Strony

sobota, 20 kwietnia 2024

EVILDEAD - Toxic Grace (2024)


 Jednak amerykański Evildead wrócił na dobre. Wrócili w roku 2016r, co dalszym efektem było wydanie nowego krążka, ale jak dla mnie "United States of Anarchy" przeszedł bez większego echa i raczej wrzuciłbym to wydawnictwo do kategorii rozczarowania. Ten kultowy band nagrał dwa świetne krążki na przełomie lat 80 i 90. Teraz czas na nowe czasy Evildead i choć pierwszy album po powrocie nie ruszył mnie, to już inaczej jest z "Toxic Grace", który ukaże się 24 maja nakładem Steamhammer. To płyta przemyślana, dojrzała, urozmaicona i potwierdzająca, że Evildead to zespół, który potrafi pozytywnie zaskoczyć.

Okładka typowa dla Evildead i mogłoby się wydawać, że autorem jest ed Repka, to jednak za jej stworzenie odpowiada Dan Goldsworthy. Miłe zaskoczenie, bo wygląda to obłędnie. Od razu wiadomo, że sięgamy po thrash metalowe wydawnictwo. Samo brzmienie też podkreśla jakość i nadaje całości agresywnego charakteru. Duet gitarowy Juan Garcia i Albert Gonzales postawili na urozmaicenie, na mocne i wyraziste riffy. Nie brakuje też ciekawych zwrotów czy przejść, zmiany temp. Dzieje się sporo dobrego w tej sferze.  Phil flores mimo swoich lat wciąż potrafi pokazać pazur i nadać kompozycjom agresywności. Miło jest widzieć, że ci sami ludzie którzy nagrali "The underworld" i "Annihalition of Civilization" wciąż nagrywają nową muzykę i to na bardzo dobrym poziomie.

Płytę otwiera "F.A.F.O" i to jest mocne uderzenie na samym starcie. Mocny riff, ponury klimat i taki klimat lat 90. Brzmi to obiecująco i o wiele ciekawiej niż utwory z poprzedniej płyty. Przyspieszamy w "Reverie", który nie tylko kusi szybkości, ale takim bardziej technicznym charakterem. Praca gitar jest naprawdę imponująca. Płytę promował "Raising Fresh Hell", który sprawdza się w roli hiciora na pożarcie przed zapoznaniem się z całością. Taki Evildead to ja mogę słuchać i to z niezwykłą przyjemnością.Taki trochę punkowy feeling można uświadczyć w rozpędzonym "stupid on parade" i band nie poprzestaje w zaskakiwaniu na tym albumie. Taki "Subjugated souls" imponuje melodyjnym charakter i niezwykłą dynamiką. Thrash metalowa petarda. Nie trafił do mnie klimatyczny i taki nieco bardziej stonowany "Bathe in fire", a "Poetic Omen" taki troszkę nijaki, ospały dla mnie. Wolę kiedy band gra szybko, drapieżnie i nie bawi się w podchody. Taki bezkompromisowy jest "Fear porn" i to równie mocne zamknięcie, co otwarcie płyty. Słychać, że wrócił stary dobry Evildead.

Thrash metalowa płyta roku? Dwa słabsze momenty to wykluczyły. Na pewno jest to pozycja, której nie można pominąć. Fani na pewno będą zadowoleni, bo Evildead nagrał kawał świetnej muzyki, która imponuje zróżnicowaniem, drapieżnością i ciekawymi motywami gitarowymi. Płyta jest dojrzała, przemyślana i od razu pozytywnie zaskakuje. Powrót na właściwe tory słabszym poprzedniku. Czy jest to najlepszy album grupy? Jak dla mnie, ale można śmiało postawić obok klasyków z lat 80 i 90. Brawo Evildead! Wypatrujcie "Toxic Grace"!

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz