Strony

sobota, 8 października 2011

Split Heaven - Street Law (2011)

Patrząc na sytuację na rynku heavy metalowej można dojść do wniosku, że ostatnio coraz więcej przybywa zespołów grających tradycyjny heavy/ speed metal w oparciu o lata 80. Grupę tych kapel dzielnie reprezentują ENFORCER, WHITE WIZZARD, CRYSTAL VIPER. WIDOW, a z tego roku na wyróżnienie w tej kategorii zasługują SPELLCASTER, BATTLE BEAST, SKULL FIST i SPLIT HEAVEN. SPLIT HEAVEN to meksykańska formacja grająca heavy/speed metal w stylu zespołów z lat 80. Kapela została założona w 2003r z inicjatywy perkusisty Tommiego Roitmana i gitarzysty Pedra Zelbohra. Po wydaniu kilku dem przyszedł czas na debiutancki album, który ukazał się w 2007 roku. Na drugi album nie przyszło czekać długo bo już rok później ukazał się „Psycho Samurai”.Warto nadmienić, że zespół w 2009 roku wygrał „Mexican Metal Battle” i to im pozwoliło reprezentować Meksyk w metalowej bitwie która się odbyła na Wacken Open Air. Mamy rok 2011 i zespół wydał swój trzeci album, a mianowicie „Street law”. Jeszcze przed opaleniem płyty można poczuć klimat lat 80, wystarczy spojrzeć na okładkę narysowaną przez Jose maria Robles. Jest ten kicz, który towarzyszył kapelom w latach 80. Lista zespołów z których czerpał zespół inspiracje jest bardzo długa, ale to nie jest powód by posądzać o kopiowanie, o plagiat, gdyż każdy młody zespół czerpie skądś inspirację. Sztuka polega nie tyle na zaczerpnięciu czyjegoś patentu, lecz na podaniu go w sposób atrakcyjny dla słuchacza i to właśnie robi meksykańska kapela. Gra pod IRON MAIDEN, wykorzystując owe melodyjność czy charakterystyczną sekcję rytmiczną, ale daje od siebie na przykład kilka ciekawych motywów, a także dynamikę i surowość. Najlepiej powyższe słowa oddaje przebojowy „Time Warrior”, „Servants of Warrior”czy rozpędzonym „Road To Nowhere”, w którym to Carlo Hernandez udaje drugiego Steva Harrisa, a Pedro Zalbohr drugie Adriana Smitha. Z tej całej układanki najbardziej wyróżnia się Eli Velenzuela, który jako wokalista nie zachwyca techniką, a nieokiełznanym energicznym głosem w którym słychać emocje, które wkłada Eli w wokal. Pod tym względem najbardziej zapadł mi w pamięci „Nightfall”z zapadającym melodyjnym riffem. Meksykańska formacja w udany sposób gra pod KROKUS wtrącając przy tym odrobinę hard rockowego zacięcia, co słychać idealnie w „The devil isn't Fool”, w stonowanym „Night of the Jaguar”, czy też w koncertowym „Lonewolf”. Oczywiście skoro jest heavy metal to nie może zabraknąć ukłonu w stronę JUDAS PRIEST i uważam, że takiego „Street law” czy też „Red light District” nie powstydziłby się ekipa Roba Halforda. Jednak Evile nie jest drugą kopia Roba, ani Bruce' Dickinsona, choć bliżej mu do tego drugiego. Na koniec chciałbym wyróżnić najszybszy kawałek na albumie, a mianowicie „The obscure” w którym to duet Ramos/Zelbohr wygrywają energiczne i ostre partie gitarowe. Kompozycja pod tym względem się wyróżnia.

Paradoksalnie to co jest dla jednych plusem, dla drugich będzie minusem. Wtórność i korzystanie ze sprawdzonych patentów. Jednak czy inne zespoły z tego kręgu wykazują innowacyjność pomysłowość? Nie, bo taki jest właśnie jak to niektórzy określają NWOTHM. Z drugiej strony w heavy/speed metalowym SPLIT HEAVEN można się doszukać kilka autorskich pomysłów i to one zapewniły poniekąd przebojowość na tym krążku. Album wypełniony jest sporą ilością chwytliwych refrenów, czy energicznych partii gitarowych, które zostały zagrane z polotem i z pomysłem. Zespół wykazuje głód sukcesu, wykazuje zapał i radość z grania, której po prostu brakuje starym, doświadczonym kapelom. To znak, że czas na młodych. Ocena: 8.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz