Czy muzyka może
przenieść do świata magii? Czy dzięki muzyce metalowej można się
poczuć jak bohater baśni? Czy można nagrać album, który
przeniesie słuchacza do krainy magii, do świata gdzie jednak nie ma
ani rycerzy, ani smoków, nie ma żadnego boga typu Thor czy
Odyn? Stworzyć muzykę, która ujmie słuchacza swoją
lekkością w formie, prostotą w treści? Która pokaże, że
metal może być radosny, miły dla ucha i strasznie przebojowy. Oj
można i mimo upływu lat wciąż do grona tych nielicznych albumów,
które potrafią przenieść słuchacza do radosnego świata
magii i baśni jest szwedzki zespół TIMELESS MIRACLE i ich
debiutancki album „Into The Enchanted Chamber” z roku 2005.
Co wiadomo na temat
zespołu? Jak przedstawia się ich historia? Co było przed
albumem?Nazwa TIMELESS MIRACLE zaczęła funkcjonować w roku 2001 i
wtedy można było to nazwać bardziej jako niezobowiązujący
projekt, będący pomysłem dwóch muzyków,a mianowicie
Holsta i Nilssona, lecz początkiem tak naprawdę był założony w
1995 roku zespół TRAPPED i to właśnie pod tą nazwą
ukazało się pierwsze demo. W roku 2002 pojawiła się w końcu
okazja do tego, by nagrać i wydać w końcu swój debiutancki
album. Szybko zatrudniono drugiego gitarzystę Stena Mollera oraz
doświadczonego i znanego perkusistę Jaimiego Salazara. Zespół
ciężko pracował i w roku 2005 światło dzienne ujrzał
debiutancki album „Into The Enchanted Chamber” i warto było
włożyć w to serce, oddać się w 100 %, bo zespołowi udało się
dzięki temu stworzyć jeden z najlepszych albumów w kategorii
melodyjnego power metalu, który przesiąknięty jest klimatem
fantasy, magią, który potrafi zauroczyć niezwykłymi
melodiami, swoją formą i treścią, który zadowoli fanów
FREEDOM CALL, ale także innych znanych niemieckich power metalowych
kapel. Tak niemiecka konsekwencja, pomysłowość, przebojowość,
melodyjność dają się we znaki, ale to jest bez wątpienia atut
tego wydawnictwa. Większość kapel metalowych stara się stawiać
na ciężar, zadziorność, ostre riffy i agresję, a TIMELESS
MIRACLE idzie w kierunku finezyjności, gracji, lekkości,
melodyjności, w kierunku gdzie słychać standardowe, proste riffy,
do krainy gdzie jest wesoło i bardzo kolorowo. Ten baśniowy świat
kreują muzycy i ich umiejętności, to właśnie niczym malarz
pędzlem kreują wyjątkowy świat, gdzie każdy z muzyków
robi to co do niego należy, a nawet więcej. Wokal to jest kwestia
często sporna, bo albo wokalista irytuje swoim piskiem, albo męczy
swoją manierą, jednak w przypadku tego albumu to jest element,
który dostarcza słuchaczowi sporo frajdy i niezapomnianych
doznań. Mikeal Host nie musi nikogo udawać, jest sobą, śpiewa
ciepłym, melodyjnym i czystym głosem, który może nasunąć
Micheala Kiske czy Chrisa Bay'a z FREEDOM CALL. Taki wokal idealnie
pasuje do konwencji power metalowej, gdzie jest nacisk na melodie.
Świetnie komponuje się z słodkimi klawiszami, finezyjnymi,
melodyjnymi partiami gitarowymi i Nillson jak i Moller to gitarzyści,
którzy wiedzą jak zainteresować słuchacza, jak zbudować
napięcie, wykreować odpowiedni baśniowy klimat i to za sprawą
klawiszy, czy finezyjnych, energicznych solówek. Słyszałem
wiele solówek, riffów, wiele melodii z tego gatunku,
ale to co wyprawiają ci muzycy to czysta magia, to granie na wysokim
poziomie, z zachowaniem wszelkich standardów technicznych.
Mogłoby się wydawać, że pierwszy album będzie oznaczać
niepewność, niezdecydowania, brak dopracowania i kiepskie
brzmienie, jednak tutaj mamy perfekcyjny album, który jest
tego przeciwieństwem. Klimatyczna okładka z takim baśniowym czy
też motywem s-f już przykuwa uwagę. Mocne, krystaliczne czyste,
wyraziste brzmienie przykuje również uwagę nie jednego
słuchacza, nic dziwnego bo w końcu jest to jeden z najlepiej
wyprodukowanych albumów z tego gatunku jaki słyszałem.
Niemiecka szkoła tworzenia przebojów, tworzenia melodyjności
daje o sobie znać właściwie przez cały materiał. Rzadko się
zdarza, że każda kompozycja zapada w pamięci, że każda melodia
czy motyw chodzi za człowiekiem, prześladuje go, a jednak to udało
się osiągnąć zespołowi. Już otwierający „Curse Of The
Warewolf” to utwór, w
którym sporo się dzieje, który przez swoją
rozbudowaną formę dostarcza sporo ciekawych motywów i
melodii. Nie sposób się nudzić przy tym hicie, który
jest energiczny i bardzo melodyjny. FREEDOM CALL lecz w lepszym
wydaniu można by rzec. Krótki, melodyjny, oddający to co
najlepsze w niemieckim power metalu,tak można by określić „Witches
of Black Magic”. Nie ma tutaj
czasu na smęcenie, na silenie się na coś innego, nie ma
kombinowania i kolejne utwory tylko jeszcze bardziej kupują
słuchacza, bo jak się oprzeć, melodyjnemu z motywem nasuwający
muzykę poważną „Into The Enchanted Chamber”?
Jak nie tupać nogą, nie bujać się w rytm bardziej stonowanego,
ale bardzo melodyjnego „The Devil”
z kolejnym znakomitym refrenem ? Również spustoszenie sieje
dynamiczny, taki power metalowy killer jak „The red Rose”
i nikogo nie powinno zdziwić tutaj kolejne znakomite solówki,
chwytliwy motyw główny, czy też klimatyczny, zapadający w
pamięci refren, taki na miarę wielkich niemieckich kapel power
metalowych typu FREEDOM CALL czy GAMMA RAY. Podoba mi się również
rytmiczność w „Return of Warewolf”,
nieco bardziej komercyjny „The Gates Of Hell”,
który jest bardziej stonowany, bardziej łagodny i nawet
ballada „Memories”
jest tu świetna, taka tajemnicza, romantyczna i bardzo uczuciowa.
Kraina
czarów, magii, świata baśni stoi otworem i ty drogi
czytelniku możesz zasmakować radosnego i kolorowego świata, który
jest kreowany przez muzykę, przez muzyków, specjalistów
melodyjnego power metalu. Tak wy wszyscy, którzy nie znacie
tego zespołu możecie poznać ten magiczny świat, gdzie każdy
utwór jest nadzwyczaj melodyjny, energiczny, radosny i
przebojowy, gdzie każdy riff, motyw, solówka dostarczy
niezapomnianych doznań i tak zostaniesz pochłonięty tym światem,
że będziesz do niego często wracał. Prawdziwa perła pośród
wiele innych power metalowych albumów. Czysta perfekcja i
szkoda tylko, że kapela nie daje znaków życia. Jeśli się
ktoś uważa, za fana power metalu musi znać to wydawnictwo.
Ocena:
10/10
Szkoda tylko,że wydali tylko ten jeden album.10/10!!!
OdpowiedzUsuń