Kiedy można mówić
o dobrym albumie koncertowym? Na pewno kiedy sam zespół się
lepiej prezentuje niż na albumie studyjnym, kiedy utwory brzmią o
wiele lepiej na żywo, kiedy całość ma w sobie magię. Do grona
takich albumów koncertowych można śmiało zaliczyć „Massive
Noise Injection”, który ukazał się w 1993 roku.
Może i pierwsze albumy
tego zespołu pozostawiały wiele do życzenia, może Blaze bywał
nie pewny i nieco nie okrzesany, a Jason Edwards jakby nie pokazywał
wszystkich swoich sztuczek, tak na tym wydawnictwie na żywo wszystko
błyszczy. Blaze Bayley pokazuje że jest frontmanem z krwi i kości,
który potrafi rozgrzać publikę i zabawić przez całe show.
Zaś Jason Edwards niczym czarodziej wygrywa sporo zróżnicowanych
i chwytliwych melodii, a wszystko zagrane z większym luzem i
pomysłowością. Co ciekawe utwory, które na płycie nie
zachwycały tutaj jakby nabrały rumieńców i bardziej
zapadały w pamięci. Dzięki takim utworom jak „Money To
Burn” czy „Temple Of Rock” można się
szybko przekonać, że Wolfsbane to kapela która znakomicie
radziła sobie na żywo. Duża dawka energii, dobrej zabawy i emocji,
który czynią ten koncert bardzo żywym. Setlista jaką tutaj
zespół zagrał jest taką pigułką Wolfsbane i nie zabrakło
takich rasowych hitów jak „Black Lagoon” czy
„Protect & Survive”.
Szukacie najlepszych
utworów Wolfsbane na jednej płycie? Szukacie znakomitego
koncertu, gdzie góruje dobra zabawa, szaleństwo i emocje?
Chcecie się dobrze bawić przy rockowej muzyce? Możecie być pewni
że Blaze Bayley i Wolfsbane za sprawą „Massive Noise injection”
zgotują wam koncert z prawdziwego zdarzenia....w domu. Gorąco
polecam.
Ocena: 8.5/10
P.s Recenzja przeznaczona
dla magazynu HMP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz