Brak informacji na temat pewnego
zespołu z Belgii który się zwie X – CRETA nie
powstrzymał mnie przed napisaniem recenzji na temat ich jednego
albumu, jaki wydali na przełomie całej swoje kariery. Choć brakuje
jakiś obszernych informacji na temat historii zespołu, to jednak
wiadomo na pewno że kapela powstał w 1983 roku i początkowo wydała
kilka dem, zaś w roku 1986 roku zanim jeszcze się rozwiązali
wydali debiutancki album o tytule „ Petronizing The Heterodox”.
Pewnie się zastanawiacie jaką
muzykę prezentuje belgijski zespół? Główny gatunek
jaki przemawia przez ich styl to bez wątpienia Thrash Metal, choć
pojawiają się elementy speed metalu, black metalu, hardcoru, czy
też czasami punku. Jeśli chodzi o wpływy i inspirację to należy
tutaj wymienić takie zespoły jak : CARRION, HELLHAMMER,KREATOR,
MORBID SAINT czy też VOIVOD. Pierwsze wrażenie jakie niesie ze
sobą zapoznanie się z tym dziełem to przede wszystkim fakt, że
zespół prezentuje podziemny heavy metal i słychać w słabej
produkcji, która podkreśla surowość i złowieszczy
charakter zespołu. Co ciekawe ten jakże rażący element świetnie
pasuje do stylu w jakim zespół się obraca. No i w połączeniu
z black metalowym wokalem Marca Mayesa, z dynamiczną, zakręconą
sekcją rytmiczną tworzona przez basistę Petera Raynerta i
perkusistę Erika Steppe jak i ostrymi, dzikimi wręcz, pełnymi
diabelskiego klimatu i drapieżności partiami gitarowymi Erwina
Vanmola owe brzmienie stanowi jednolitą całość, który
stanowi duet nie do pokonania.
To co
kryje się pod mało atrakcyjną okładką albumu to raczej zwarty,
dynamiczny, ostry materiał, który większość określiłaby
na jedno kopyto i to poniekąd daleko nie odbiega od prawdy, bo cały
czas zespół serwuje kompozycje zbudowane na podobnej
pomysłowości i cały czas jest ta sama filozofia. I poniekąd nieco
to przeszkadza bo przydałoby się nieco urozmaicić materiał,
wpleść nieco bardziej zapadający motyw, ciekawszą melodię, a tak
jest ostra łupanina, która od początku do końca trzyma
bardzo wysoki poziom, lecz bardzo jednostajny. Album właściwie
wypełniają takie kompozycje właśnie jak otwierający „David
Slayes Goliath” który
idealnie obrazuje to z czym mamy do czynienia.
„Exaggerated” robi wrażenie
jeszcze szybszej kompozycji i dobrze sprawdza się tutaj
urozmaicenie sekcji rytmicznej. Z kolei taki „Destructive
Outfit” daje przykład, że
zespół potrafi stworzyć dość dobrą melodię, potrafi
wtrącić dość prosty motyw który zapada na dłużej.
„Oblivion” to z
kolei świetny przykład, jak zespół jest perfekcyjny jeśli
chodzi o solówki, a te na całej płycie są wyborne. Jest
dokładność, staranność, niezwykła precyzja, no i przede
wszystkim szaleństwo które brakuje w dzisiejszym metalowym
świecie. To że jest grupa znakomitych instrumentalistów,
którzy się świetnie bawią i to słychać w dwóch
instrumentalnych kawałkach czyli 'X-Creta Banzai Mosh
„ czy też „The Heterodox”
.
Ci
którzy szukają naprawdę ostrego grania z pogranicza thrash
metalu, black metalu czy też speed metalu to śmiało mogą brać w
ciemno ten album. Fakt że zespół nie wysila się żeby
urozmaicić album i słychać że jest granie na jedno kopyto. Dla
jednych będzie to zaleta a dla innych wada. Trzeba przyznać, że
ciężko jest sobie tutaj wyobrazić wolniejsze kawałki i w takiej
szalonej formule wypadł znakomicie. Jednak podziemny charakter i
brak odpowiedniej promocji sprawił, że zespół przepadł bez
wieści po wydaniu tego albumu. Zespół jednej płyty, ale za
to jakiej.
Ocena:
9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz