Strony

niedziela, 29 września 2024

GRIMGOTTS - The Time of Wolfrider (2024)


 Nie to nie nowy lonewolf, ani też powerwolf, to najnowsze dzieło pochodzącego z Wielkiej Brytanii Grimgotts. Zespół jest na scenie metalowej 9 lat i dali się poznać jako specjaliści od grania epickiego power metalu w nieco symfonicznej oprawie. Brzmią troszkę jak Fellowship, Twilight Force Memories of Old, czy Power Quest. Do tej pory band trzymał fason i najnowszy krążek "The Time of the Wolfrider" tylko potwierdza, że ta formacja wie co robi i trzeba się z nimi liczyć na power metalowym froncie.

Duże brawa się należą za przepiękną i klimatyczną okładkę, która przykuwa uwagę i zapada w pamięci. Na pewno jest to najciekawsza okładka tej kapeli. Samo brzmienie też dopracowane, oddaje klimat i potwierdza klasę zespołu. Co do zespołu, to warto wspomnieć, że od 2023r basistą jest Jack Stanley. Grimgotts to przede wszystkim Andy Barton, który potrafi stworzyć baśniowy, fantasy klimat, ma odpowiednie warunki i technikę. Jego głos pasuje do całości i często stanowi motor napędowy. Kawał dobrej roboty zrobił gitarzysta David Hills i klawiszowiec Fabio Garau.  Panowie stawiają na baśniowy klimat fantasy, na słodkie i łatwo wpadające w ucho melodie, a wszystko rozegrane z rozmachem. Właśnie odnoszę wrażenie, że często następuje przerost formy nad treścią, co nieco obniża jakość zawartości. W pewnym momencie wdziera się rutyna i troszkę jakby całość zlała się w jedną całość. Jednak wszystko jest zagrane na wysokim poziomie i dobrze się tego słucha.

Na pewno dobre wrażenie na słuchaczu robi początek płyty. Mamy klimatyczny i epicki "An Amber Dawn" i już można poczuć, że będzie to coś wyjątkowego. Otwieracz pierwsza klasa."The Rise of Wolfrider" ma przemyślany i trafiony motyw przewodni. Ten baśniowy klimat bierze tutaj górę. Ta słodkość tutaj jest jeszcze urocza. Dalej mamy złożony, pełen epickości "Darkwood" i ten kolos dostarcza sporom frajdy i intrygujących melodii. Przebojowy "Ancient Voices" opiera się na chwytliwej melodii i sprawdzonych patentach. Godny uwagi jest też skoczny i niezwykle melodyjny "Swallowed by darkness". Reszta jest solidna, miła dla ucha, ale już nie robi takiego wrażenia jak początek płyty. Wdziera się w tej drugiej połowie troszkę rutyna i monotonia.

Grimgotts zrobiło swoje i nagrało udany album w klimatach symfonicznego power metalu, który zabiera nas do świata baśni i fantasy. Ma to swój urok i tylko szkoda, że sam materiał nie został w pełni dopracowany i na dłuższą metę można poczuć zmęczenie tą formułą.

Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz