Rumunia to kraj dość
egzotyczny jeśli chodzi o heavy metal i moja wiedza na temat tej
sceny muzycznej jest nieco ograniczona, ale na pewno nie jeden
słuchacz zgodzi się ze mną, że rumuński zespół MAGICA,
który gdzieś można postawić między taki kapelami jak
SISTER SIN, WITHIN TEMPTATION czy VISION OF ATLANTIS należy do grona
tych najbardziej znanych. Na czym polega ich siła? Dlaczego stali
się tacy popularni?
Siła rumuńskiego
zespołu, który został założony w 2002 roku z inicjatywy
gitarzysty Bogdan Costea tkwi bez wątpienia w kobiecym wokalu
frontmenki, a mianowicie Anny Mladonovic, która wpisuje się w
standardy tych symfonicznych kobiecych wokali typu Tarja czy Sharon
Den Andal. Dysponuje podobnymi umiejętnościami, potrafi śpiewać
zarówno klimatycznie, podniośle i na wysokim poziomie
technicznym. Bardzo dobry wokal to jeden z tych aspektów,
który sprawił że zespół gdzieś tam się wybił, ale
na pewno nie jedyny. Równie ważną rolę w zespole odgrywa
duet gitarowy Costea/Emy, który stawia w swojej grze na
dynamikę, rytmiczność i melodyjność i to jest kolejny ważny
czynnik, który gdzieś tam się przyczynił do tego, że
zespół zyskał popularność za granicą. Choć zespół
nawiązuje do WITHIN TEMPTATION czy VISION OF ATLANTIS to jednak nie
trzyma się symfonicznego grania, właściwie stawia na bardziej
klasyczne rozwiązania, a więc gitary, sekcja rytmiczna, a nie na
symfoniczne rozwiązania. Od ponad 10 lat zespół stawia na
prosty styl grania, który łączy w sobie elementy heavy,power
metalu oraz symfonicznego czy gothic metalu. Po dwóch latach
czekania zespół wydał w końcu swój 6 krążek, który
został zatytułowany „Center Of The Great Unknown”, który
stylistycznie nie odbiega od poprzednich wydawnictw i jeśli ktoś
był zachwycony „Dark Diary”to również ucieszy go to co
usłyszy na nowy albumie, bo jest dalej ten sam styl grania, w
dalszym ciągu mamy proste, melodyjne granie, wtórne i
przewidywalne, bez elementu zaskoczenia, bez kompozycji, które
by wybiły się ponad przeciętność i dla mnie to niezbyt dobra
nowina, bo poprzedni album był dla mnie na dłuższą metę nużący
i obawiałem się powtórki z rozrywki. Niestety, choć znów
album jest dobrze przygotowany pod względem wizualnym jak i
technicznym, to jednak znów muzycy nie popisują się i znów
kompozycje są średnie, momentami tylko dobre, a szkoda bo zespół
ma gdzieś tam jakiś potencjał.
Dobrzy muzycy, soczyste,
czyste brzmienie i ładna okładka to nie wszystko i to jeszcze nie
jest gwarancja dobrego albumu, a przynajmniej nie w przypadku MAGICA.
Po tym jak się odpala płytę nagle dostaje się olśnienie, że to
kolejny oklepany album, który łatwo wpada w ucho i który
niestety jakoś szybko wylatuje. Materiał właściwie jest zwarty, w
miarę dynamiczny, melodyjny i na co warto tutaj zwrócić
uwagę? Na pewno na rytmiczny, dynamiczny i przebojowy „Under
the Auroras”, który nie jest jakiś tam robiony na siłę,
czy przekombinowany, jest lekki, melodyjny i dynamiczny, a to
sprawia, że nie sposób się przy tym kawałku nudzić.
Chwytliwy refren, taki dość przebojowy można wyłapać w „One
Angry Gaia” który pod względem warstwy instrumentalnej
niczym specjalnym się nie wyróżnia, ot co oklepany power
metal przypominający ostatnie dokonania choćby takiego HELLOWEEN,
momentami NIGHTWISH czy VISION OF ATLANTIS. Dobry power metal słychać
też w melodyjnym „The Earth Is Young”, chwytliwy „Open”,
stonowany i przebojowy „King Of The World”. Nie wiele
gorszy są jeszcze takie utwory jak „Masterspell” czy
otwierający „Center Of great Unknown”, jednak trzeba
pamiętać, że to tylko solidne kawałki, który nie
zaskakują, które mają wtórny charakter i nie porywają
pod względem gitarowym jak i konstrukcji, ot co kawałki o których
szybko się zapomni.
MAGICA choć nie nagrywa
świetnych albumów, choć cały czas dostarcza średnich, albo
tylko solidnych albumów, dzięki swojej wtórnej
formule, dzięki dobrze spisującej się wokalistce i dobrze
przygotowanych albumach zdobył popularność i się wybił. Jednak
fani ambitnego grania, fani mocnego, nieco świeższego grania czy
atrakcyjnych melodii będą raczej nie zadowoleni z nowego albumu
rumuńskiej kapeli. „Center Of The great Unknown” to krążek,
który nie zostanie długo w mojej pamięci, ale nie ma co się
dziwić, bo w tym roku nie brakuje bardzo dobrych płyt.
Ocena: 5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz