Strony

poniedziałek, 28 stycznia 2013

CHROME MOLLY - Gunpowder Diplomacy (2013)


Po długim nie bycie na scenę metalową wrócił CHROME MOLLY, który właśnie wydał swój nowy album, który jest zatytułowany „Gunpowder Diplomacy”. Powroty są dobre jeśli ma się wizję co do grania, jeśli ma się dobre pomysły na kompozycję, jeśli dotrzymuje się kroku silnej konkurencji i choć zespół ten nie był mi do tej pory znany, to jednak muszę przyznać, że potrafili mnie zainteresować. Nie wiem czy to przez fakt, że grali w latach 80/90, czy przez to że album zdobi ciekawa taka miła dla oka okładka, czy może wreszcie przez styl w jakim obraca się zespół? Czy CHROME MOLLY słusznie zrobił że wrócił?

Łatwo jest zdobyć zainteresowanie, kiedy ma się za sobą lata niezłego stażu muzycznego, kiedy działało się w latach 80, czy też 90, kiedy wydało się już 4 albumy. Trzeba pamiętać, że kapela została założona w 1984 r, a w 1991 się rozpadli, dopiero w 2009 r doszło do reaktywacji i efektem tego zjawiska jest dzieło „Gunpowder Diplomacy” i powroty też potrafią zainteresować potencjalnego słuchacza, zwłaszcza kiedy widzi się dobrze opakowany album. Jak was mogę jeszcze bardziej zainteresować do sięgnięcia po nowy album brytyjskiej formacji? Może fakt, że zespół gra muzykę będącą miksem heavy metalu i hard rocka i sporo w tym wszystkim oczywiście nawiązań do muzyki lat 80. Słychać wyraźne inspiracje AC/DC, VAN HALEN, DEF LEPPARD, ZZ TOP czy RATT i kto lubi granie tych zespołów, z pewnością po lubi to co gra CHROME MOLLY, choć trzeba mieć na uwadze, że jest to granie o kilka klas niższe i nieco wtórne, ale jednocześnie bardzo rytmiczne i melodyjne. Jak przystało na dobry hard rockowy band mamy zadziorny, hard rockowy wokal i Steve Hawkins choć nie rzuca na kolana to wpisuje się w standard wokalistów hard rockowy. Może brakuje czasami energii, mocy i ognia w tym wszystkim, ale nie wzbudza to większego niezadowolenia. Wszystko jest tutaj jak być powinno a jednak partie gitarowe są tylko dobre i brakuje tutaj jakiegoś większego urozmaicenie, większego zaangażowania. Brak szaleństwa, przebojowości i atrakcyjnych melodii, albo takich które zapadły by na znacznie dłużej w głowie. Materiał jest niezbyt wymagający, bo dominują proste riffy co słychać w zadziornym „Tv Cops” czy komercyjnym „Stop Love” gdzie słychać coś z DEF LEPPARD. Zespół dobrze czuje się w mocniejszych kompozycjach jak „Bulletproof” , w stonowanych kompozycjach jak „Billion Dollar Heart Attack” z wpływami VAN HALEN, a także w klimatach AC/DC co słychać w „Short Sharp shock”. Reszta materiału równie solidna, aczkolwiek mniej wyrazista.

CHROME MOLLY powrócił, jednak czy ktoś w ogóle na to zdarzenie wyczekiwał? Zapewne tylko zagorzali fani, bo reszta zapewne nawet kapeli nie zna. Powrót może całkiem udany, bo nagrali solidny album hard rockowy z kilkoma dobrymi kawałkami, lecz w tej dziedzinie póki co lepiej wypada GIANT X czy BLACK ROSE. Płyta skierowana do fanów muzyki hard rockowej, prostej i nie zbyt wymagającej.


Ocena: 5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz