Strony

środa, 1 lutego 2012

UNISONIC - Ignition Ep (2012)

 Dla mnie największym wydarzeniem muzycznym roku 2012 będzie album nowo powstałej grupy o nazwie UNISONIC. Fakt, grupa nie należy traktować jako swoistych żółtodziobów którzy dopiero rozpoczynają swoją karierę muzyczną i właściwe nazwiska muzyków zrobiły w tym przypadku swoje i to nazwiska zrobiły taki szum wokół tego zespołu. W oczekiwaniu na miesiąc marzec, który będzie dniem sądu ostatecznego i wtedy będzie można zmierzyć czy ostateczny efekt jest zbliżony do wielkich oczekiwań jakie wiąże z tym zespołem. Póki co w ramach oczekiwania chciałbym się skupić na świeżo wydanym mini albumem UNISONIC , a mianowicie „Iginition”. Za nim opiszę swoje długotrwałe wrażenia z nałogowego kilkukrotnego odsłuchu chciałbym przybliżyć nieco sylwetkę zespołu. Wszystko właściwie wiąże się z osobą Micheala Kiske, byłego wokalistę HELLOWEEN, który przez zbyt długi okres swojego życia zerwał z muzyką metalową, poświecając się ciepłym, łagodnym klimatom rockowym. Jasne przypominał cały czas o sobie za sprawą różnych projektów, różnych gościnnych udziałów, ale to wciąż były tylko projekty. Tutaj był potrzebny, wręcz wymagany od fanów zespół z prawdziwego zdarzenia, który będzie grał koncerty, który będzie identyfikował się z słuchaczami. I tak po dwóch udanych płytach PLACE VENDOME, za namową basisty i producenta Dennisa Warda zrodził się pełnokrwisty zespół, w którym od razu widziany był nie kto inny jak sam Kiske. Dobrano do zespoły Mandiego Meyera który grał choćby w kapeli KROKUS, do tego Kosta Zafiriou znany choćby z występów w barwach PINK CREAM i  w takim składzie zespół zaczął pracę nad debiutanckim albumem. I właściwie rok od powstania miał się pojawić album, gdy nagle stało się coś niemożliwego. Po występach Kiske i Hansena podczas koncertów w ramach AVANTASIA panowie znów psotanowili stworzyć, grać razem i z wielu opcji najtrafniejsza była ta gdzie Hansen dołącza do UNISONIC i tak też się stało w roku 2011 i zespół na nowo rozpoczął pracę nad nowym albumem. Przedsmakiem jak będzie wyglądał pełny album niechaj będzie mini album, który zawiera 3 kompozycję które pojawią się na pełnym albumie w marcu oraz stary klasyk HELLOWEEN zagrany podczas występu w Japonii. Pierwszy utwór znany również z koncertu w  Japonii, ale nie tylko. „Unisonic” to utwór do którego nakręcono przesympatyczny klip. Sam utwór energiczny, ma sporo patentów power metalowych i da się wyczuć rękę Hansena w tym wszystkim. Słychać co ważne stary HELLOWEEN, słyszę coś z „Save us” i coś z „Kids of century” i ogólnie jest to pozytywne wrażenie. Bo więcej tutaj HELLOWEEN niż w samym HELLOWEEN. Ciekawie wpleciony został tutaj hard rockowy feeling. Forma muzyków jest nie tylko w tym utworze ale i na całym Ep na najwyższym poziomie. Wszyscy są wyluzowani, jest radość z grania i chemia. Sekcja rytmiczna bardzo żywa, dynamiczna i urozmaicona, wokal Kiske sto razy lepszy niż na ostatnich płytach AVANTASIA, czy też innych gościnnych wyczynach. Fakt, może nie wyciąga tak jak kiedyś, ale technicznie dalej bez zarzutów, no i w końcu jest moc. Duet  Meyer i Hansen to zgrany duet i się zastanawiam kto gra lepiej. Hansen to przede wszystkim spec od szybkich, melodyjnych partii, ale te bardziej finezyjne jakby w stylu Blackmore'a wygrywa Myer. Inną kompozycją jest „My Sanctuary”, mniej power metalową i właściwie tutaj już mamy taki melodic metal wymieszany z hard rockiem. Jest coś z PLACE VENDOME zwłaszcza w chwytliwym, ciepłym refrenie. Utwór ma konstrukcję bardziej złożoną, jest bardziej stonowane tempo, bardziej wyrachowane partie gitarowe, tak jak choćby główny motyw gitarowy, czy też solówka zagrana wspólnie.  Bardzo podoba mi się zwolnienie i wyciszenie w połowie, gdzie jest bas i słychać „Sanctuary...” i taki motyw był choćby w „I want Out”.  Trzecia kompozycja to pierwszy utwór jaki zespół udostępnił drogą internetową, czyli „Souls Alive”. Utwór skomponowany zanim dołączył Hansen i co ciekawe, niby go nie ma a jednak gdzieś tam wpływ zespołów Hansena jest słyszalny. Gdzieś też słychać REVOLUTION RENNAISANCE w którym występował Kiske. Tutaj jest melodic metal z domieszką hard rocka i znów wszystko jest oparte na łatwo wpadającym refrenie i chwytliwej melodii. Znów aranżacja i wykonanie bardzo atrakcyjnie i nie ma się zbytnio do czego przyczepić jeśli chodzi o technikę. Co można zaś napisać o „I want Out” o którym już napisano praktycznie wszystko? Niby tak, ale można odnieść się do formy Kiske w kawałkach HELLOWEEN, gdzie przecież wyciągał niezłe górki. Są momenty że Kiske już nie ma takiej mocy, słychać to w refrenie. Oczywiście technika i barwa bez zarzutu, a przed jakiś zgrzytem ratuje kilka miłych fragmentów gdzie Kiske wyciąga, a przynajmniej stara się zbliżyć do swoich wyczynów sprzed 20 lat. Natomiast pozostali muzycy zagrali to wybornie, zwłaszcza rzucił mi się na ucho basista, który gra bardzo wyraziście niczym Markus. To byłoby na tyle, jeśli chodzi o mini album. Przynęta została rzucona, została połknięta i miejmy nadzieję, że to co wypuścili nie będzie najlepszymi kompozycjami albumami i miejmy nadzieję że dostaniemy więcej muzyki w tym stylu i na takim poziomie. Ale czy duet Kiske- Hansen może zawieść? Ocena: 9.5/10

33 komentarze:

  1. Życie nauczyło mnie (mówię jak stary pierdziel ale cóż), że każdy muzyk może zawieść. Historia muzyki zna super grupy które tworzyły tak wybitnom sztókę, że słuchać się tego nie dało (jak Blind Faith). Epka to jednak mało więc jak będzie longplay, posłuchamy...

    OdpowiedzUsuń
  2. Racja, to tylko mała zapowiedź, przedsmak przed pełnym albumem, ale jakże udana. A co do twórczości Kaia to jakoś nie pamiętam większej wpadki:P

    OdpowiedzUsuń
  3. Posłuchałem w końcu tej EPki, nie wytrzymałem. O ile kawałek "Unisonic" prezentuje się bardzo porządnie to reszta to zwykły szajs. Nawet "I Want Out" nie ma jak dla mnie mocy.
    A wpadki Kaia to dla mnie albumy Gamma Ray nagrane po "No World Order!".

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze to może ja jestem tak ślepo zauroczony?:P Ale jak mozna nazwać "Majestic" wpadką?:P

    OdpowiedzUsuń
  5. Majestic był po prostu przeciętny, ale do rzeczy - Unisonic:
    1) brak zdolności do tworzenia refrenów ciekawych
    2) brak zdolności do tworzenia refrenów "nie ucinanych" po jednym wersie
    3) brak gitarowych fajerwerków
    4) typowe pitolenie Kiske na krawędzi hard rocka i pop metalu, nawet w przypadku gdy przyjmiemy, że panowie robią do dla wypoczynku i na luzie.
    5) w takiej konwencji znajdziesz 30 innych młodych kapel grających lepiej
    6) I Want Out faktycznie jakieś wyprane z energii

    Jedna rzecz jest tu ważna. Jeśli ci się podoba Place Vendome i jeśli oceniasz Kiske/Somerville na 8, to ta ocena nie dziwi. Właściwie wszystko co zrobiłby Hansen byłoby super-duper. Dalekie to od obiektywizmu.

    Ale poczekajmy na pełny album, wstrzymam na razie ten ostrzał artyleryjski. Oby to nie była tylko druga Symfonia, czyli z dużej chmury...

    OdpowiedzUsuń
  6. "Majestic" był bardzo przeciętny, wręcz nędzny. Podobnie jak "Land Of The Free Pt. II" i "To The Metal". A ze zdaniem Dryfa zgadzam się w 100%. Ta EPka nie ma mocy i lepiej żeby cały album się taki nie okazał.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmm brak ciekawych refrenów? Uważam że refren do Souls Alive i My sanctuary jest w stylu do jakie przyzwyczaił Kiske:P A to w AVANTASII, czy w innych projektach. Gitarowe fajerwerki są zestawiając to choćby z takim To The metal:P Co do pitolenia, Kiske tak śpiewa, i to już od kilku lat, czasy HELLOWEEN wg mnie nie wrócą. Hmm może kolega dryf poda jakieś przykłady kapel podobnie grających, chętnie chciałbym Unisonic z czymś podobnym, lepszym zestawić. I want out muzycznie bez zarzutów a i wokalnie 100 razy lepiej aniżeli w wykonaniu Derisa czy Hansena. I tak przyznaję się że może nie jestem tutaj zbyt obiektywny i ślepa miłość do Kiske i Hansena daje o sobie znać:P

    Majestic ma nieco inną konwencję, ale podoba mi się ta cięższa ostrzejsza Gamma Ray. Wokalnie Hansen przeszedł siebie właśnie na tym albumie no i praca gitarowa też majstersztyk, że przytoczę taki Blood religion czy Fight. Ale chętnie poczytam w czym przejawia się przeciętność tego albumu.

    Czy epka nie ma mocy? Czyżby przez to że brzmi komercyjnie, bardzo lajtowo? Za mało ognia? No chyba nie takie były założenia tego zespołu. Jak dla mnie to jest jakby coś w stylu PLACE VENDOME czy KISKE/SOMERVILLE tylko będzie na pewno bardziej wyrównany i bardziej metalowym krążkiem:p Ale nic trzeba czekać żeby się przekonać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Poczekajmy do płyty, choć wieszczę, że kawałek "Unisonic" będzie jedynym metalowym.
    Kiske tu, Kiske tam, dobre gościnne występy u Tolkkiego, Avantasii czy Masterplan, ok. Ale jak przychodzi do czegoś poważniejszego, kiedy trzeba stworzyć coś swojego to wychodzi kupa, jak nieszczęsny SupaRed. Poczekamy, zobaczymy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak tylko, że Kiske póki co nie stworzył autorskiego kawałka, wszystko zostało napisane a to przez Hansena, a to przez Meyera, ciekawe czy na albumie znajdziemy jakiś jego własny kawałek. I mam nadzieję, że będzie więcej utworów w stylu "Unisonic", bo jak nie to faktycznie może być krucho. Ale tak poczekajmy i zobaczymy. Jeśli mam się czegoś obawiać w tym roku to na pewno nowego albumu Running Wild:P

    OdpowiedzUsuń
  10. Po tak żałosnym wyrzygu jakim jest ten dziwny remiksowany pseudobeściak Blind Guardian z właściwym sobie optymizmem, zakładam, że po LP Unisonic wpadnę w depresję a po longu Running Wild strzelę sobie w łeb z widelca.

    Wracając do tematu "Majestic" to "Fight" jest świetny ale to i japoński bonus "Hellfire" jedyne kawałki które trawię. A jak słucham Kiske w "My Sanctuary" i kolejnych kawałkach" to mam ochotę powiedzieć mu to co usłyszał Henryk Kwinto - obcięli ci włosy razem z jajami.

    OdpowiedzUsuń
  11. Debeściak BG jak dla mnie jest nieco sztuczny:P A jeśli lp Unisonic , Running wild będzie kaszaną to faktycznie nic tylko strzelić sobie w łeb:P

    Ale co ci tak przeszkadza w innych kompozycjach na Mejstic? co za brutalne są ? za mroczne? nie pojmuję jakoś:P

    Wokal Kiske ostatnio udany to był na Avantasii Metal opera, dalej to już inna bajka. Można się przyzwyczaić albo nie. A tak w ogóle jemu te włosy faktycznie obcięli, czy wypadły drogą naturalną?:P

    OdpowiedzUsuń
  12. Przeszkadza mi to, że są nudne i bez pomysłu. Gamma zrammolałła i stała się przeciętnym zespołem powermetalowym który nie ma już nic do zaoferowania poza tym, że grają metal. "NWO!" było strzałem w japę jak się masz Wiktor a "Majestic" już tylko jego bladziuchnym cieniem.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nudne bez pomysłu? A taki Blood Religon? Wg mnie pomysły na tym albumie są i co ciekawe inne niż na poprzednim albumie, ale tak samo skuteczne. Wg mnie technicznie tutaj zespół wspiął się na wyżyny, solówki są tutaj naprawdę świetnie wyważone, no i wokal Kai. Szkoda, że to ost album z takimi pomysłami i z taką formą Gamma Ray. Mnie się podoba cała ta mroczna otoczka, ciężar i ta nie wymuszona dzikość która wypływa z takiego my temple, czy condemnded to hell, albo z hell is thy home. Kurcze aż mi się zbiera na napisanie recki tego albumu:D

    OdpowiedzUsuń
  14. Ci, którzy narzekają na Gammę i Unisonic prawdopodobnie twierdzą również, że przed i po "Painkiller" Judasi nie nagrali nic wartego uwagi i warto wypieprzyć ich do tego samego kosza. Ludzie, oni są Last in Line !!! Nikt po nich nie zagra z takim serduchem i zrozumieniem tematu. Czy w waszym życiu również wszystko co piękne zostało za Wami ? Wszystko co zrobicie i osiągniecie będzie tylko wyblakłym echem przeszłości ? Opanujcie się, bo zostaniemi sami. Nasi starzy też uważali, że najlepsza muzyka to ta z ich młodości, a my to wyśmiewaliśmy. Lata upłynęły i teraz my jesteśmy ramolami. Narzekacie jak tych dwóch dziadów z Muppet Show!!!! Spiritual Dictator jest słaby?

    OdpowiedzUsuń
  15. Ciekawy punkt widzenia, ale ja widzę to podobnie:P Nie można wiecznie odnosić się do starych czasów bo one nigdy nie wrócą. Ileż to nowych albumów poszczególnych kapel jest dalekie od kultowych z lat 80, ale gdy się spojrzy na dany album trzeźwym okiem to faktycznie można dojść do wniosku że nie jest tak źle, czasami jest wręcz bardzo dobrze. Tak musiałbym konfrontować Abigail 2 Kinga z jedynką i wiele innych płyt:P

    OdpowiedzUsuń
  16. Do ciekawego punktu widzenia, który udało mi się wyartykułować dodam, że na YouTube jest nieznany szerzej (jeszcze) numer Unisonic - We Rise ( sądząc po tytule i riffach autorstwa Hansena) zgrany z hiszpańskiego radia podczas press tour Kiske i Hansena. Mam nadzieję, że poszerzy wyobrażenia o tym czym będzie Unisonic.

    OdpowiedzUsuń
  17. Tak słyszałem ten utwór:D Nie wiem tylko czy ty słyszałeś tylko akustyczną wersję?:P Jest też normalna, z albumu.... http://www.youtube.com/watch?v=psTGqBa4Jv0 . Utwór na takim samym wysokim poziomie co dotychczasowe kawałki. Wiadomo że album będzie bardzo rockowy, melodyjny. Świetny refren, taki idealnie dopasowany do stylu Kiske. Jest jeszcze akustyczny star rider, który jakoś mniej mi się podoba, ale może w normalnej, albumowej wersji będzie brzmiał lepiej?:D

    OdpowiedzUsuń
  18. Słyszałem obie wersje. Niemieccy dziennikarze, którzy słuchali większości materiału twierdzą, że Star Rider jest jednym z najlepszych utworów na płycie. Te wersje akustyczne trochę nijak się mają do prądem pędzonych. Najlepszym numerem okrzyknięto "King for a day".

    OdpowiedzUsuń
  19. o0 widzę że się interesujesz tym bandem i to na poważnie:D No pożyjemy zobaczymy, na pewno swoje przemyślenia opiszę tutaj, na łamach blogach:D A co sądzisz o epce?:P

    OdpowiedzUsuń
  20. Myślę, że jedynym mankamentem tej płyty będzie nadużywane szybkie vibrato Kiske, które prawdopodobnie zniknie dopiero na następnym krążku Unisonic, o którym by the way Michi wspominał w wywiadzie sprzed kilku dni. Z vibrato zaczął przesadzać około 10 lat temu i wynika to najprawdopodobniej z jego mniejszej aktywności wokalnej w ostatnich czasach. Co do Epki, to numer Unisonic jest świetnym otwarciem. Prosty, szybki, melodyjny, może trochę nazbyt banalny tekst, ale miał być kop i jest. W "My Sanctuary" staram się nie słyszeć wspomnianego vibrato, ale ogólnie to kawał porządnego hard rocka jakiego na rynku brakuje. "Souls Alive" znam od dwóch lat i na początku zaskoczyło mnie trochę progresywne brzmienie tego numeru ( zasługa Meyera, który jest kapitalnym i zupełnie innym typem gitarzysty niż Hansen, co mam nadzieję zadziała na plus). Fajny, melodyjny refren. Czekam na wersję z albumu z udziałem Kaia. "I want out" mimo małych nieczystości wokalnych i kilku pudeł na gryfie, to chyba najlepsze wykonanie od dwóch dekad. Świetna robota na basie. Największe zastrzeżenia mam do realizacji i nie wiem czy dobrym pomysłem jest, by zajmował się tym członek zespołu. Być może to na wyrost, ale największy apetyt mam na następną płytę. Pierwszą jako tako mogę już sobie wyobrazić.

    OdpowiedzUsuń
  21. W odpowiedzi na pytanie sprzed kilku postów. Na płycie jest jeden utwór skomponowany przez Kiske i jak mówią dziennikarze w klimacie przypomina "Your turn". Reszta jest skomponowana głównie przez Hansena i Meyera. Będzie jak w tekście "Unisonic" - raz wyżej raz niżej.

    OdpowiedzUsuń
  22. Nono wyczerpująca odpowiedź. Co wokalu Kiske, jakoś nie mam zastrzeżeń. Najlepszy jego popis od czasu metalowej opery. tak jak wspomniałeś brakuje mi takiego hard rocka jak wstylu "My sanctuary" i ogólnie póki co na myśli przychodzi mi Sunstorm, gdzie też mamy Warda:D Souls Alive też znam od kiedy tylko się pojawił w sieci i czy byłby Hansen czy nie i tak bym wyczekiwał premiery. Również ciekawi mnie jaki wpływ będzie miał tutaj Hansen i czy będzie to inaczej brzmieć? Meyer jest utalentowanym gitarzystą o czym się przekonałem za sprawą KROKUS. Ma ciągąty do progresywnych i rockowych zagrywek, a to dobrze będzie się uzupełniał z metalowym Hansenem a ich solówki są jak dla mnie wyborne. I want out fakt ani helloween ani Gamma Ray do końca nie robią tego dobrze, a Unisonic tak:D Tak drugi album na pewno będzie ciekawy, bo zobaczy czy pójdą jeszcze bardziej w rocka:P

    Tak Kiske skomponował podobnoć balladę, która trwa bodajże 6 minut?:P Nic czekam nie cierpliwie i miło widzieć, że ktoś czeka ze mną:D

    OdpowiedzUsuń
  23. Na amazon.de są sample całej płyty i wygląda na to, że wstydu nie będzie.

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie wiem gdzie ty tego przesłuchałeś, ale na wskazanej stronie nie ma sampli:P Możesz podać link?:P

    OdpowiedzUsuń
  25. http://www.amazon.de/Unisonic/dp/B007ICKF0S/ref=sr_shvl_album_2?ie=UTF8&qid=1331315435&sr=301-2

    OdpowiedzUsuń
  26. Kurde szykuje się bardzo fajny album hard rockowy:D Ale są 2-3 utwory które jakoś mniej mi się podobają:P Dzięki za link:D A widziałeś gdzieś może nowy RW i sample do niego?:P

    OdpowiedzUsuń
  27. Na ich stronie jest ok. 2 minut nowego numeru i jakoś słabo to brzmi. Czekam na całość.

    P.S.Niech wszyscy nagrywają płyty tylko z 2-3 kiepskimi kawałkami. Będę szczęśliwy.

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie wiem, przejrzałem stronę i nic takiego nie zauważyłem, chyba wzrok mi siada.

    Ale ogólnie jest to muzyka jakiej mi ostatnio brakuje. Albo czasami hard rock jest zbyt miałki, zbyt komercyjny,a czasami po prostu nie trafia w mój gust i w końcu dostałem zespół który w 100 % zaspokaja mnie.

    OdpowiedzUsuń
  29. Mam już UNISONIC- "Unisonic". Kawał porządnej roboty.Czekam na wrażenia.

    OdpowiedzUsuń
  30. POWER WAR. gościu, doskonałe te Twoje recenzje, naprawdę podziwiam robotę, doceniam tez miłość do Hansena , bo wielka jak moja (lecę właśnie do NANCY na koncert GammaRAY/SCORPIONS),z UNISCONIC jednak mocno tu przeszarżowałeś , poniżej właściwa recenzja tej płyty, 7/10 to i tak tylko dla Kaia :
    Po cichu mówiło się o "starym" HELLOWEEN Mark II, tym bardziej ,że zaprezentowane przed premierą "Unisonic" kompozycje jasno wskazywały obrany przez zespół kierunek muzyczny.
    Gdyby "No One Ever Sees Me" autorstwa Kiske umieszczony został na początku a nie końcu płyty ci najbardziej niecierpliwi słuchacze mogli by poczuć się oszukani niemetalowym charakterem tego bladego songu rockowego album otwiera jednak tytułowy "Unisonic", dynamiczny i keeperowski okraszony doskonałymi solami gitarowymi , pogodny i przebojowy.
    Jest dużo HELLOWEEN, jest tam gdzie kompozycje są autorstwa Hansena i w jakimś stopniu to odniesienia nie tylko do Keeperów ale i do "Pink Bubbles Go Ape" jak w "Never Too Late", przyjemnym wpadającym w ucho numerze "Never Change Me" czy też łagodnym spokojnym "King For A Day" o nieco festiwalowym charakterze. Z tego typu utworów najlepsze wrażenie sprawia jednak "My Sanctuary" prowadzony w umiarkowanym tempie iz doskonałym rozległym wokalem Kiske.
    Ogólnie to gdy Kiske śpiewa melodic power metalowe refreny to zawsze skojarzenia się pojawiają, także w mało w sumie hellowenowskim poza refrenem "We Rise'".Tu na uwagę zasługuje gitarowy dialog przypominający najlepsze lata UFO i stylizowany na schenkerowską manierę.
    UNISONIC to jednak nie tylko Kiske i Hansen, to również Ward i kilka kompozycji jest przede wszystkim albo wyłącznie jego autorstwa. Coś z PINK CREAM 69 musiało tu zostać przemycone i melodic rock metal radiowego mainstreamu niemieckiego na przeciętnym poziomie słychać w "Renegade" i "I've Tried" gdzie jednak wokal Kiske jest fantastyczny.
    "Souls Alive" to przykład dosyć dobrej aczkolwiek zupełnie niczym się nie wyróżniającej kompozycji melodic power w łagodniejszej formie z nieuzasadnioną dawką melancholijnego rocka zaś "Star Rider" to ugładzony space melodic metal, który może kiedyś dawno temu pasował by do chwilowego ostudzenia nastrojów przy okazji śledzenia przygód Żelaznego Zbawcy.
    Rzecz jasna nie chodzi o to, że nie zaprezentowano Keepera numer 4 i że nie jest to płyta z muzyką jednoznacznie ukierunkowaną na odbudowanie chwały "dawnego" HELLOWEEN.
    Chodzi raczej o to, że prawdziwie ekscytującego melodic power i melodic heavy jest tu niewiele i to w większości schematyczna rutyna i suma doświadczeń muzyków grających podobne rzeczy na co dzień w innych zespołach teraz i wcześniej.
    Najwięcej tu zapewne "Pinki Bubbles Go Ape", niestety bez zdecydowanie wyróżniających się hitów.
    Ogromną zaletą jest robota gitarzystów i zarówno sola jak i dialogi Mandy Meyera i Kai Hansena są rewelacyjne i znacznie przewyższające poziom kompozycyjny utworów, w których się znalazły.
    Kiske bez wątpienia nadal należy do czołówki wokalistów melodyjnego metalu przy czym jednak we wspólnym projekcie z Amandą Somerville zaprezentował się barwniej. Za udane należy uznać towarzyszące mu chórki i backing wokale, jednak do poziomu porywających sporo tu brakuje.
    Sekcja rytmiczna specjalnie się tu niczym nie wyróżnia a gra Zafiriou zdradza objawy braku zaangażowania.
    Produkcyjnie album dopracowany w szczegółach, nawet w dosyć sprytny sposób, bo zarazem power metalowy i rockowy co pod tym względem rozszerza krąg odbiorców o konsumentów mocniejszego radiowego rocka.

    Jako wydarzenie medialne projekt UNISONIC jest na pewno w roku 2012 istotnym punktem rock/metalowego programu. Muzycznie wnosi jednak mało ciekawego.Sławne nazwiska gwarantują wysoki poziom wykonania muzyki jakiej wiele i jak coraz częściej zbywana jest milczeniem.

    OdpowiedzUsuń
  31. http://metalmelodicsound.metalcave.org/articles.php?article_id=2943

    OdpowiedzUsuń