Rok 2012 to rok premiery
młodego hiszpańskiego zespołu o nazwie NIGHTFEAR, który
obraca się w stylu, który można określić mianem
heavy/power metal. Jak brzmi debiutancki album owej formacji, który
został zatytułowany „Inception”? Czy jest to album, na który
warto zwrócić uwagę? Czy debiut równa się kiepski,
nie dopracowany materiał?
Na pierwszy rzut oka
mogłoby się wydawać, że tak jest, że jest to album które
można sobie darować, zaoszczędzając przy tym swój cenny
czas. Można by stwierdzić, że jest to album młodej kapeli, która
stawia swoje pierwsze kroki na scenie muzycznej i że to może być
przyczyną, że album może być słaby. Cóż z pewnością
debiutancki album NIGHTFEAR nie jest dziełem odkrywczym, oryginalnym
w swojej konwencji, czy też stylu. Nie jest to może świetne i
bezbłędne dzieło, gdzie wszystko zostało dopieszczone. Jednak dla
fanów takich kapel jak IRON MAIDEN, BLACK SABBATH, HELLOWEEN,
czy GAMMA RAY może to być krążek, który dostarczy kilka
ciekawych doznań. Jak się lubi energiczne, mocne granie zbudowane
na ostrych riffach, głośnym, zadziornym wokalu i oklepanych
motywach, ten może polubić ten album. Oczywiście jest to album,
które ma zalety jak soczyste brzmienie, które zapewnia
ciężki wydźwięk kompozycji, miła dla oka okładka i solidne
aranżacje, jednak minusem tego wszystkiego jest najzwyczajniej w
świecie niezbyt trafione pomysły na utwory, które pozbawione
są ciekawych rozwiązań, czy też takich melodii, które
zapadły w głowie na dłużej. To też NIGHTFEAR, który
został założony w 2008 roku nagrał album, który jest
średni w swojej kategorii.
Przyczyny tego końcowego
efektu jak wspomniałem należy doszukiwać w nieco nierównym
materiale, który oczywiście posiada wiele ciekawych i dobrych
momentów. Do takich można zaliczyć ciężki, energiczny „A
new Beginning”, gdzie zostaje wyeksponowany bas Manuelo Moreno,
który oczywiście nasuwa kapele IRON MAIDEN i Steve'a Harrisa,
a także power metalowy „Immortal” , rozbudowany
„Nightmare” z dużą dawką partii gitarowych, mocnych,
urozmaiconych riffów, albo melodyjny „Pride”. Z
kolei fani rasowego heavy metalu, takiego ciężkiego i nieco
zadziornego mogą polubić „Storm watcher „ czy też
„Steel warrior”. Reszta nie jest jakoś warta większej
wzmianki tutaj w recenzji. Średniej klasy kompozycje, które
mają na celu raczej zapełnienie wolnego miejsca.
„Inception” to album,
która ma kilka przebłysków, parę atrakcyjnych
melodii, solidne brzmienie, muzycy potrafią grać (zapada właśnie
śpiew Lorenzo) i wykonanie, jednak pomysły nie do końca przemawiają do
mnie. Jest to jeden z tych albumów, które przesłuchało
się parę razy i się ma dość i nie ma już ochoty się wracać.
Tak więc jest to album głównie kierowany do fanatyków
gatunku power metal. Reszta osób może sobie odpuścić.
Ocena: 5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz