Boski Apollo Papathanasio miał bardzo
pracowite ostatnie dwa lata. Równoległe pracę nad nowymi
albumami dwóch jego kapel, w których udziela swojego
jakże znakomitego wokalu, który do dziś wzbudza we mnie
głębokie emocje i wciąż należy on do najlepszych wokalistów
heavy metalowych we współczesnym świecie. Efekt końcowy
FIREWIND już znam i poza znakomitą formą wokalną Apollo to ciężko
było znaleźć plusy. Właściwie na premierę nowego albumu
drugiej kapeli Apollo tj EVIL MASQUERADE nie trzeba było
czekać dłużej.”Pentagram” to piąty album tej duńskiej
formacji, która została założona w 2002 r. Kapela zaczynała
w sumie od stylu bardziej określanego mianem neoklasycznego potem
nieco zaczęło tego brakować i zespół jakby minimalizował
ten gatunek w swoim graniu. „Fade To Black” z 2009 roku to był
bardzo udany album, gdzie było coś z power metalu, melodyjnego
metalu a nawet neoklasycznego grania. Liczyłem na coś w podobnym
stylu, jednak zespół postanowił mi zrobić psikusa i
postawić bardziej na granie w takim stylu melodyjnego metalu, czy
też bardziej metalu, gdzie mało jest samych neoklasycznych patentów
i pójście w bardziej mroczne klimaty, mroczniejsze granie
jakoś nie pasuje mi do wizerunku tego zespołu i tutaj można
doszukać się kilku podobnych rozwiązań między nowymi albumami
obu kapel gdzie śpiewa Apollo. Nacisk na ciężar, abstynencja jeśli
chodzi o ciekawe utwory, o interesujące zapadające melodie i
wszystko brzmi równie nie atrakcyjnie i nieco jakby wymuszenie
tak jak w przypadku albumu FIREWIND. Zmiana stylu jest rażąca,
jest dużo ponurości, smutku, mroku i ciężko strawnych melodii i
kompozycji. Sporym minusem jest też pojawienie się nowego
klawiszowca Artura Meinilda który właściwie jest schowany ze
ścianą gitar i sekcji rytmicznej i nie odgrywa ten instrument
takiej roli jak na poprzednich płytach i to jest zatracenie własnej
tożsamości jak dla mnie. Oprócz tego aspektu co łączy nowe
wydawnictwa zespołów Apollo to również nadzwyczaj
dobra produkcja, która ma zapewne odwrócić uwagę
słuchacza. Niestety to wszystko tylko uwypukla wady jakie są na tym
albumie.
Chaos, brak zdecydowania i nie trafione
pomysły to bolączka materiału na tym albumie. „Pentagram”
to kawałek który już na samym wstępie uświadamia
słuchacza, że zespół zamknął za sobą pewien etap i teraz
stara się przedzierać nowe szlaki, szkoda tylko że nie jest to dla
nich przeznaczona droga i wg mnie nie pasują do tej drogi gdzie jest
silenie się na ciężar. „A Silhouette” ma ciekawe nieco
ponure tempo, który nawet fajnie brzmi, lecz nic się tutaj
nie dzieje, jest jednostajne granie, bez większego urozmaicenia,
również warto tutaj wyróżnić nawet udane melodie
klawiszowe. Jednym z najciekawszych utworów na płycie jest
bez wątpienia taki dość klimatyczny, zadziorny „Perfect
Disgrace”, i podoba mi się tutaj przede wszystkim współgranie
gitary i klawiszy, na myśl oczywiście przychodzi działalność
Ritchiego Blackmore'a. Mrok, ponurość to cechy większości utworów
na tym albumie, właściwie cały krążek jest tym przesiąknięty.
Dobry motyw gitarowy ma „The Spirits of the Dead” tylko co
z tego jest jest kombinowanie i nie ma ognia. To samo mogę zarzucić
„Moonlight Fantasy”, który ma nawet ciekawy refren.
„Pray For Mercy On Our Souls” to kolejny udany przykład
jak zespół kiepsko sobie radzi z melodiami, z pomysłem na
utwory i właśnie każdy utwór jest pełen wad i nie
dopracowań. Moim ulubionym utworem na tej przeciętnej płycie jest
przebojowy, melodyjny, rytmiczny „Soul Taker” z lekkim
rockowym zacięciem, odsyłając do płyt RAINBOW czy też DEEP
PURPLE, tak ta fascynacja Ritchim jest tu słyszalna. Nie jest to
może szczyt możliwości zespołu, ale ten kawałek naprawdę łatwo
wchodzi do głowy i zapada w pamięci nie to co reszta utworów.
Do udanych kompozycji zaliczam też tajemniczą balladę „Strangers
Might Fool Ya'”. I nic więcej już nie trzeba dodawać w
kwestii zawartości.
Ciężko jest uwierzyć że to dalej
ten sam zespół co kiedyś. Nie ma neoklasycyzmu, nie ma
przebojów, nie ma ciekawych melodii, nie ma ciekawych
konstrukcji, wszystko jakby wymuszone, zrobione na szybko,
postawienie na mrok i ciężar okazało się nie trafionym pomysłem
udawania jakiś inny zespół. Kapela zatraciła jak dla mnie
swoją tożsamość i ten problem dotknął jak widać zarówno
FIREWIND jak i EVIL MASQUERADE. Czy jest dla tych kapel jeszcze
ratunek? Czas pokaże. Póki co jest to jeden z pretendentów
do rozczarowań roku.
Ocena: 4/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz