sobota, 17 grudnia 2011

WILDFIRE - Brute Force and Ignorance (1983)


Paul Mario Day to nazwisko, które nie każdemu się kojarzy z IRON MAIDEN, a powinno. W okresie kiedy zespół Steva Harrisa stawiał pierwsze kroki w latach 70 to właśnie Paul Mario Day występował w roli wokalisty. Potem pojawił się też w takich kapelach jak MORE, czy WILDFIRE i właśnie chciałbym się nie co dłużej zatrzymać przy tym ostatnim zespole. Kapela została założona na początku lat 80 i w szybkim czasie podpisała kontrakt płytowy z belgijską wytwórnią Mausoleum pod skrzydłem której okazał się debiutancki album „Brute Force and Ignorance „ z 1983 roku. W przeciwieństwie do wielu kapel z kręgu NWOBHM WILDFIRE prezentował dość łagodnie brzmiący heavy metal, w którym można było się doszukać wpływów hard rocka. Istotną cechą stylu WILDFIRE był duży nacisk na melodie i te zazwyczaj były nad wyraz atrakcyjne i pełne wigoru. Tak jak Paul nie zachwycał swoimi występami w poprzednich zespołach, tak tutaj się sprawdza i muszę przyznać, że potrafi śpiewać zadziornie, ale też klimatycznie. Tyle samego dobrego można by napisać o duecie gitarzystów, który zapewnia ostre partie gitarowe, energiczne, zadziorne solówki, który tylko napędzają tą całą machinę. Wachlarz propozycji utworów na albumie jest całkiem spory. Mamy dynamiczne utwory, które przypominają dwa pierwsze krążki IRON MAIDEN i taki właśnie jest otwierający album „Violator” z rozpędzonymi galopadami i wyrazistym basem, czy też dynamiczny „Another Daymare”. „Victim Of Love” to już duży nacisk na główną melodię, a także nacisk na chwytliwy refren, który poniekąd przypomina mi SCORPIONS. I w podobnej hard rockowej koncepcji utrzymany jest również „Lovelight”. Jeden z ciekawszych riffów zdobi „Search and Destroy” i brzmi to poniekąd jak utwór zespołu WARLOCK, czy JUDAS PRIEST. Nie wiele gorzej się prezentuje energiczny „Redline” w którym sporo hard rocka jak i NWOBHM i właśnie tutaj należy zwrócić szczególną uwagę na atrakcyjną solówkę. Najłagodniejszy wydźwięk ma „If I Tried” , który nawiązuje do klasycznego rocka. Najmniej przypadł mi do gustu zamykający „Eyes Of Fortune”, który jest w swej konstrukcji nijaki i zbyt duże tutaj rozbieżności są jak dla mnie. Całościowo materiał prezentuje się wybornie i kiedy zestawi się to z bardzo dobrą produkcją albumu jak na warunki belgijskiej wytwórni to wyjdzie bardzo dobry album, który warty jest swoich 40 minut. Jasne takich albumów była cała masa, ale nie z takimi muzykami, którzy zaistnieli przecież po rozpadzie w takich kapelach jak TANK, PRAING MANTIS, czy STATETROOPER. „ Brute Force and Ignorance” to kolejny istotny album w historii NWOBHM i heavy metalu Wielkiej Brytanii lat 80. Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz