Spoczywający w spokoju basista Cliff
Burton zaistniał w metalowym światku głównie za sprawą
grania w słynnej METALLICE. Jednak mało kto wie, że zaczął
stawiać pierwsze kroki w speed/power metalowym TRAUMA.
Amerykański zespół nie należy do grona tych znanych i
rozpoznawalnych kapel, które dorobiły się nie wiadomo jak
bogatej dyskografii. Oj nie, historia tej formacji była właściwie
dość krótka. W roku 1981 kapela została założona, rok
później nagrali swoje pierwsze demo. W roku 1982 amerykański
zespół nagrał kawałek "Such A Shame" , który
trafił na składankę wytwórni Metal Blade, czyli Metal
Massacre II a w roku 1984 nagrali kolejno demo i swój
debiutancki album „Scratch And Scream”, który
okazał się ich pierwszy i zarazem ostatnim wydawnictwem. Mocne,
zadziorne brzmienie, mroczna i tajemnicza okładka, wokal Donniego
Hilliera przypominający Belladonne z ANTHRAX oraz Mike'a Howe'a z
METAL CHURCH, chórki i wzmocnienie wokalne przez Leather Leone
z CHASTAIN, szybkie dynamiczne, elektryzujące, przesycone
melodyjnością i chwytliwością partie gitarowe duetu
Overton/Alexander czy też w końcu przebojowy charakter materiału
to jedne z wielu zalet tego wydawnictwa. Tak można wypomnieć im że
wykorzystują sporo sprawdzonych patentów, że jest wtórny
charakter co wynika choćby z tego faktu, że słychać inspiracje
IRON MAIDEN, METAL CHURCH, CHASTAIN, KILLER, czy też HELLOWEEN, choć
nie brakuje pewnych odniesień do ANTHRAX czy TOXIC. Ale kiedy odpali
się płytę, wtedy wszelkie drobnostki tego typu przestają mieć
jakiekolwiek znaczenie. Zostaje słuchacz i świetna muzyka z
pogranicza speed/power metalu z pewnymi elementami thrash metalowymi.
Szybko, dynamicznie, melodyjnie i do
przodu, tak można by opisać w kilku słowach materiał. Nie ma mowy
o wypełniaczach, nie ma mowy o kompozycjach nijakich. Od początku
do końca mamy do czynienia z rasowymi przebojami, które
trafiają do słuchacza jak nie poprzez chwytliwy, melodyjny riff, to
poruszający i łatwo zapadający w głowie refrenie. Znakomitym tego
przykładem jest “The Day all Hell Broke Loose” który
zachwyca zadziornym charakterem, a także trafionymi pomysłami co do
głównego motywu, co do refrenu,a także całej konstrukcji
utworu. Nie da się zaprzeczyć, że jest to świetne otwarcie
albumu. “Bringin’ The House Down” to
przykład typowego speed/power metalu lat 80 i to na najwyższym
poziomie. Nieco zwolnione tempo, nieco lżejszy riff i spora
rytmiczność, sprawiają że kawałek ocieraj się o hard rock.
Album tego amerykańskiego zespołu jest dziełem bardzo dopracowanym
zarówno pod względem technicznym jak i aranżacji. Te tutaj
są nadzwyczaj dobrze wyważone, pomiędzy ciężarem godnym thrash
metalu, a lekkością spod znaku hard rocka, a wszystko zagrane z
niezwykłą starannością techniczną. Duet gitarzystów
Overton/Alexander dwoją się i troją w solówkach, żeby
dostarczyć jak najwięcej emocji słuchaczowi i partii gitarowych
jest nadzwyczaj dużo. Wszystko cechuje się niezwykłą finezją i
nawet czasami shredowym charakterze, pokazując nie banalne
umiejętności muzyków. To, że są kimś więcej niż tylko
zwykłymi rzemieślnikami słychać choćby w takim prostym “Kill
For Less” gdzie solówki,
brzmią ambitnie i nie można posądzić zespół o proste i
monotonne granie. Podobnie można by napisać o rytmicznym „Scratch
and Scream” opartym na nieco
cięższym, mrocznym motywie. Materiał jest zróżnicowany i
wachlarz różnego rodzaju kompozycji zdaje się nie mieć
końca. Bo tak o to usłyszymy dynamiczne kompozycje jak
„The warlock”, które
są utrzymane w speed/power metalowej formule, nie brakuje też i
hard rockowego zacięcia na płycie o czym świadczyć może obecność
rytmicznego „Lay Low”
, nie brakuje też pewnych zwolnień i nieco ballodowego feelingu tak
jak to słychać w początkowej fazie „In The End”.
Nie brakuje też typowego heavy metalowego akcentu, gdzie słychać
coś z takiego choćby ACCEPT, słychać coś z topornego grania i to
słychać choćby w takim stonowanym „We are watching
You”.
Nie wiem jak można
by tu was drodzy czytelnicy jeszcze zachęcić do zapoznania się z
tym albumem? Może zdaniem podsumowania? „Scratch and Scream” to
album, który przybliża idealnie to co się działo w latach
80 i jakie wtedy granie dominowało na rynku. Może jest to granie
jakiego pełno, może ten album przypomni wam o innych starych
zespołach, może odeśle was do miłych wspomnień, ale na pewno
zagwarantuje wam rozrywkę na najwyższym poziomie. Nie sposób
się nudzić przy takiej muzyce, zwłaszcza na tak wysokim poziomie.
Coś dla tych co grzebią w starociach, ale również dla
prawdziwych smakoszy prawdziwego speed/power metalowego grania. Każdy
znajdzie tutaj coś dla siebie.
Ocena: 8.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz