Strony

poniedziałek, 26 listopada 2012

DESTRUCTION - Spiritual Genocide (2012)

Szalony rzeźnik znów zaatakował, znów wyruszył na łowy i tym razem powodów do radości mamy przynajmniej dwa. Zastanawiacie się jakie? Otóż jeden z czołowych niemieckich zespołów thrash metalowych o nazwie DESTRUCTION, który rządy w thrash metalu dzieli wraz z takimi legendami jak SODOM, czy KREATOR wydał właśnie nowy album, a drugim powodem do radości jest to, że zespół obchodzi w tym roku 30 lecie działalności. Jednak można by tu wymienić jeszcze kilka powodów, które sprawiają, że kolejny atak szalonego rzeźnika jest powodem radości dla fanów thrash metalu. Jakie są to czynniki?

Właściwie wymienić należy przynajmniej jeden ale jakże znaczący powód, a mianowicie to że „Spiritual Genocide” to jeden z najlepszych albumów jakie zespół nagrał w ciągu ostatniej dekady, wyprzedzając przy tym dwa ostatnie albumy „Devolution” czy też „Day Of reckoning”, który był pewną próbą wrócenia do korzeni, do ostrego thrash metalu, pełnego brutalności, bez kompromisu i taryfy ulgowej, jednak to był tylko niepewny ruch, tylko wybadanie terenu przez zespół. „Spiritual Genocide” to bardziej rozwinięty album, słychać jakby następny poziom tego co było na poprzednim albumie, słychać dopracowanie pod względem brzmieniowym, gdzie jest moc, agresja, soczystość, a także kompozytorskim, a co za tym idzie wykonanie, całe aranżacje brzmią bardziej dojrzale, bardziej atrakcyjnie aniżeli na ostatnich albumach, gdzie brakowało ciekawych pomysłów i czegoś co by sprawiło, że materiał był łatwy w odbiorze. Tutaj tego problemu nie ma, bo niemiecka legenda thrash metalu wybrnęła tym razem z tego poprzez wyważenie ciężaru, agresji z melodyjnością, chwytliwością, która sprawia że materiał zapada w pamięci. Jednak nie ma mowy o jakimś komercyjnym charakterze zawartości. Czy kapela, która została założona 30 lat temu tj w 1982 r, która nagrała wiele mocnych wydawnictw w latach 80 mogła dać lepszy prezent fanom, niż dopracowany, przemyślany album, który jest powrotem do prawdziwego thrash metalowego łojenia, nawiązując przy tym do swoich korzeni?

Lepszego prezentu nie można było zrobić i słuchając zawartości, tylko można się utwierdzić w przekonaniu, że zespół nagrał jeden z najlepszych albumów ostatniej dekady. Kompozycje są solidne, agresywne, energiczne, dynamiczne z duża dawką melodyjności i nie brakuje petard, killerów, nie brakuje agresji, zadziorności, tak więc fani thrash metalu będą zadowoleni. To, że album tak znakomicie brzmi to duża zasługa samych muzyków, którzy też rozwinęli się. Schmier w dalszym ciągu śpiewa w swoim charakterystycznym stylu i jego maniera zawsze mi się podobała i w tej kwestii nic się nie zmieniło, ale można usłyszeć bardzo dobrą formę wokalną. Gitarzysta Mike Sifringer wygrywa mocne, ostre partie gitarowe i choć pojawiają się elementy groove metalu w niektórych kompozycjach, to jednak trzeba przyznać że udało mu się znaleźć balans między agresją, a melodyjnością i co ciekawe motywy zapadają w pamięci co nie można było powiedzieć o tych z poprzednich albumów. Mamy tutaj także polski akcent w postaci perkusisty Wawrzyniec ‘Vaaver’ Dramowicz , który w swojej roli sprawdza się znakomicie i to dzięki niemu album jest taki dynamiczny i mocny. Co można więcej powiedzieć o zawartości? Jest tutaj 11 utworów i 2 bonusowe kawałki, a wszystko rozpoczyna melodyjne intro „Exodium”. Prawdziwa jazda zaczyna się właściwie od dynamicznego, agresywnego i zapadającego w pamięci „Cynaide” i trzeba przyznać, że kapela uchroniła się od bezmózgiego pędzenia do przodu, a to był problem ich ostatniego wydawnictwa, tutaj ma to jakiś cel, jakiś pomysł, nie ma mowy o chaosie. Nowy album jest bardzo thrash metalowy, jest bardzo agresywny, dynamiczny i właściwie tylko o takim charakterze kompozycje dominują na nowym krążku. I w podobnej agresywnej stylizacji utrzymany jest melodyjny „Spiritual Genocide” , rytmiczny „Renegades”, czy energiczny „City Of Doom”. Prawdziwą petardą z rozpędzoną sekcją rytmiczną, mocną perkusją, ostrym riffem jest tutaj taki „No Signs of Repentance”, który pokazuje jak w znakomitej formie jest niemiecki zespół i taki petard dawno w ich wykonaniu nie słyszałem. Podobnie można by opisać „Riot Squad” czy też „Under Violent Sledge” , które pokazują co to znaczy thrash metal w wykonaniu DESTRUCTION. Nieco bardziej stonowane i rytmiczne są tutaj „To Dust You Will Decay” czy też „Carnivore”, które pokazują, że zespół potrafi czasami nieco zwolnić i pokazać nieco inne oblicze. Innym powodem do radości może być gościnny udział Andreas ‘Gerre’ Geremia (TANKARD) i Toma ‘Angelripper’ Sucha (SODOM) w “Legacy of the Past” i w bonusowej wersji „Carnivore”.

Czy można było otrzymać lepszy prezent na 30 rocznicę kapeli niż świetny album w postaci „Spiritual Genocide” który odzwierciedla to co najlepsze w kapeli, tą agresję, niemiecką solidność i charakterystyczny styl Schmiera i ich wysoki poziom, który pozwolił im w ciągu tych 30 lat wypracować markę i stając się jednym z najlepszych kapel thrash metalowych prosto z Niemiec!szalony rzeźnik powrócił i to znakomitej formie. Gorąco polecam!

Ocena: 9/10

1 komentarz: