W 2010 r wróciła do White Skull Frederica De Boni i zespół znów wrócił na właściwe tory. Zaczął grać to z czego słynął, czyli dynamiczny i melodyjny power metal z domieszką epickiego metalu. Charakterystyczny wokal Fredericy uczynił ten zespół rozpoznawalnym i jednym z najciekawszych jeśli chodzi o power metal. W 2012 roku włoski band wydał "Under This Flag", który był pierwszym albumem z oryginalną wokalistką od czasów "Tales from the North" i kultowego "PublicGlory, secret Agony", które ukazały w 1999r i 2000r. Wielu fanów na to wydarzenie czekało i rzeczywiście nowy krążek kontynuował to co zespół grał z Fredericą. Płyta była dynamiczna, przebojowa i bardzo power metalowa. Tak o to zespół wydał jeden ze swoich najciekawszych albumów. Minęło 5 lat i White Skull w końcu wydał 10 album studyjny zatytułowany "Will of Strong". Czy udało się utrzymać wysoki poziom poprzedniczki i styl znany nam z "Public Glory, Secret Agony"?
Powrót Fredericy służy white Skull, bo nowy album to znów klasyczny White Skull. Jest duża dawka energii, nie brakuje chwytliwych melodii, wciągających motywów, a wszystkie jest zagrane z polotem i z miłością do power metalu. Zespół nawiązuje do swoich kultowych albumów i to nawiązywanie nie jest nachalne, ale naturalne i takie swoiste. White Skull kontynuuje tam gdzie skończył z Fredericą w 2001 roku. Nowy album jest dynamiczny, bardzo power metalowy i w sumie mamy tutaj same petardy, które kuszą przebojowością i podniosłymi refrenami. Frederica napędza całość swoim niepowtarzalnym wokalem.Tony i Danilo dwoją się i troją by wygrywać pełne szaleństwa i przebojowości solówki. Trzeba przyznać, że każdy riff, który słychać na płycie jest zadziorny i pomysłowe, tak więc nie ma powodów do narzekania. Płytę zdobi taka dość klasyczna okładka, która przypomina tą z "Public glory, secret agony" i to jest dobry powód, żeby sięgnąć po nowy White Skull.
Na płycie znajdziemy 12 kawałków i każdy niesie z sobą coś specjalnego. "Endless Rage" buduje napięcie i wprowadza nas w tajemniczy klimat płyty. Od razu nasuwają się lata 90 i najlepsze płyty White Skull, tak więc to krótkie intro sprawdza się idealnie. Pierwszy na strzał idzie rozpędzony "Holy Warrior" i to jest power metalowa petarda. Chwytliwa melodia, prosty i przebojowy refren,a do tego złożone i godne uwagi solówki. Nie ma się do czego przyczepić, bo taki White Skull jest zawsze mile widziany. Epickość atakuje nas w rozbudowanym i urozmaiconym "Grace o Malley". Gitary tutaj brzmią po prostu smakowicie. Jest zadziornie, melodyjnie i klasycznie. Najlepsze jest przyspieszenie i wkroczenie chwytliwego refrenu. Kolejny hit White Skull ot co. Płytę promował rozpędzony "Will of the Strong". Dobry wybór, zwłaszcza że kawałek odzwierciedla cały materiał, a także styl white Skull. Dalej mamy 6 minutowy "Lady of Hope", który zaczyna się bardzo epicko, a wszystko dzięki gregoriańskiemu chórowi. Nie brakuje tutaj także elementów stricte power metalowych. Co zwraca tutaj uwagę to partie basu i od razu można poczuć moc tego kawałka. Jednym z ostrzejszych utworów na płycie jest zadziorny "I am your Queen". Allesanro Muscio to nowy nabytek zespołu i w sumie jego partie klawiszowe napędzają bardzo melodyjny "Hope was Wings". Nie ma nudnych kawałków, a apetyt na resztę rośnie z każdą sekundą. Metalowy hymn i White Skull? W sumie czemu nie? "Metal Indian" potwierdza, że zespół radzi sobie w takiej stylizacji. Najspokojniejszym utworem na płycie jest "Sacrifice" i dobrze jest troszkę odpocząć, bo w sumie cała płyta to dynamiczny i przebojowy power metal. Końcówka płyty to przebojów w postaci "Lay over" oraz zadziornego "Warrior Spirit", który przypomina momentami Battle Beast.
White Skull przeżywa drugą młodość i najnowszy album w postaci "Will of the Strong" to tylko potwierdza. Płyta jest równa i bardzo przebojowa. Każdy utwór to właściwe hit i kwintesencja stylu White Skull. Uczta dla fanów power metalu, a także fanów zespołu. Brać w ciemno!
Ocena: 9.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz