Tematyka miłosna dla jednych jest
kiczem, a dla drugich przejawem ambitnego pisania tekstów.
Wielkim fanem tej tematyki nie jestem, ale w heavy metalu, czy też
hard rocku brzmi to czasami imponująco. Tak też długo się nie
zastanawiałem i sięgnąłem po jeden z albumów nagranych
przez brytyjski WAYSTED. Kapela, która została
założona w 1983 roku przez byłego basistę UFO, czyli Petera Waya
nagrała sporo albumów, często zmieniała skład, a mimo to
ich muzyka przetrwała. A prezentują oni styl na pograniczu hard
rocka i heavy metalu, nawiązując oczywiście do UFO, a także
takich zespołów jak SEGER, czy THIN LIZZY. Kiedy Peter way
zakończył trasę koncertową z OZZYM OSSBOURNEM to zaprosił do
współpracy perkusistę Franka Noona, który występował
we wczesnym DEF LEPPARD, a także wokalistę Fina Muira znanego z
FLYING SQUAD. W tym samym roku został wydany debiutancki album
„Vices” . Pod względem stylistycznym Peter way zbytnio
nie oddalił się od tego co tworzył w UFO, z tym że tutaj poszedł
w stronę heavy metalową, stawiając w głównej mierze na
stonowane, średnie tempo, na ciepły, nieco zadziorny wokal Fina, na
dość ciekawą grę duetu Kiefielda/Raynolda, gdzie słychać dobrą
zabawę i lekką nutkę szaleństwa i choć może nie ma w tym nie
wiadomo jakiej techniki i oryginalności, to jednak ten aspekt jest
nadzwyczaj atrakcyjny na debiucie. „Vices” to album, który
pod względem produkcji wypada bardzo dobrze, ale pod względem
muzycznym nieco gorzej bo brakuje większego zróżnicowania
albumu, zabrakło może nieco szybszych utworów, może ciepłej
ballady, która by idealnie by się wpisała w tematykę
miłosną utworów.
Mimo wszystko równy poziom płyty
i przebojowy charakter zapewnia nie lada rozrywkę. Już otwarcie w
postaci „Love Loaded” napawa optymizmem. Bo zdradza, że
będzie i hard rock i heavy metal na płycie. Wykonanie jest na
bardzo dobrym poziomie, są i przemyślane, starannie zagrane
solówki, no i prosty motyw gitarowy wsparty zapadającym
refrenem, czyniąc ten utwór przebojem, który miło się
słucha. Mimo jasno określonego stylu w otwieraczu, pojawiają się
pewne drobne urozmaicenia, które eliminują wszelkie powody do
nudy. Już taki manewr zespół robi przy pomysłowym „Women
In Chains” czy też „Hot Love” gdzie główny
motyw jest naprawdę atrakcyjny i zapadający w pamięci. Kolejny
dowód że czasami poprzez proste chwytliwe melodie najłatwiej
trafić do odbiorcy. Nieco dynamiczniej zespół gra w „Sleezy”
, zaś „Night Of the Wolf” przemyca troszkę patentów
balladowych, jednak więcej w tym szalonego hard rocka zanurzonego w
heavy metalu. Najszybszą kompozycją jest bez wątpienia „Toy
With Passion” który jest wzorowany na rock;n rollowej
stylistyce. Spokojniejszy „Right From The start” to
nastrojowy, ciepły kawałek rockowy, ocierający się o balladę.
Najgorzej wypada „Somebody To love” z repertuaru JEFFERSON
AIRPLANE.
Jeśli się szuka szalonego hard rocka
wymieszanego z metalem, jeśli lubi się twórczość UFO,
jeśli ceni sobie przebojowość, to debiutancki album WAYSTED
przypadnie do gustu takiej osoby, bo jest tutaj na czym zawiesić
ucho i płyta miło się słucha w ramach relaksu, bo jest to muzyka
bardzo odprężająca.
Ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz