Strony

wtorek, 26 listopada 2013

ALMAH - Unfold (2013)

Czy jest jeszcze jakaś nadzieja dla brazylijskiego Almah,który zatracił gdzieś ostatnio swojego ducha kapeli grającej progresywny power metal zakorzeniony w twórczości Angra? Czy po takim słabym albumie jak „Motion” z 2011 roku można się podnieść? Na te jakże nurtujące pytania szukałem odpowiedzi na nowym albumie grupie zatytułowanym „Unfold” .

Niestety ale nie mam dobrych wieści zwłaszcza dla tych co nie pałali miłością do albumu „Motion”. Kapela prowadzona przez byłego wokalistę Angry, a mianowicie Edu Faluschiego zasmakowała nieco nowoczesnego metalu, w który nie brakuje komercji i eksperymentowania. Najwidoczniej tak im się takie granie spodobało, że postanowili iść dalej w tym kierunku na swoim nowym albumie. Mało w tym power metalu, mało w tym tego pazura z pierwszej płyty, czy przemyślanych melodii. Dużo nie trafionych pomysłów, dużo kombinowania i nieciekawych rozwiązań, przez co płyta nie jest łatwo w odbiorze. Choć Edu spisuje się wokalnie, to jednak nie jest w stanie odciągnąć uwagi od instrumentalnej warstwy albumu, która po prostu jest bez wyrazu i bez pomysłu. Jak ktoś lubi rockowe granie, to może mu się spodobać dość przyjemny „Wings Of Revolution” czy „I Do”. Progresywny metal słychać w dość dobrym kolosie zatytułowanym „Treasure of The Gods” Ja się pytam gdzie jest ten power metal? Niestety jeden utwór wpisuje się w kanon tego gatunku i jest to melodyjny „Believer”. Nie jest to arcydzieło, ale takiego grania oczekiwanego od tego zespołu aniżeli nijakiej nowoczesnej papki jaką serwują już w otwierającym „In my Sleep”. Resztę utworów należy przemilczeć.

„Unfold” to potwierdzenie, że Almah zerwał z swoimi korzeniami. Nie gra już melodyjnego i chwytliwego progresywnego power metalu, zamiast tego woli komercyjny nowoczesny metal, który nie jest już tak miły dla ucha. W skrócie płyta nie godna uwagi i już chyba nic nie odwróci losów Almah, a szkoda bo taki dobry start mieli.


Ocena: 2/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz