Strony

środa, 13 lutego 2013

SAXON - Sacrifice (2013)


Legenda brytyjskiego heavy metalu – SAXON ani myśli iść na muzyczną emeryturę, bo przecież zespół ten powstał w 1976 r i od tamtego czasu nie poprzestał wydawać albumy w dość regularnych odstępach. Zespołowi jednak nie jest w głowie odpoczynek, sprawowanie funkcji zwykłego członka rodziny, o nie. Póki im starczy sił i chęci będą walczyć na polu bitwy tj. na rynku muzycznym, będą nagrywać nowe płyty i grać koncerty dla swoich fanów. SAXON to żyjąca legenda, która ma na koncie sporo albumów, które zapisały się w historii heavy metalu, tudzież NWOBHM, bo przecież zespół ten podobnie jak IRON MAIDEN stanowił trzon tego gatunku i godnie go prezentowały, jednak z czasem oba zespoły odeszły w kierunku bardziej heavy metalowym. Żelazna dziewica ostatecznie poszła w kierunku progresywnym, a SAXON po słabszych „Call To Arms” i „Into The Labirynth” postanowił na swoim 20 krążku wrócić do ostrego, dynamicznego heavy metalu, który cieszył fanów na „The Inner Sanctum” czy „Lionheart”. Nowy album „Sacrifice”, który ma się ukazać 1 marca tego roku to album na pewno ciekawszy aniżeli wszystkie 4 ostatnie albumy, a wynika to z faktu, że brzmi ciężko, ale zarazem klasycznie, jest agresja, ale i melodyjność, jest solidność, ale i urozmaicenie, jest przebojowość i dopieszczenie krążka pod każdym względem. Mówimy tutaj zarówno o okładce, takiej już typowej dla tego zespołu, czy mocnego, zadziornego brzmienia w stylu ostatnich dwóch albumów ACCEPT, ale to nie jest przypadek skoro brzmieniem zajął się ten sam facet czyli Andy Sneap. I ten kto zna poziom dwóch ostatnich płyt ACCEPT, kto lubi mocny, dynamiczny, dość agresywny metal w stylu „Lionheart” i ten kto lubił solidność, przebojowość „The Inner Sanctum” ten polubi znakomity „Sacrifice”, który zaskakuje pozytywnie, bo zapewne nie jeden z was pomyślał, że zespół się wypalił i go nie stać na mocny album, który odda to co najlepsze w heavy metalu i w zespole SAXON.


Nie byłoby mowy o albumie SAXON bez jego charakterystycznych cech, a mianowicie mocny wokal Billa, który mimo upływu lat wciąż imponuje siłą z jaką śpiewa, a także zadziornością, która jest niezbędna na każdej płycie heavy metalowej. Mocna, zróżnicowana sekcja rytmiczna to kolejny aspekt, który zawsze daje o sobie znać na każdym albumie i to właśnie dzięki niemu albumy są dynamicznie. Ostatnio było z tym różnie, ale na „Sacrifice” już słychać ten element znacznie lepiej i odgrywa on znaczącą rolę. Nowy album wyróżnia się na tle ostatnich wydawnictw przede wszystkim świetną pracą gitar i choć wcześniej już słyszeliśmy jak sprawdza się duet Quinn/Scarratt, to właśnie na tym albumie udało im się zaskoczyć. Udało im się stworzyć mocne riffy, które łączą w sobie tradycyjny wydźwięk, agresję, moc, melodyjność i cięższy wydźwięk na miarę dwóch ostatnich albumów ACCEPT, tak więc coś z niemieckiej kapeli też słychać, zwłaszcza jeśli przysłuchamy się uważnie gitarom. Ten element po prostu zaskakuje swoją dynamiką, solidnością, dopracowaniem i tak samo jest z materiałem, który wypchany jest po brzegi ostrymi, bardzo heavy metalowymi kawałkami, które kipią energią, które cechują się mocnymi riffami, dynamiczną sekcją rytmiczną, melodyjnymi, energicznymi solówkami i chwytliwymi refrenami. Zespół już dawno nie nagrał tak mocnego, przebojowego i przemyślanego albumu i słuchając utworów znajdujących się na płycie, ciężko znaleźć jakiś słaby punkt. Zaczyna się od klimatycznego, nieco epickiego intra w postaci „Procession”, jednak prawdziwa heavy metalowa jazda bez trzymanki zaczyna się w mocnym, utrzymanym w średnim tempie „Sacrifice”, który zadowoli fanów SAXON,a także JUDAS PRIEST, czy ACCEPT. Ciężki, ostry i bardzo metalowy kawałek, który po prostu zaskakuje, bo zespół od dawna nie grał tak mocno, z taką pomysłowością, zaangażowaniem i na takim poziomie. Niemiecki wydźwięk, charakter słychać wyraźnie w nieco toporniejszym „Made In Belfast” i tutaj zarówno mocna perkusja, wybijający się bas, utrzymane w średnim tempie gitary przybliżają nas do dwóch ostatnich dokonań ACCEPT. Utwór w dodatku cechują się ciekawym tekstem i melodyjną solówką, która chodzi za słuchaczem jeszcze długo po przesłuchaniu albumu. W podobnym klimacie utrzymany jest stonowany, toporny „Wheels Of terror”, jednak zespół tutaj potrafi przyspieszyć kiedy trzeba i nie brakuje na tym albumie prawdziwych petard, a zaliczyć do nich należy „Warriors Of The Road”, rytmiczny „Guardians Of The Tomb”, czy przebojowy „Stand Up and Fight” który potrafi porwać swoim prostym i chwytliwym refrenem. Nie ma tutaj zbędnej ballady, a jedynymi zwolnieniami tutaj są poniekąd hard rockowe kawałki jak choćby „Walking The steel” czy też zamykający album „Standing In The Queue” w których słychać wpływy AC/DC.

Najlepsze lata SAXON ma za sobą, największe albumu, które podbiły rynki również, jednak zespół wciąż nagrywa, wciąż tworzy i to z niezwykłą regularnością, której mogą im pozazdrościć inne heavy metalowe zespoły. Choć zdarzają się im słabsze albumy, choćby dwa ostatnie to jednak się tym nie zrażają i wydają następne. W sumie dobrze, że mają wciąż siłę, żeby wydawać nowe albumy, które utrzymane są w sprawdzonym stylu. Dlaczego? Bo dzięki waleczności zespołowi powstał świetny „Sacrifice”, który jest znakomitym i bardzo heavy metalowym albumem, będącym znakomitą odpowiedzią na znakomite albumy choćby niemieckiej legendy heavy metalowej ACCEPT. SAXON oczywiście nie nagrał drugiego „Forever Free”, ale naprawdę ten nowy album zaskakuje poziomem, dopracowaniem i przebojowością, której bardzo dawno nie było. Najlepszy album od czasu „The Inner Sanctum”? Oj ja bym przesunął to linię znacznie bardziej wstecz, W tym roku wyszło trochę płyt w gatunku heavy metalowym i obok ENFORCER, SCREAMER jest to kolejna mocna pozycja, którą trzeba znać. Wielki powrót SAXON, który zaskoczył świetnym albumem.

Ocena: 8.5/10

6 komentarzy:

  1. Saxon to kapela która jest ze mną od zawsze i nigdy mnie nie zawiodła a tym albumem podpieczętowali swój dorobek 20 album... która kapela nagrała tyle płyt i jest dalej w takiej formie? jak ktoś ma jakieś objekcje do Saxon i zarzuca mu różnego typu wpadki wyśmiewa itp. to niech nagra 20 płyt a potem pogadamy. SAXON rządzi płyta chyba bardziej mi się podoba od nowego Helloween co się wcześniej nie zdarzało...\m/

    OdpowiedzUsuń
  2. Saxon...przepaść...przepaść....przepaść...potem Helloween.
    Jedna z najlepszych płyt Saxon w historii, zgoda lepsza od IS - jak tu napisano, poziomu Unleash The Beast jednak nie osiągnięto.

    A kolega co tak zaczął kinder metalu słuchać? Enforcer? Litości, 3 riffy na krzyż, wszystko na jedno kopyto, po 15 minutach znużenie. Jaka świeżość? Co? Gdzie? Jak? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Helloween nagrał bardzo dobry album, ale też chyba ludzie za bardzo się nim podniecają:P A kandydatów do miana tych najlepszych płyt jest kilka. Nawet STRATOVARIUS nagrał bardzo dobry album:D Zgadzam się, że jedna z najlepszych w historii SAXON, choć są lepsze od niej. Produkcja Andiego też swoje zrobiła.

      Co do ENFORCER nie jest ich wielkim fanem a poprzednie wydawnictwo nie zapadło w pamięci, ale ten nowy to fajne heavy/speed metalowe granie. Brakuje mi obecnie takiego speed metalu:P A jeśli kolega słyszał coś w podobnej formule z nowości to chętnie się zapoznam:D Pozdrawiam

      Usuń
  3. Dla mnie najlepszy krążek Saxon od "Lionheart" i jeden z ich najlepszych w ogóle. Niesamowite jest to, że zespół który nagrał 20 albumów ciągle ma tak kapitalne pomysły!! Album jest niezwykle równy, do tego posiada mocne, kopiące dupsko brzmienie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. :Warriors Of The Road - klasyczny rock'nroll w roli wypełniacza, jakich mnóstwo nagrano i żaden poza "Burning" ACCEPTU nie został w pamięci.Standing In A Queue - kolejny ukłon do braci YOUNG tym razem razi bezpłciowością, zdarza się, nie codzień można pisać takie killery jak CHASING THE BULLET z poprzedniego krążka.Skaza najważniejsza to absolutnie niemieckie brzmienie, Sneap jeszcze sie nie przestawił po sesjach z ACCEPT, bo taki BELFAST to spokojnie mógł wyladowac na płytach niemców, trochę szkoda,bo SAXON zawsze miał swoje brzmienie, a tak co chwila słyszę gitarę Wolfa. Absolutne petardy to tytułowy i Guardians Of The Tomb .Album dobry,tylko za niemiecki, wolę poprzednika.:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak poprzedni miał to brzmienie SAXON, ale dla mniej było mniej hiciorów i za dużo było hard rocka:P Nowy album z kolei jest cięższy i bardziej metalowy, co mi bardziej odpowiada. Skojarzenia z ACCEPT są i tego nie da się ukryć, ale czy jest to jakaś ujma? Mi takie niemieckie zacięcie odpowiada, ale co kto lubi :D

      Usuń