Strony

piątek, 2 listopada 2018

HOLTER - Vlad the impaler (2018)

Pamięta ktoś projekt Jorna Lande i gitarzysty Tronda Holtera o nazwie Dracula? W 2015r wydali znakomity debiutancki krążek pod tytułem "Swing of Death". Teraz po 3 latach Trond Holter powraca z drugim albumem o podobnej koncepcji tylko, że bez Jorna za mikrofonem i pod nazwą Holter. "Vlad the Impaler" to płyta dojrzała, która zawiera elementy symfonicznego metalu, melodyjnego metalu z nutką hard rocka.  Na pokładzie mamy kilka nowych twarzy jak choćby wokalista Nils K. Rue z Pagans Mind czy Eva Erichsen. Może Nils to nie ta klasa co Jorn, ale trzeba przyznać, że spisuje się bardzo dobrze. Przede wszystkim stara się nadać kompozycjom odpowiedniego charakteru, nadawać melodyjnego charakteru. Muzycznie mamy kontynuację debiutu i to słychać na każdy kroku. Jednak kiedy zestawimy nowe ze starym, to jednak "Vlad the impaler" to już nie tak przebojowy i dynamiczny krążek. Gdzieś uleciał ten power, ten kop i ta świeżość. Niby otwieracz "Worlds on fire" ma wszystko to za co pokochaliśmy Dracula. Jednak już nie robi to takiego wrażenia. Co nie zmienia faktu, że utwór jest dobry i zwiastuje przynajmniej solidny album. "Awakened" przemyca elementy hard rocka i symfonicznego metalu. Jest to jeden z ciekawszych momentów na płycie i bije  z niego taka przebojowość jak z debiutu.  Ciekawe aranżacje pojawiają się w "Drums of Doom", która stara się nas porwać szybszym tempem i mocniejszym riffem.  Troszkę słabszy wydaje się "Ill die for You", który ma nieco bardziej komercyjny charakter. Nie wiele wnosi do całości rockowy "Under my skin" czy kontynuacja "Save me" z pierwszej płyty. "Vlad the impaler" to płyta przemyślana i mająca mocne momenty. Trond pokazuje że jest uzdolniony gitarzystą, że potrafi zauroczyć słuchacza swoją pomysłowością i techniką. Brakuje tutaj klasy Jorna i przebojowości i klimatu z debiutu. Mimo tych wad i tak mamy do czynienia z bardzo udanym albumem. Warto posłuchać i wyrobić swoje zdanie.

Ocena: 7.5/10

3 komentarze:

  1. Kolejny kapitalny album wart 9/10pkt
    To nic że nie ma Jorna, myślę że Nils daje radę na 100%. "Pan recenzent jest zakochany w patatajach metalowych. Nie przykłada wagi do wartościowych albumów a szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  2. kwestia gustu, to co jest na tym albumie to po prostu słabsza wersja jedynki ot co. Nie piszę, że to słaby album, tylko nie ma już tego efektu wow. Wartościowy album to np Orions Reign, czy Borealis.

    OdpowiedzUsuń
  3. Do you want to convert cryptocurrency into real money, then bitcoin exchanger is dream website for this purpose, you can make your transaction here easily with full confidence.

    OdpowiedzUsuń