Strony

niedziela, 18 marca 2012

RENEGADE - Renegade (1986)


Jeśli nie jesteś zagorzałym fanem SAXON, wczesnego RUNNING WILD, czy też ACCEPT, jeśli nie faworyzujesz niemieckiego heavy metalu, jeśli nie tolerujesz wtórności i oklepanych motywów, to być może dalsza część tekstu nie przekona ciebie do niemieckiego RENEGADE, który zostawił po sobie nie wielki ślad na scenie niemieckiej w postaci dwóch mało znanych wydawnictw, które nie odniosły większego sukcesu. Kapela powstała w 1984 roku i trzeba było dać czas zespołowi w postaci 2 lat na wydanie debiutanckiego albumu „Renegade”. Album pod względem muzycznym nie grzeszy oryginalnością, nie ma jakiś ambitnych kompozycji, może jest to płyta jedna z wielu, ale z drugiej strony mamy przeciw argumenty w postaci dobrze sporządzonego brzmienia, melodyjnego materiału, naturalny talent muzyków do wygrywania przyjaznych dla ucha partii , czy też solidność materiału, która jest największym atutem albumu. Muzyka RENEGADE skupia się wokół lidera Petera Scholla, który dzieli zarówno funkcję gitarzysty jak i wokalisty i sporo tutaj odniesień do wczesnego stylu Rock'n Rolfa z RUNNING WILD. Wokalnie też ma zadzior, też jest nieco agresywnie, ale mało przekonująco pod względem technicznym. Tak samo można pochwalić za bardzo proste motywy gitarowe i energiczne solówki, które napędzają ten album.

Na próżno się doszukiwać w muzyce RENEGADE jakiś ambitnych motywów, przejawów oryginalności. Już od pierwszych dźwięków słychać z czym mamy do czynienia i albo z tym się godzimy, albo nie. „Dragonslayer” to definicja stylu zarówno stylu RENEGADE jak i niemieckiego heavy/speed metalu. Mamy zarówno tutaj melodyjne wejście, szybki, zadziorny riff oddający charakter niemieckiego heavy metalu, a także rozpędzona sekcja rytmiczna, która świetnie się spisuje właściwie przez cały materiał, przyprawiając słuchacza o szybsze bicie serca, dostarczając sporo emocji no i przede wszystkim dynamiki utworom. W takiej formie utrzymany jest rozpędzony „Kids In Leather” oparty tym razem na nieco agresywniejszym riffie. Do grona dynamicznych kompozycji zbudowanych na bazie szybkiego, melodyjnego riffu i rozpędzonej sekcji rytmicznej zaliczyć należy „Renegade” z elektryzującą solówką Petera, energetyczny „Fire” czy też chwytliwy „Have Some Drinks”. Bez wątpienia są to najmocniejsze kompozycje z tego wydawnictwa. Poza tym można też znaleźć na krążku stonowany „Give Me Some Shocks”, który jest średnią kompozycją, bo nie ma tutaj ani ciekawej linii melodyjnej, a sam refren też pozostawia wiele do życzenia. Również próba bycia bardziej hard rockowym zespołem w „Broken Bones” nie do końca udała się.

Debiut RENEGADE to właściwa pozycja kierowana do zagorzałych fanów niemieckiej sceny heavy metalowej. Do słuchaczy którzy przywiązują większą wagę do solidności i dobrego wykonania, a mniejszą do oryginalności i ambitnego grania. Albumowi nie służy też kilka słabszych kawałków i mało urozmaicony materiał, który zapewnia emocje na niskim poziomie.

Ocena: 6.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz