Strony

piątek, 19 kwietnia 2013

NIGHTGLOW - We Rise (2013)

Fani takich kapel jak MANOWAR, MEGADETH, METALLICA, IRON MAIDEN, BLACK SABBATH czy GAMMA RAY powinni skierować na włoską scenę heavy metalową i na zespół o nazwie NIGHTGLOW, który powinien zjednoczyć sobie fanów tych kapel i to wszystko za sprawą debiutu „ We Rise”, który 18 marca ukazał się nakładem Logic(il)logic Records.

NIGHTLOW to formacja, która zrodziła się na gruzach poprzednich wcieleń tej kapeli a mianowicie SLENDER czy założony w 1998 roku HIGH VOLTAGE, jednak zespół obrał nieco inny kierunek muzyczny podążając heavy metalową ścieżką, taką true metalową z wpływami thrash metalu. Inni kierunek oznaczał zmianę nazwy na NIGHTLOW w 2003 roku. W stylu tej kapeli słychać w wpływy zarówno kapel reprezentujących brytyjski heavy metal, ale jest też słyszalny wpływ amerykańskiego heavy czy też thrash metalu. W 2006 roku zespół przybrał formę zespołu grającego covery MANOWAR Potem zespół zaczął pracować nad swoim debiutanckim materiałem i w roku 2010 pojawiło się dwóch nowych gitarzystów, a mianowicie Giulio Negrini i Andrea Moretti . Wraz z nowym składem udało się nagrać w końcu debiutancki album „We Rise”, który jest znakomitym dowodem na to, że choć rynek zalewa nowoczesny metal, przesiąknięty technicznym nowinkami i bez owe zadziorności, drapieżności, to jednak jest miejsce dla prawdziwych metalowców, noszących skóry, słuchających kapel lat 80 i zapatrzonych w tamten okres metalu, którzy nie idą za modą, za nowoczesnością. Może i jest to kapela, która idzie śladem wielu młodych kapel, która chce odtworzyć lata 80, ale heavy metalu przesiąkniętego latami 80 nigdy za dużo. Styl NIGHTGLOW nie jest wcale taki skomplikowany, bowiem wszystko bazuje na epickim klimacie, na ostrych, mocnych riffach, które są na granicy heavy i thrash metalu i tutaj Giulio i Andrea spisują się znakomicie i wcale nie dają po sobie dać poznać, że są muzykami debiutującymi na rynku muzycznym. Nie ma z ich strony oryginalności, ale motywy jak i solówki są energiczne, żywiołowe, pełne zawirowań i urozmaiceń, a do tego wszystko utrzymane jest w melodyjnym charakterze, co z pewnością sprzyja łatwemu i prostemu zapoznawaniu się z całością. Nie byłoby mowy o charakterystycznym stylu NIGHTGLOW gdyby nie mocna i głośna sekcja rytmiczna, czy w końcu wokalista Daniele Abate, który został obdarzony mocnym, zadziornym, bardziej thrash metalowym wokalem, który pasowałby do ICED EARTH. Wokal jest tutaj wyjątkowy i wyróżniający się na tle całości, co na pewno przyciągnie nie jednego fana mocnych dźwięków i ostrych partii wokalnych. Jeżeli za co miałbym jeszcze pochwalić ów debiutancki album to z pewnością klimatyczna okładka frontowa nawiązująca do filmów o zombie, czy też mocne i soczyste brzmienie, które bardziej nasuwa amerykańskie Do tego wszystkiego dochodzi dopracowany i urozmaicony materiał.

Klimatyczny i agresywny „We Rise” to dobre rozpoczęcie całości i danie do zrozumienia czego należy się spodziewać po tej płycie. Zespół przyspiesza w melodyjnym „Time lord”, zaś ciężar, mrok, a nawet tytuł „Between Heaven and Hell” nasuwa BLACK SABBATH. Kto lubi mocne uderzenie, ostrość i szorstkość ten polubi mroczny „Dremland”. Do grona najlepszych utworów na płycie należy zaliczyć thrash metalowy „Evil Dust”, przesiąknięty power metalem „Shine of Life”, czy też rozbudowany „End of Time”, zaś najsłabszy jest tutaj troszkę rockowy „Don't Cry”.

Fani mocnego heavy metalu z elementami thrash metalu, przesiąknięty heavy metalem lat 80, z mocnym brzmieniem i ostrymi partiami gitarowymi nie powinni być zawiedziony. „We Rise” to bardzo amerykański album prosto z Włoch. Oczywiście polecam każdemu zapoznać się z ową pozycją w wolnym czasie.

Ocena: 7/10


 Płytę przesłuchałem dzięki uprzejmości :


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz