Strony

sobota, 21 września 2013

BLAZE - Tenth Dimension (2002)

Ciężka praca popłaca i czasami potrafi przynieść niezłe rezultaty. O tym się przekonał Blaze Bayley. Już od samego początku swojej kariery tym imponował. Potrafił tworzyć urozmaicone i pokręcone kompozycje które napędzały Wolfsbane i potem Iron Maiden. Brakowało stabilizacji, brakowało może własnego miejsca w heavy metalu. To udało się osiągnąć z własnym zespołem sygnowanym imieniem muzyka czyli Blaze. Po dobrym przyjęciu debiutu „Sillicon Messiah” ruszały pracę nad następcą i w 2002 roku pojawił się „Tenth Dimension”.

Słowo „kontynuacja” idealnie pasuje do koncepcji albumu, do stylu, do wydźwięku kompozycji i samego poziomu utworów. Kto poznał uroki debiutanckiego albumu Blaze ten nie mógł czuć rozczarowania, bo właściwie dostaliśmy udaną kontynuacją tego co prezentował debiut. Mroczny klimat, ciężkie i agresywne partie gitarowe Wraya i Slatera, dynamiczna sekcja rytmiczna i ponury, drapieżny wokal Blaze'a, który wszystko podkreślał swoją nietypową barwą głosu. Również i tym razem postawiono na soczyste brzmienie. Stylistycznie Blaze dalej gra heavy metal i to w dobrym wydaniu. „Tenth Dimension” to właściwie taka pigułka tego do czego nas przyzwyczaił już Blaze w przeciągu swojej dotychczasowej kariery. Mamy więc dynamiczne, przebojowe kawałki, które są przesiąknięte erą Iron Maiden. Wyraźnie to słychać w takich perełkach jak „Kill and Destroy”, „Speed Of Light”, czy „Tenth Dimension”. Z kolei takie rockowe kawałki jak „Meant to Be” czy „Land Of The Blind” przywołują na myśl Wolfsbane. Na co warto zwrócić uwagę jeszcze na albumie? Na rozbudowany „Stranger To The Light” czy też energiczny „Leap Of faith”, który mimo upływu czasu wciąż robi ogromne wrażenie.

Po raz kolejny Blaze nagrął solidny album umacniając jednocześnie swoją pozycję na rynku muzycznym. Na „Tenth Dimension” nie brakuje odesłań do przeszłości, ale Blaze postanowił dalej trzymać się własnego stylu, tworzyć własną muzykę, niekoniecznie bawić się w kopiowanie Iron Maiden czy Wolfsbane, za co należy się szacunek. Pozycja obowiązkowa dla fanów Blaze'a.

Ocena: 6.5/10

P.s Recenzja przeznaczona dla magazynu HMP

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz