Strony

wtorek, 5 marca 2013

SABOTAGE - Behind The Lines (1986)


Do grona kapel stanowiących klasykę włoskiego heavy metalu lat 80 z pewnością trzeba zaliczyć nieco mniej znany zespół SABOTAGE. Założony w 1981 roku jako BLIND DEMON w celu grania energicznego, prostego heavy metalu przesiąkniętego wpływami DEEP PURPLE, KROKUS, BLACK SABBATH czy JUDAS PRIEST szybko zmienił nazwę na SABOTAGE i to właśnie pod taką nazwą nagrali debiutancki album „Rumore Nel Vento”, który nie wybił zbytnio zespół, a wszystko przez ojczysty język. To też jednym z ich najlepszych albumów jest drugi krążek „Behind The Lines”, który ukazał się w 1986 roku. Jaki jest to album?

Przede wszystkim szczery, energiczny, melodyjny i oddający to co najlepsze w heavy metalu lat 80. Mamy tutaj skromne, ale zadziorne i klimatyczne brzmienie, które jednak jest dalekie do tych stworzonych przez większe tuzy heavy metalu, który miały renomę. Brzmienie może nie jest najlepsze, ale sprawia że wszystko brzmi naturalnie i drapieżnie. W połączeniu z mocnymi, energicznymi riffami gitarowymi Andiego Foisa, który może nie powala techniką, ale nie można mu odmówić lekkości, rytmiczności czy pomysłowości. Nie brakuje w tym aspekcie ani melodyjności, ani zadziorności i wszystko brzmi tak jak brzmieć powinno. Nie inaczej jest tutaj z sekcją rytmiczną, która jest odpowiedzialna za owy dynamiczny wydźwięk kawałków, za całą moc, którą słychać tutaj na każdy kroku. „Behind the Lines” to album dopracowany jak na owe skromne warunki, a jego urok przejawia się w kompozycjach, które mimo wtórnego charakteru zapadają w pamięci i gwarantują prawdziwą heavy metalową ucztę.

Zaczyna się mrocznie, klimatycznie, melancholijnie, powiedziałbym nawet epicko, a wszystko za sprawą melodyjnego otwieracza w postaci „Victim of World”, który przyprawia o dreszcze. Kto lubi ACCEPT czy JUDAS PRIEST z pewnością polubi ów kawałek. Świetnie oddaje owe lata 80 i heavy metal tamtego okresu dynamiczny, speed/power metalowy „Riding Through The night”. Nieco wolniejsze tempo, więcej hard rockowego ducha słychać w „Mothers” w którym słychać wpływy KROKUS czy SCORPIONS i podobne odczucia mam w przypadku „Warmachine”. Album jest bardzo metalowy i bardzo dynamiczny o czym po raz kolejny przekonują takie killery jak „Fight For Your music” czy „Nightkiller”. Całość zamyka rozbudowany „Promised Land”, który ukazuje pomysłowość zespołu i ciekawe rozwiązania aranżacyjne i kto lubi klimatyczne utwory, ten nie może tego kawałka przegapić.

Każdy element albumu „Behind The Lines” utwierdza w przekonaniu, że to album, który można śmiało zaliczać do grona klasyków włoskiego heavy metalu. Kapela może mało znana, ale wciąż aktywna, a najlepszym sposobem na przekonanie się do ich twórczości jest właśnie drugi album, a mianowicie „Behind The Lines”, który jest kopalnią dobrych melodii i przebojów, które dostarczą sporo muzycznych wrażeń, które nie pozwolą tak szybko zapomnieć o tej płycie.

Ocena: 7.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz