Strony

środa, 28 stycznia 2015

ENDAMAGED - At The Gates (2014)

Endamaged to młoda kapela, która powstała w 2010 r w Rzymie. Celem było granie prostego, chwytliwego i niezwykle melodyjnego heavy metalu z domieszką NWOBHM. Endamaged chciał zająć miejsce obok takich kapel jak Skull Fist czy Enforcer, które znakomicie odświeżają formułę klasycznego heavy metalu z lat 80. Właśnie to znajdziemy na debiutanckim albumie „At The Gates”. Heavy/speed metal będący hołdem dla Abbatoir, Judas Priest,Iron Maiden, Agent Steel tak można określić debiut włochów.


Nie ma tutaj głębszej ideologii ani też jakiejś głębiej, która stała by za powstaniem tego albumu. Zespół nie miał w planach tworzenie czegoś nowego, a jedynie pokazać, że wciąż można grać prosty, melodyjny heavy metal jak w latach 80. Zespół zrobił wszystko by tak właśnie było, żeby cały czas słuchacz miał skojarzenia z starym Iron Maiden czy Abbatoir. Sekcja rytmiczna jest wykreowana na wzór Iron Maiden. Dobitnie to już słychać w energicznym otwieraczu „Soldier God”. Zespół został dobrze wyszkolony techniczne co potwierdza bardziej speed/power metalowy „Death (The 4th seal)”. Szybkie tempo, ostry riff, niezwykła melodyjność i klimat lat 80 to jest coś co charakteryzuje nie tylko ten kawałek. Trzeba przyznać, że Endamaged robi niezłe wrażenie i spora w tym zasługa znakomitego wokalisty Roberto Mastrepietro, który najlepiej radzi sobie w górnych rejestrach. Nie raz przyprawi on zdumienie, że wciąż sam tam jeszcze tacy młodzi utalentowani wokaliści. Z swojego obowiązku dobrze się też wywiązują gitarzyści. Duet Grossi/Delli od samego początku do końca serwuje nam klasyczne riffy, a także bardzo złożone i za grane z lekkością solówki. Nie sposób się nudzić zwłaszcza, kiedy sporo się dzieje w takich rozbudowanych kompozycjach jak „Lies of The Vulture” czy w mroczniejszym „Master of Abyss”.Co może się podobać w debiutanckim albumie tej młodej kapeli to fakt, że stronią od eksperymentowania i uciekania się do ballad. Płytę właściwie zdominowały takie petardy jak „When The walls Fall Down” czy „No Grave but the sea”. Pozwolę sobie jeszcze wyróżnić z całej płyty szybki, niezwykle energiczny „Into The Pit...Endamaged”, który zawiera wszystko to co składa się na styl grupy. To taki Endamaged w pigułce i słychać, że ta kapela ma potencjał.


Co raz więcej kapel, które grają stary, dobrze sprawdzony heavy/speed metal zakorzeniony w latach 80. Z każdym rokiem przybywa nam zespołów, które inspirują się Abbatoir, czy Iron Maiden. Choć Endamaged to kapela pokroju Enforcer czy Skull Fist, to jednak wyróżnia ich nieco mroczniejszy klimat, bardziej power metalowy wokalista, który niszczy w wysokich rejestrach. Nie ma słabych kompozycji, a dopełnieniem wszystkiego jest nieco przybrudzone brzmienie i klimatyczna okładka, które jeszcze bardziej zbliżają nas do lat 80. Kawał dobrej roboty i czekamy na kolejne płyty tej włoskiej formacji.


Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz