Podróż w rejony kosmosu, w
czasoprzestrzeń i całą tą tematykę s-f niemiecki zespół
power metalowy o nazwie SCANNER w dalszym ciągu kontynuował.
Po tym jaki sukces osiągnął debiutancki „Hypertrace” nie
powinno dziwić, że zespół w dalszym ciągu chce iść w tą
stronę. Debiut zaskakiwał klimatem, pomysłowością w ramach
kompozycji, energią i melodyjnością, tam nie było słabych
utworów. Tak więc przed zespołem pojawił się problem
natury nagrania albumu w miarę na podobnym poziomie. Po roku przerwy
i po zmianie wokalisty na Sl Coe zespół wydał w końcu drugi
krążek czyli „Terminal Earth”. Jest
to bez wątpienia album, który umocnił pozycję SCANNER na
rynku, który pokazał jak znakomity jest to zespół,
który potrafi ukazać to co najlepsze w gatunku power metal.
Potrafi za szczycić słuchacza sporą dawką energii, ciekawymi
pomysłami na kompozycje, pokazując, że można grać nieco wtórnie,
będąc wpatrzony w bardziej doświadczone zespoły jak HELLOWEEN,
grając jednocześnie po swojemu, z swoją wizją grania power
metalu. SCANNER tą sztukę opanował do perfekcji, bo po raz kolejny
nawiązuje do twórczości HELLOWEEN i tym razem w większym
stopniu słychać wpływy strażnika siedmiu kluczy. Słychać
podobny charakter kompozycji, w miarę podobny wydźwięk gitar, to
jak brzmią solówki, czy też motywy, to jak krystalicznie
brzmienie uwypukla każdy dźwięk, czy też w końcu podobna
przebojowość. Różnice są, bo SCANNER po raz kolejny stawia
na wokal będący mieszanką Kaia Hansena i Ralfa Scheepersa, no i
preferuje tematykę s-f i na tym albumie podążyli w stronę
opisywania przyszłości na ziemi, nowoczesnego stylu życia. Można
się rozkoszować wokalem, który jest jednym z tych czynników,
który sprawia że muzyka SCANNER jest wyjątkowa, można
rozkoszować się melodyjnymi i szalonymi partiami gitarowymi, które
ukazują jak powinny brzmieć gitary w heavy/power metalu. Ostro,
dziko, ale z zachowaniem pewnych emocji, szaleństwa, finezyjności,
wyczucia i przebojowego charakteru. Te dwa aspekty przedkładają się
na sukces tego albumu.
Przemyślany
i dobrze rozłożony materiał, który wypełniony jest
przebojami sprawia, że album szybko przelatuje i zostawia po sobie
ślad w głowie słuchacza. Album zdominowany jest przez szybkie
kompozycje jak „The Law”
gdzie jest ta charakterystyczna szybkość, jest ta melodyjność,
agresywne i rytmiczne prace gitar, kończąc na podniosłym i
specyficznym wokalu, który stanowi element, który
przesądza o atrakcyjności i wyjątkowości SCANNER. Słychać pewne
patenty wyjęty z speed metalu czy też NWOBHM i wszystko podane w
power metalowej konwencji nawiązując do wielkich gwiazd niemieckiej
sceny jak choćby HELLOWEEN. W takim szybkim, dynamicznym, power
metalowym stylu ocierając się o twórczość Kaia Hansena
utrzymany jest również rozpędzony „Buy Or Die”,
przebojowy, rytmiczny „Touch The Light”,
czy też w końcu genialny „Terminal Earth”
gdzie partie gitarowe nasuwają nie tylko twórczość
HELLOWEEN, ale też JUDAS PRIEST. Ten utwór brzmi jak taki
zaginiony utwór „Hypertrace”.Na drugim albumie SCANNER
słychać równie duże zróżnicowanie co na poprzednim
albumie i również nie brakuje tutaj aspektu „przebojowości”
który był charakterystyczny dla „Hypertrace”. Jednym z
takich typowych przebojów, który łatwo wpada w ucho i
zostaje na długo jest bez wątpienia rytmiczny „Not
Alone” z chwytliwym refrenem
i lekkim motywem, nieco ostrzejszy, nieco cięższy „Wonder”
z intrygującymi, lekkimi i zróżnicowanymi solówkami
gitarowymi. Jeszcze szerszy wachlarz rodzaju kompozycji zapewniają
takie utwory jak „L.A.D.Y”
z zabawnym podłożem tekstowym i hard rockowym zacięciem, czy też
nieco stonowany „Telemania”
z również pewnym hard'n heavy metalowym feelingiem i jest to
bodajże najsłabszy punkt albumu. To czego nie można było
uświadczyć na debiucie poza takim zróżnicowaniem, poza hard
rockowym zacięciem, to również długiego kolosa jakim jest
"From the Dust of Ages"
który stawia na epickość, rozbudowanie, przeplatanie
różnorakich motywów, kończąc na sprowadzaniu wielu
ciekawych pomysłów w jednej kompozycji, która również
błyszczy na tle innych kompozycji niezwykłym klimatem.
„Terminal
Earth” to kolejny znaczący i jak dla mnie ostatni tak wyborny
album tej niemieckiej formacji. Ten album dorównuje debiutowi,
został utrzymany wysoki poziom muzyki. „Terminal earth” to
dojrzałe dzieło doświadczonych muzyków, którzy znają
się na swojej robocie. To album z najwyższej półki, gdzie
liczy się coś więcej niż tylko solidność, przebojowość,
soczyste brzmienie,. Gdzie liczy się radość z grania, gdzie liczy
się lekkość podania, liczy głębia materiału i jego forma
podania. Zespół mimo wzorowania się na HELLOWEEN potrafił
stworzyć coś własnego i równie genialnego co nagrywał w
owym czasie HELOOWEEN. Wstyd nie znać.
Ocena:
10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz