Klimatyczny, energiczny,
z nutką progresywności, agresywności, a przede wszystkim melodyjny
i przesiąknięty fantasy tak właśnie wspominam twórczość
Dragonhammer. Zespół od 9 lat milczał i w życiu bym nie
pomyślał że jeszcze kiedyś o nich usłyszę. Obstawiałem raczej,
że to jeden z tych zespołów, który umarł śmiercią
naturalną po nagraniu dwóch dobrych albumów. O dziwo
udało się zebrać nowy skład i powrócić z nowym albumem
zatytułowanym „The X Expirement”.
Choć w tytule jest
eksperyment to jednak stylistycznie nie ma aż takiej odskoczni w
porównaniu do poprzednich płyt, bowiem dalej jest to
melodyjny heavy/power metal, w którym nie brakuje elementów
progresywnych. Wokalista Max i basista Gae sprawiają, że jest
gdzieś ta nić powiązania z dwoma poprzednimi albumami. Max wciąż
śpiewa emocjonalnie i z charyzmą, a przecież to on był znakiem
rozpoznawczym Dragonhammer i dobrze że wciąż nim jest. Gitarzysta
Marco też radzi sobie całkiem dobrze i nie brakuje tutaj
atrakcyjnych melodii, czy też ciekawych solówek. Wszystko
może i wtórne, ale zagrane prosto z serca i z miłości do
muzyki, a to słychać. Nie ma takiego silenia się i kompozycje same
się bronią. Najlepiej wypadają te szybkie kompozycje i to właśnie
taki „The End Of The World” czy zamykający „Last
Solution” najlepiej oddają styl Dragonhammer. Progresywny
i zarazem nieco cięższy „Seek In The Ice” mógłby
spokojnie trafić na „Time For Expation”. Nieco mniej już
zachwyca stonowany „The X Experiment”, ale dobre
wykonanie i przyozdobienie klawiszami ratuje ten utwór od
totalnej nudy. Zespół próbuje urozmaicić swój
materiał i taki mocniejszy „Escape” spełnia się
w tej roli. Nieco nowocześniejszy wydźwięk, troszkę mocniejszy,
mroczniejszy riff i już mamy dość intrygujący utwór. Choć
na płycie dominują krótkie kompozycje, to jednak nie
zabrakło też dłuższego kawałka i tutaj „My Destiny”
nieco rozczarowuje. Przede wszystkim sam pomysł mnie nie przekonuje,
bo można to było zrobić lepiej. Do grona udanych kompozycji śmiało
można zaliczyć „The Others”, który przede
wszystkim ma ciekawą linię melodyjną.
Nowy album Dragonhammer
jest solidny, do posłuchania, ale na pewno nie wywołuje takich
emocje jak dwa poprzednie albumy. Może z czasem odzyskają swoją
formę, póki co cieszy fakt, że nie zmienili swojego stylu
jak choćby Montany, który zdradził sam siebie. Niby nic
nadzwyczajnego, ale do posłuchania w wolnej chwili w sam raz. Ten
kto szuka tutaj ambitnej muzyki na wysokim poziomie, ten może sobie
darować już na wstępie. Pozostałych mniej wymagających słuchaczy
zachęcam do posłuchania.
Ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz