Strony

środa, 7 listopada 2012

PLATITUDE - Secrets Of Life (2002)

A gdyby tak wziąć trochę z progresywnego metalu typu QUEENSRYCHE, SYMPHONY X, trochę z power metalu typu HELLOWEEN, SONATA ARCTICA, MASTERPLAN trochę finezyjności i lekkości nasuwającą RAINBOW i trochę neoklasycznego grania w stylu YNGWIE MALMSTEENA, zwłaszcza w sferze klawiszy, to co otrzymamy?

Szwedzki zespół PLATITUDE, która gra progresywny power metal z elementami neoklasycznego metalu i jeśli lubi się ambitne, świeże i pomysłowe granie to na pewno nie można pominąć tej kapeli. Co można więcej napisać o kapeli? Została założona w roku 1995 i dorobili się 3 albumów, po czym rozpadli się w 2008 roku. Jeżeli ktoś myśli o rozpoczęciu przygody z tym zespołem, to na pewno świetny debiut „Secrets Of Life”z 2002 roku sprawdzi się do tej roli znakomicie, bo jest to album, który zadowoli wymagających słuchaczy, którzy szukają ciekawych, świeżych melodii, ciekawej konstrukcji, ciekawego stylu, które nie trzyma się kurczowo jednego stylu, które będzie się składał z wielu zmiennych, muzyka, a także fanów melodii, przebojów i szybkiego, energicznego grania, takiego prosto z serca. Mogłoby się wydawać, że skoro jest to ich pierwszy album to będzie zlepkiem średniej klasy utworów i wtórnego łojenia. Nic z tych rzeczy. Zespół nie daje sobie poznać w żadnym elemencie, że są debiutantami. No bo jak można ich nazwać amatorami, debiutantami, kiedy słyszy się wyczyny wokalisty Erika Eza Blomkvista, który ukazuje swoje wpływy Jeff Scotto Soto, Jorn, czy Micheal Kiske i techniczne jest fantastyczny. Jest to wokal mocny, podniosły, energiczny, zadziorny. Również słuchając dynamicznej sekcji rytmicznej, czy też finezyjnych popisów duetu gitarowego Hall/Kollerstrom, który jest gdzieś inspirowany YNGWIE MALMSTEENEM, czy RAINBOW i słychać tą lekkość, pomysłowość i znakomitą technikę. Nie można w żadnym wypadku nie wspomnieć tutaj o klawiszowcach Lindlahl/Lundgren, którzy sprawiają, że utwory nabierają nieco kosmicznego wydźwięku co przypomina choćby taki SPACE ODYSSEY, ponadto sprawiają że utwory zyskują na melodyjności. Kto by pomyślał, że debiutancki album może być tak dojrzały pod względem kompozytorskim, aranżacyjnym i tak dopracowanym pod względem wizualnym jak i technicznym, gdzie znów popisał się Tommy Hansen jako producent.

Można by długo się zachwycać nad opakowaniem i muzykami, jednak moc tego albumu tkwi w samych kompozycjach, które stanowią zgraną, spójną całość. Mimo tego zespół potrafi zaskoczyć, urozmaicić ten jakże równy materiał. Całość otwiera klimatyczny „Deception” w którym pojawia się finezyjna i elektryzująca, pełna emocji solówka i pojawia się tutaj power metal, neoklasyczne zacięcie oraz nieco progresywnego metalu, a wszystko świetnie wyważone i wymieszane. W podobnej konwencji utrzymany jest szybki „Just One Try”. Owe klasyczny zacięcie zostaje znakomicie podkreślone w dynamicznym „Dance Thru the Fire”, który jest kolejnym rasowym przebojem z polotem i finezją, której dzisiaj często brakuje. Na tym albumie jest też chwila na chwilę spokoju, romantycznego klimatu i podniosłości czego dowodem jest „Memories”. Bardziej stonowane tempo i hard rockowy charakter to cecha „Anima”. Piękna, klimatyczna melodia wykreowana przez klawisze, szybki riff, melodyjne partie gitarowe i chwytliwość, do tego skojarzenia z HELLOWEEN, czy RAINBOW sprawiają, że „Last sunset” to prawdziwa perełka i kolejny rasowy przebój. Jeszcze inne wcielenie zespołu usłyszymy w „Rainning Tears”, gdzie jest ciężar, ponury klimat i duża dawka progresywności. W podobnym progresywnym zacięciu jest też utrzymany 'Illusions”, a zamykający „Evil Sky” to podniosły, dynamiczny i energiczny utwór, który w znakomity sposób podsumowuje całość.

Czy okładka i cała reszta innych rzeczy zdradzała od razu, że ma się do czynienia z znakomitym wydawnictwem? Świeżym, energicznym, pokazującym ciekawe zagranie power metalu łącząc przy tym progresywny metal i neoklasyczny. Album brzmi bardzo dojrzale, energicznie, melodyjne, nie brakuje ciekawych, intrygujących melodii, motywów, finezyjnych solówek, nie brakuje mocnego wokalu, dynamicznej sekcji rytmicznej. Jest to album wyjątkowy i na pewno warty zapoznania, bo każdy może znaleźć coś dla siebie. Szkoda tylko, że zespół się rozpadł, bo zapowiadali się nadzwyczaj dobrze, ale nic są jeszcze 2 następny albumy. Póki co zachęcam do zapoznania się z debiutem.

Ocena: 9.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz