Strony

wtorek, 20 grudnia 2011

SHINING BLADE - Touch The Night (1986)


Ostatnio w ramach wygrzebywania staroci natknąłem się na włoską kapelę SHINING BLADE, który według pewnego źródła gra speed metal. No mam słabość do tego gatunku to czym prędzej wziąłem się za odsłuchanie jedynego albumu tej formacji jakim jest „Touch The Night” z 1986. Warto podkreślić, że ten album nigdy nie został oficjalnie wydany, to tym bardziej zyskuje jako staroć, czy też skarb muzyczny. Zespół został założony w 1981 r i pod koniec lat 80 zakończył swoja działalność zostawiając 2 dema i ów wspomniane wcześniej wydawnictwo. Wracając do gatunku w jakim niby się obraca zespół i owego wysłuchania owego albumu, stwierdzam, że speed metal do spore nadużycie, ba nawet nieudane zaszufladkowanie stylu SHINING BLADE. Takim kawałkiem, którym można zaciągnąć do gatunku speed metalu jest „Freakish Footsteps”, gdzie jest rozpędzona sekcja rytmiczna, jest ta odpowiednia dynamika i konstrukcja utworu. Sekcja rytmiczna złożona z basisty Francesco Collela i perkusisty Micheala Rainieri nie zawsze jest taka dynamiczna i w tej kwestii jest naprawdę w czym wybierać. Od spokojnych, nastrojowych partii, bo bardziej urozmaicone. Również daleki od jednostajności są partie gitarowe wygrywane przez duet Pignataro/Trocolli, gdzie można natknąć się na tak wyżej wspomnianych utworze, szybkie, ostre partie gitarowe, ale też na te zakorzenione w hard rocku, czy też progresywnym rocku, albo partie bliższe gatunkowi melodic metal. To tylko świadczy o tym, że choć mamy włoski album to jednak muzyczne rejony wykraczają poza granice Włoch. Słychać tutaj amerykańską scenę, czy też brytyjską. Skoro jesteśmy przy personaliach, to nie można tutaj pominąć wokalistę Francesco d'Elia , który niczym kameleon dopasowuje się do każdego kawałka, do tych spokojnych klimatycznych, czy też bardziej heavy metalowych. Łagodne, takie ciepłe hard rockowe brzmienie, klimatyczna okładka, czy też nie przeciętne umiejętności muzyków to tylko część z zalet tej płyty. Na albumie mamy spory wachlarz kompozycji i właściwie znajdziemy tutaj niemal wszystko. Od klimatycznego instrumentalnego intra, przez bardziej heavy metalowe utwory takie jak instrumentalny „140 Rph” , czy też nawiązującym do melodic metalu „On The Battlefields”. Zespół też dostarcza nam też bardziej hard rockowe utwory, takie jak „Foolish Life”, gdzie nieodzownym elementem są klawisze i nastrojowy riff. W podobnej koncepcji utrzymany jest też „Blood Birthday”, czy też nieco mroczniejszy „Winged Snake”. Kolejną i ostatnią grupą utworów na tym albumie stanowią kompozycje przepełnione delikatnością, melancholijnością, ciepłem i klimatem, stawiając na emocje, a należą do nich piękny „Tonight” gdzie Franscesco przekonuje po raz któryś, że pasuje do każdego stylu, ale jak dla mnie idealnie pasuje do takich klimatów. W podobnym stylu jest tez utrzymana nastrojowa ballada „Nightwalk”, która jednocześnie stanowi najdłuższa kompozycję na albumie. I tak o to można uznać zawartość za kolejną zaletę. Minusu i jakieś większej wpadki nie uświadczyłem. Tylko najbardziej mnie zastanawia gdzie jest ten speed metal? Szkoda, że zespół nie wydał tego albumu oficjalnie, może zdobyłby szersze grono słuchaczy? Nic pozostaje włączenie „repeat” i ponowny odsłuch. Ocena: 7.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz