Strony

piątek, 9 maja 2014

NIGHTMARE - The Aftermath (2014)



Niektóre zespoły bez względu czy jest dobrze z ich muzyką czy źle nie zmieniają swojego stylu, nie stają się innym zespołem i do końca pozostają wierni swoim priorytetom . Tak też jest z francuskim Nightmare. Nieważne, że „The Burden of God” z roku 2012 był słabym i nudnym albumem, nie ważne że „Resurection” nie był przebojowy, ważne jest to że mimo złych momentów Nightmare dalej brzmi jak Nightmare.  Może to jest dobry znak, ale czy w świetle ostatnich płyt i stopniowego wypalania się kapeli to jest dobre rozwiązanie? „The aftermath” to nowe dzieło zespołu, które udziela odpowiedzi na to pytanie.
Od samego początku byłem chłodno nastawiony co do tego krążka. Nightmare nie dostarcza już takiej radości jak kiedyś i nie stać ich na takie dzieła jak „The Dominion Gate”. Ostatnie albumy to potwierdzały i to nie była kwestia agresji czy mocy. W tym francuzi zawsze byli dobrze i nie muszą tutaj niczego zmieniać. Problem tkwi niestety w pomysłach i w aranżacjach. Melodie takie na jedno kopyto i w dodatku nie mają przebojowego charakteru, co od razu dyskwalifikuje dany utwór w rywalizacji o tytuł hitu roku. To z kolei determinuje kolejną wadę, a mianowicie płyta szybko nudzi się i nie zapada w pamięci. Niestety „The Aftermath” nie odmienia losu francuskiej ekipy. Nie pomógł nawet nowy gitarzysta Matt, który niczego nowego nie wnosi do muzyki zespołu. Oczywiście bezkonkurencyjny jest tutaj Jo Amore, który brzmi jak Ronnie James Dio i takich wokalistów o takiej barwie za dużo nie ma. Świetnie spisuje się w mocniejszych, agresywniejszych kompozycjach, które mają porwać słuchacza, szkoda tylko że tło zostaje daleko w tyle. Pomówmy o mocnych stronach nowego albumu. Standardowo soczyste brzmienie należy wyróżnić i sekcję rytmiczną. Jeśli chodzi o sferę kompozycyjną to też można bez problemu wyłapać kilka godnych uwagi momentów. Jednym z nich jest „Bringers of No Mans Land” i to jest dobrze podany heavy/power metal w nieco nowocześniej formie. Jeden z najciekawszych utworów Nightmare ostatniej dekady. Nieco Iced Earth wdziera się w  Forbidden tribe”. Jest agresja, jest moc, klimatyczny refren i trzeba przyznać, że start jest bardzo obiecujący. Bardziej przemawia do mnie energicznie granie, ocierające się o thrash metal. „Necromancer” dobrze oddaje ten charakter i jest to kolejny mocny utwór na płycie. Czar pryska wraz z „Invoking Demons” który jest bezbarwny i przekombinowany. Ciekawy refren można uświadczyć w „I am Immortal” , ale tutaj też czegoś brakuje. Do udanych kompozycji śmiało można zaliczyć „Ghost in the Mirror”, który brzmi nieco jak utwór Primal Fear.  Słychać przez cały album tą agresję, zadziorność, moc, ale mimo to czuć niedosyt, czuć że czegoś brakuje. Ano tak, ciekawych pomysłów, czegoś innego niż to co zaprezentował choćby Helstar na nowym albumie. Ta płyta bardzo podobnie brzmi.

Nightmare troszkę odrobił straty nowym albumem, ale i tak jeszcze nie powrócili do swojej wysokiej formy. Może to jest ten czas aby coś zmienić w swoim stylu, charakterze? Niby jest to dalej Nightmare jaki znamy, ale za jaką cenę. „The Aftermath” to płyta na daną chwilę, ale za parę miesięcy mało kto będzie o nich pamiętał.

Ocena: 6.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz