Dokonania niemieckiego DAWN OF DESTINY
zawsze jakoś nie do końca mnie przekonywały i zawsze postrzegałem
ich jako młody i mało doświadczenie zespół, który
właściwie nie ma większych atutów po swojej stronie. To też
do nowego albumu tj „Praying To The World” podchodziłem z
dystansem i nie miałem żadnych większych oczekiwań. Dla tych
którzy nie słyszeli o zespole, warto wspomnieć, że kapela
powstała w roku 2005 i swój debiutancki album wydała pod
skrzydłem Shark records. Do tej pory wydali cztery albumy i ten
czwarty właśnie trafił do sklepów muzycznych. Wraz z
„Praying To The World” mamy kilka zmian personalnych. Przede
wszystkim pojawiła się nowa wokalistka, a mianowicie Monika
Wesely. Choć jeśli o wokale chodzi to wolę drugoplanową rolę
basisty Jensa , który zajmuje się mroczniejszym śpiewaniem
nasuwający wpływy death metalem. Ogólnie styl muzyczny
kapeli to w głównej mierze power metal, jednak są też
wpływy gothic metalu czy też nawet thrash metalu. Ogólnie
mieszanka całkiem strawna, szkoda tylko że zespół nie
postawił na męski wokal, bo Monika nie jest jakaś wyróżniająca
się i jak dla mnie bardziej by się nadawała do jakiejś
komercyjnej muzyki niż do metalu. Wracając do zmian personalnych,
warto zwrócić uwagę, że pojawił się też nowy perkusista,
a mianowicie Boris Frenkel i jest on dobry perkusistą i do jego
dynamicznej i w miarę zróżnicowanej gry nie można mieć
pretensji. Ogólnie muzycznie ciężko komuś coś zarzucić,
bo również dobrze wypada reszta muzyków na czele z
gitarzystą Veith Offenbächer który dobrze prezentuje
swój warsztat w melodyjnym i przebojowym „Promised Land” i
ten kawałek też świetnie odzwierciedla fakt, że muzyka
prezentowana przez ten zespół na tym album jest
przystępniejsza, może nieco oklepana, może niezbyt wysokich lotów,
ale przyjazna dla ucha i co ważne nie brakuje ciekawych melodii czy
luźnych, prostych refrenów, które umilają każdy
sekundę spędzoną z tym materiałem.
Album
mimo swojej przeciętności i kilku wad, ma zróżnicowany
materiał i znajdziemy power metalowe petardy jak „My Life Lies In
Ruins” które pokazują pazur i agresywność zespołu,
ciekawie wplątane zostają w to wszystko growle i krzyki Jensa. Mamy
też kompozycje charakterystyczne dla konwencji gothic metalu i
świetnym dowodem tego jest klimatyczny „The Right Path” . Są
też wesołe, radosne kawałki gdzie jest nacisk na słodki refren i
power metalowe melodyjki co słychać w dynamicznym „ Miracles” .
Dynamiki nie brakuje na tym albumie i właściwie szybkie kawałki
takie jak „Place Of Mercy” dowodzą o zwyżkowej formie zespołu
i to one są motorem napędzającym ten album. Ciekawe jakby to
brzmiało jakby zrezygnowano z kobiecego wokalu i postawiony by na
męski? Pojawiają się też kawałki bardziej rozbudowane,
urozmaicone, nieco momentami zbyt komercyjne tak jak to dowodzi
„Misunderstood” .
Po
co się rozpisywać o reszcie? Nie ma sensu i jeśli ktoś kocha
melodyjność, dobre wykonanie, ubarwianie kompozycji różnymi
smaczki, jak growl, klawisze, wtrącane elementów gothic
metalu do power metalu, jeżeli ma słabość do kobiecych wokali,
ceni sobie przebojowość i dobrą rozrywkę, to śmiało może
posłuchać tego w ramach zabijania wolnego czasu, na pewno każdy
znajdzie tutaj coś dla siebie.
Ocena:
6/10
the name of the new singer is Jeanette Scherff. At the moment the band is searching for a drummer. Boris Frenkel left the band already 2 years ago.
OdpowiedzUsuńThe new record-label of the band is Phonotraxx