Muszę się pochwalić,
że grzebiąc w starociach natrafiłem ostatnio na prawdziwą
perełkę, która w dziedzinie melodyjnego metalu, gdzie
słychać elementy hard rocka i heavy metalu znajduje w ramach lat 80
wysoką pozycją. Tą perełką jest niemiecki ESCAPE, który
został założony w 1987 roku i choć kariera ich nie była zbyt
długa to pozostawili po sobie dwa albumy, z czego na szczególną
uwagę zasługuje debiutancki album o mało oryginalnym tytule
„Escape” z 1989r. Pewnie was ciekawi ile w tym jest
toporności, czy też kwadratowych melodii,? O tóż nie ma w
przypadku tego zespołu o ciężko strawnym stylu, mało
interesujących kompozycjach, który przytłaczają słuchacza
monotonnością, nie ma również mowy o niczym nie
wyróżniających się muzykach. Ten album oczywiście w dużej
mierze oddaje to co było w owym czasie modne, a więc granie w stylu
STEELER, ACCEPT z okresu „Metal heart”, WARLOCK, GRAVESTONE, czy
też bardziej hard rockowych potęg prosto z ameryki typu DOKKEN.
Może i styl ESCAPE wpisuje się w cechę wtórności, może i
nie prezentują niczego odkrywczego, to jednak to w jaki sposób
podają melodyjny metal z elementami hard rocka i heavy metalu
sprawia że można mówić o jednym z tych najlepszych
niemieckich bandów w tej dziedzinie. Wtórność dla
jednych może być minusem, ale ja to widzę bardziej w postaci
plusa, gdyż sprawia ona że materiał jest jeszcze bardziej
przystępny dla słucha, bardziej łatwiejszy w odbiorze, a
jednocześnie nie ma mowy o jakimś kopiowaniu i zespół ma
swój własny styl. Na czym polega ten styl? Na rozpędzonej
sekcji rytmicznej, gdzie perkusja jest dynamiczna a bas klimatyczny i
taki nasuwający kapele rodem z NWOBHM z wyraźnym ukierunkowaniem do
IRON MAIDEN co słychać choćby w takim dynamicznym i melodyjnym
„Stay out”. Jednak wszystko skupia się nie tyle na
sekcji rytmicznej co na naprawdę energicznych partiach gitarowych
duetu Vob/Kuttig, który się uzupełnia i ich celem jest
wygrywać atrakcyjne, melodyjne partie, które mają finezyjny,
rytmiczny wydźwięk, gdzie jest lekkość, emocje, a nie ma
zbytecznego ciężaru. Partie są momentami poparte partiami
klawiszami, które tworzą dobry klimat, dodają melodyjności
i lekkości utworom, a to ważna cecha przy tego rodzaju płycie. A
wszystkie te cechy spina mocny wokal Joachima Webera, który
nie jest jakimś smętnym, topornym wokalista, który
przynudza, oj nie to jest wokalista z charyzmą, który śpiewa
emocjonalnie, z pasją i radością, pokazując pazur, nadając
utworom zadziorności i melodyjności. Tyle plusów, tyle zalet
a to przecież jeszcze nie koniec wymieniania.
Warto wspomnieć o tym że
debiutancki album Niemców został obdarzonym mocnym,
zadziornym brzmieniem, a także zwartym dynamicznym materiałem,
który wypełnia 9 dynamicznych przebojów. Szybki,
dynamiczny z elementami speed/ power metalu otwieracz „On
Wheels” już daje do zrozumienia, że mamy do czynienia z
graniem na wysokim poziomie gdzie melodyjność znajduje się na
pierwszym miejscu. Klimatyczny, lekki, przebojowy „Don't
LookBack” przypomina dokonania ACCEPT, SURVIVOR, czy też
DOKKEN jest znakomitym dowodem, że zespół idealnie sprawdza
się w takich nieco lżejszych kawałkach, gdzie mniej jest agresji,
dynamiki, a więcej rytmiczności, lekkości, komercyjnego wydźwięku.
Piękny jest tutaj „Children Of The City” z elementami
balladowymi, a także heavy metalowymi typu DIO. Wysoki poziom,
dynamiczność, melodyjność utrzymuje szybki „Spotlight”
, zadziorny „Rebel in Violence” , rytmiczny „Rat In
Cage” z chwytliwym refrenem, stonowany, hard rockowy „Dreamer”,
czy też w końcu melodyjny, energiczny „Excited”.
ESCAPE nie należy do
grona znanych zespołów, które odniosły ogromny
sukces, którego płyty przeszły do historii metalu, to jednak
nie umniejsza zespołowi, zwłaszcza kiedy się słucha ich
debiutanckiego albumu „Escape” który jest niemal
perfekcyjnym albumem, prezentujący muzykę z kręgu melodyjnego
metalu z elementami hard rocka i to na najwyższym poziomie, z dużą
dawką energii, chwytliwych i dopracowanych melodii, z dużą liczbą
przebojów i kiedy się w słucha w partie muzyków to
dostrzega się jeszcze większe piękno tego albumu i jego moc.
Debiutancki album niemieckiej formacji nie należy do tych, który
jest znany każdemu fanowi melodyjnego metalu, czas to zmienić.
Gorąco polecam!
Ocena: 9.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz