sobota, 19 stycznia 2013

BLACK ROSE - Turn Of The Night (2013)


Nazwa BLACK ROSE zawsze mi się kojarzyła z Kingiem Diamondem i jego pierwszą kapelą, jednak się okazało istnieje też szwedzka kapela o takiej samej nazwie, która istnieje na muzycznej scenie od 1990 roku i do dzisiaj tworzy, czego dowodem jest premiera nowego albumu o nazwie „Turn Of The Night”. Co gra owa kapela? Jaki jest ich nowy album? Czy jest to wydawnictwo warte czasu, czy jest miłą rozrywką? Na te i inne pytania odpowiedzi znajdziecie w dalszej części.

Szwedzki zespół BLACK ROSE gra muzykę, którą można, a nawet należy zdefiniować jako melodyjny hard rock/ heavy metal, gdzie można bez większych problemów wytypować inspiracje szwedów takimi zespołami jak PRETTY MAIDS, EUROPE, PINK CREAM 69, czy też nawet RAINBOW w niektórych elementach. Jest to muzyka lekka, przyjemna dla ucha, a w dodatku prosta, energiczna i bardzo chwytliwa. Można więc śmiało stwierdzić, że nie ma problemów z odbiorem i oswojeniem się materiału. Choć okładka nieco kiczowata i taka odstraszająca, to jednak cała reszta trzyma dobry poziom i potrafi dostarczyć pozytywnych emocji. Mowa tutaj o soczystym hard rockowym, zadziornym brzmieniu, czy też o tym co prezentują ze sobą muzycy. To właśnie ich ciężka praca, zagranie swoich partii na dobrym poziomie przedłożyło się na to, że mamy tutaj całkiem sporo interesujących kompozycji. Wokalista Peter z hard rockowym wokalem, ze swoją zadziornością i specyfiką, przypomina mi Redmana z PINK CREAM 69 czy też frontmana z KROKUS, co uznaje za plus. Ogólnie jest to wokalista hard rockowy i przekonuje to dobitnie w stonowanym, rytmicznym „The Bold and The Beauty”. Zawsze istotnym elementem w przypadku ocenianiu nie jest sfera gitarowa, czy gitarzysta potrafi wygrać ciekawe riffy, potrafi wzbudzić zainteresowanie, czy potrafi zapewnić rozrywkę, melodyjność kompozycjom, czy jego solówki są energiczne i słuchając tego co wyprawia Thomas Berg, stwierdzam że jest dobrym, solidnym rzemieślnikiem który zna się na swojej robocie. Może jego partie są nieco wtórne jak te które słyszę w melodyjnym „Busted”, ale to jest przykład, że bez względu na to czy wtórne czy nie, to jednak chwytliwe i zapadające w pamięci, co jest już nie małym sukcesem. Z kolei wyczyny sekcji rytmicznej można podziwiać w rozpędzonym, heavy metalowym i przebojowym „My Enemies”, który jest prawdziwą petardą i chciałoby się więcej takich kompozycji. Nawet solówki są tutaj żywiołowe i takie drapieżne, co już czyni ten utwór najlepszym utworem na płycie. Materiał jest solidny i w dodatku urozmaicony. Pojawia się spokojniejszy, nieco komercyjny i bardziej rockowy „Rise Again” z bardzo miłym refrenem, energicznym „Turn Of The Night” z zapadającym motywem głównym, czy też koncertowym refrenem. Do puszczania w radiu nadawałby się też z pewnością hard rockowy „Never Let me Down” czy „Our Wisdom”. Obok otwieracza moim faworytem jest rozpędzony, utrzymany nieco w klimatach DIO „Hunter” który jest dynamiczną kompozycją z pazurem i melodyjnością. Jak tu nie polubić takiego zajebistego kawałka?

Solidny, wyrównany, energiczny materiał, przebojowy wydźwięk kompozycji, zadziorność, zróżnicowanie, mocne, żywiołowe riffy, no i pewny siebie wokalista o mocnym głosie, który przykuwa uwagę od pierwszych sekund. Tak można by opisać nowy album BLACK ROSE. Bardzo rockowy i miły dla ucha album, który potrafi umilić czas. Gorąco polecam, zwłaszcza fanom hard rocka/heavy metalu.

Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz