Polska scena heavy metalowa rośnie w siłę. Z każdym rokiem pojawia się coraz więcej młodych, utalentowanych zespołów, które z dumą kontynuują tradycję klasycznego metalu. Formacje takie jak Axe Crazy, Rascal czy warszawska Aquilla udowadniają, że nie mamy się czego wstydzić – wręcz przeciwnie, możemy pękać z dumy.
Zespół Aquilla działa już od dekady i konsekwentnie rozwija swoje brzmienie, poruszając się w stylistyce heavy/speed metalu, inspirowanej dokonaniami takich gigantów jak Scanner, Skull Fist czy Riot City. Po entuzjastycznie przyjętym debiucie, muzycy powrócili po trzech latach z nowym składem i świeżym albumem zatytułowanym „Sentinels of New Dawn”, który ukazał się 31 października nakładem High Roller Records. Pomimo różnych zawirowań personalnych, Aquilla po raz kolejny zachwyca i dostarcza solidną porcję rasowego heavy/speed metalu najwyższej próby.
Brzmienie nowej płyty jest potężne, soczyste i dopracowane w każdym szczególe. Już sama okładka przyciąga wzrok – pełna symboliki i detali, na długo zapada w pamięć. Warto też wspomnieć o zmianach w składzie: w 2023 roku do zespołu dołączyli wokalista Kacper Kuczyński oraz gitarzysta Kacper Urbański. Nowy frontman to prawdziwy diament – charyzmatyczny, techniczny, pełen pasji i energii. Każde jego wejście to czysta uczta dla fanów klasycznego heavy metalu lat 80. Facet dosłownie rozwala system. Z kolei gitarowy duet Malinowski/Urbański zachował świeżość i zadziorność, dostarczając mnóstwo satysfakcji. Ich partie są szybkie, melodyjne i pomysłowe, a przy tym stanowią pełen szacunku hołd dla złotej ery metalu. Panowie doskonale wiedzą, jak zagrać, by zachwycić zarówno starych wyjadaczy, jak i młodszych słuchaczy.
Album trwa 49 minut i od pierwszych sekund wciąga słuchacza bez reszty. Otwarcie w postaci klimatycznego intra przywodzi na myśl najlepsze momenty Running Wild – brzmi to po prostu zjawiskowo. Utwór „Creed of Fire” łączy w sobie stylistykę Scanner, Skull Fist i wczesnego Helloween – jest szybki, melodyjny i pełen pomysłowości. Prawdziwy killer.
„Plunder and Steel” napędza zadziorny riff i oldschoolowa energia – choć to klasyczna forma, słucha się jej z ogromną przyjemnością. W „Mountain of Black Sheep” słychać echa wczesnego Helloween i Scanner, a całość kipi energią i przebojowością. Aquilla doskonale wie, jak oczarować słuchacza.
Mój osobisty faworyt to singlowy „Batalion 31” – epicki, z pięknym refrenem i klimatem, który przywodzi na myśl początki niemieckiego Scanner. Zespół umiejętnie bawi się konwencją, nie bojąc się zaskakiwać. Tak jest chociażby w „The Curse of Mercurion”, w którym zachwyca urozmaicona struktura i wciągający klimat. W „Technocrats’ Tyranny” uwagę przykuwa kapitalne wejście basu i speedmetalowa energia rodem z czasów Kai’a Hansena.
„Bound to Be King” to kolejny pełen ognia, melodyjny numer, który choć nie odkrywa niczego nowego, daje mnóstwo radości z odsłuchu. Prawdziwą perełką jest jednak 10-minutowy kolos „The Prophet” – rozbudowany, epicki, pełen detali i emocji. Aquilla udowadnia, że potrafi tworzyć kompozycje o światowym poziomie i nie boi się ambicji. To majstersztyk.
Pomimo zmian personalnych, Aquilla pozostaje wierna swojemu stylowi i nadal gra ten charakterystyczny, rasowy heavy/speed metal. „Sentinels of New Dawn” to album dojrzały, dopracowany i różnorodny. Znajdziemy tu wszystko: nastrojowe intro, szybkie killery, bardziej stonowane momenty i monumentalne, epickie zakończenie. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. To prawdziwa kopalnia hitów, świetnych melodii i imponującej energii. Aquilla po raz kolejny zachwyca, umacniając swoją pozycję na polskiej scenie metalowej. Dzięki takim płytom rodzima scena zyskuje coraz większy prestiż – a ja jestem dumny, że takie perełki powstają właśnie w naszym kraju.
Ocena: 9/10
