środa, 21 grudnia 2011

PLYTA MIESIĄCA MAJ 2011

Wraz z końcem miesiąca Maj 2011 przyszła pora żeby podsumować to co pojawiło się w tym jakże ciepłym miesiącu. Niestety kiedy patrzy się na ten miesiąc jako całość, to już można śmiało powiedzieć, że muzycznie nie było tak słonecznie i właściwie ciężko było zebrać tym razem 3 znaczące albumy z gatunku heavy/power metal w miesiącu Maj 2011. Najbardziej oczekiwanym albumem przeze mnie był „Infected” HAMMERFALL. Powodem owego wyczekiwania na ten album był nie tylko fakt, że lubię tą kapelę, ale zapowiedź nieco innego podejścia do stylu w którym grają. Zmiany są, choć może mało drastyczne to jednak są. Z jednej strony niby miło jest wyczuć powiew świeżości w kapeli która przeżywa stagnację, ale niestety z drugiej strony mamy zatracenie własnego charakteru czy tożsamości. Ogólnie otrzymałem dobry album, bez większego zaskoczenia. Drugim albumem w kolejności najbardziej wyczekiwanych albumów w tym miesiącu był też „Heathen Warrior” STORMWARRIOR, niestety nie przepuszczałbym że moje cierpliwie czekania zostanie nagrodzone jednym z najgorszych albumów jakie słyszałem w tym roku. Tym razem zespół poszedł na bitwę bez błogosławieństwa Odyna, co sprawiło że ten album zaliczam do rozczarowań roku. Trzecim i ostatnim takim bardzo wyczekiwanym albumem, który miał się ukazać w maju był „Rav Raptor” U.D.O. Choć to było raczej ciekawość, czy były wokalista ACCEPT jest w stanie odpowiedź na wielki powrót swojej macierzystej kapeli. Niestety otrzymaliśmy to co zawsze, bardzo dobry heavy metal oparty na patentach ACCEPT, ale to nie ta liga co „Blood of The Nations” ACCEPT. Na co warto było zwrócić uwagę? Niemiecki heavy metal zaprezentowany przez STEELPREACHER, na pokręcony, ale ambitny album pioniera progresywnego power metalu czyli PEGANS MIND. Fanom Kaia Hansena i jego zespołów na pewno przypadnie do gustu nie jaki MARGING FLARE, w którym wystąpił gościnnie sam Kai Hansen. Z kolei fani „Kill'em All” powinni zwrócić na debiut włoskiego MEGAHERA, a fani heavy/power metalu na bardzo udany album legendarnego ANVIL oraz mroczny HELL. To tyle w takim telegraficznym skrócie, a teraz moje trzy ulubione albumy z tego miesiąca.

1. PORTRAIT - CRIMEN  LAESAE MAJESTATIS DIVINAE (09.05.2011) (Szwecja)
Pozycja obowiązkowa nie tylko dla fanów MERCYFUL FATE , czy KINGA DIAMONDA, ale dla każdego kto lubi posłuchać heavy/ power metalu zakorzenionego w latach 80. Można rzec udana konkurencja dla OVEDRIVE, w którym również śpiewa Per Karlsonn.


2. ASGARD - THE SEAL OF MADNESS  (07.05.2011) (Włochy)

Przykład, że debiutujące kapele też potrafią zaskakiwać, też potrafią stworzyć znakomity materiał. Tym razem mamy przebojowy speed/ heavy/ power metal oparty na patentach z lat 80, a także na nowoczesnym brzmieniu.
3.. STORMHUNTER - CRIME AND PUNISHMENT  (06.05.2011) (Niemcy)

No kto może dobrze skopiować styl niemieckiego RUNNING WILD niż rodzimy zespół grający heavy/power metal. Nawiązań do stylu Rock'n Rolfa są liczne, a liczba przebojów i znajomo brzmiących riffów czy refrenów dostarcza nie bywałej frajdy i przypomina że charakterystyczny piracki styl Rolfa Kasperka nie jest zarezerwowany dla zespołu RUNNING WILD.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz