Strony

niedziela, 1 stycznia 2012

AGENT STEEL - Skleptic Apocalypse (1985)

Jednym z tych zespołów który miał ogromny wpływ na gatunek speed metal, jednym z tych zespołów, który zostawił po sobie znaczący ślad w tym rodzaju heavy metalu, jest bez wątpienia amerykański AGENT STEEL. Kapela ta właściwie zrodziła się na bazie nieporozumień muzyków w innej speed metalowej kapeli, a mianowicie ABBATOIR. To właśnie z stamtąd przyszedł gitarzysta Juan Garcia, a także wokalista John Cyriss, który miał ideę odnośnie nowej kapeli, a mianowicie AGENT STEEL, który muzycznie gdzieś przemycał owe patenty z ABBATOIR, choć w muzyce nowo powstałego zespołu da się wychwycić pierwiastek thrash metalu. Co jednak przesądzało o charakterystycznym stylu AGENT STEEL to bez wątpienia pędzenie z szybkością światła, to zgrany duet gitarzystów Juan Garcia/ Kurt Colfelt, którzy grają szybko, ale  i bardzo zaawansowanie technicznie i to oni dokonali tego, że album jest taki melodyjny, dynamiczny i taki przyjemny dla ucha. Słucha się tego z satysfakcją, okazując przy tym naturalne odruchy jak tupanie nogą w rytm utworów, czy tez kiwanie głową. Ciekawie zazębiają się te wyżej wymienione zalety i charakterystyczne elementy stylu AGENT STEEL z takimi jak kosmiczny klimat, z dynamiczną sekcją rytmiczną, która nie ukrywa swoich punkowych korzeni, no i do tego charyzmatyczny Cyriis i taki wokal nie sposób nie pamiętać. Ta lekkość wchodzenia w górne rejestry, ta swoboda śpiewania falsetem, a gdy trzeba to i umiejętność zadziornego pokrzykiwania, co czyni muzykę AGENT STEEL jeszcze bardziej urokliwą, jeszcze bardziej unikatową. Można rzec, że te cechy w połączeniu z równym i energicznym materiałem czyni debiut „Skleptic Apocalypse” z 1985 prawdziwym killerem, nie do złamania. Kompozycje zostały w taki sposób skomponowane i zaaranżowane że zadowoli to fanów melodyjnego grania, a także fanów mocniejszych dźwięków.  Właściwie każdemu utworowi można przepisać te same cechy: solidność, niezwykła technika, melodyjność i przebojowość. Podoba mi się otwarcie w postaci „The Calling”, które przypomina mi filmy s-f z elementami horroru czyli choćby słynny „Alien”. Niezapomnianym utworem jest już wręcz kultowy „Agents of Steel” i tutaj już można w sposób najprostszy przekonać się co gra AGENT STEEL i w jaki sposób gra. Ta kompozycja jak dla mnie jest wręcz szalona, zarówno kiedy wsłuchuje się w wręcz power metalową solówkę, w prosty, aczkolwiek intrygujący motyw gitarowy, porywający refren, czy też obłędny wokal Johna. Ale John niczym kameleon zmienia sposób śpiewania i to słychać w „Taken By Force”, gdzie sięga wokalem bardzo dużych wysokości. Dalej mamy serię szybkich killerów czyli „Evil Eye/Evil Minds”, czy też  melodyjny „Bleed for the Godz „ z takim wręcz koncertowym refrenem. Tak mimo jasno określonych granic, mimo bycia zespołem stawiając w pierwszych szeregach szybkość pozwala sobie na bardziej wyważony kawałek typu „Children Of the Sun”, gdzie jest więcej heavy metalowych patentów, gdzie jest bardziej spokojne tempo, ale mimo tych anomalii, kawałek pasuje stylistycznie do całości. Jednym z najlepszych utworów jakie słyszałem w stylistyce speed metalu i jednym z najlepszych utworów na tym albumie, które wyróżnia się oryginalnym riffem, niezwykłą melodyjnością i wyszukaną linią wokalną jest dla mnie bez wątpienia wywodzący się jeszcze z początków AGENT STEEL, a mianowicie „144,000 Gone”, który zadebiutował zespół na łamach pierwszego dema.  Ten opis sprawdza się także do zamykającego album „Back To Reign” który też zdobi jakże melodyjny riff, do tego ta nieco punkowa sekcja rytmiczna. Reasumując jeden z tych albumów, które trzeba znać. Jeden z tych albumów, który mimo prawie trzydziestki na karku wciąż brzmi świeżo i śmiało można rzec że przetrwał próbę czasu i wciąż potrafi zachwycać, wciąż ma taką siłę przebicia, że potrafi przyciągnąć przed głośniki sporą liczbę słuchaczy i to jest kolejny jakże ważny atut tego albumu. „Master Of Metal, Agent Of Steel” Ocena: 9.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz