W roku 2013 amerykański
band o nazwie Death Dealer pokazał że można wciąż nagrać album
z prawdziwym amerykańskim heavy/power metalem i to najwyższych
lotów. Mogłoby się wydawać, że sukces ten osiągnie bez
większego wysiłku Iced Earth na swoim nowym wydawnictwie. Niestety
„Plagues Of babylon” nie jest tym czym mógłby być. I
tutaj pojawia się największe zaskoczenie w postaci Hellscream. O
tym zespole jeszcze nie jest tak głośno, ale będzie i to nie tylko
za sprawą wielkich nazwisk, ale także za sprawą świetnego
debiutanckiego albumu w postaci „Made Immortal”.
Nie dajcie się zwieść
tandetnej okładce, ani też tym że o zespole nie było głośno w
procesie promowania marki Hellscream. Najważniejsze to fakt, że
kapelę tworzą były wokalista Imagika Norman Skinner oraz
gitarzysta Cage David Garcia. Są to doświadczeni muzycy, którzy
potrafią stworzyć coś z niczego, ale mają talent do tworzenia
znakomitych kompozycji. To właśnie te instynkty sprawiły, że
udało im się nagrać znakomity debiut, który nie wiele
odbiega od znakomitego Death Dealer. Co ciekawe „Made Immortal”
pokazuje jak powinien brzmieć tegoroczny album Iced Earth. Jest
amerykański charakter, przybrudzone brzmienie, duża dawka energii,
szybkich, agresywnych riffów, melodyjność czy też
przebojowość. Gdy tam czułem niedosyt popisów wokalnych Stu
Blocka, tutaj Norman mi to rekompensuje stawiając na agresję i
śpiewanie w wysokich rejestrach. „Gorgon Stare”
czy „Made Immortal” potwierdzają znakomitą formę
Normana oraz fakt, że wciąż trzeba się z nim liczyć jeśli
chodzi o bycie wysokiej klasy wokalistą heavy metalowym. Podoba mi
się jego nawiązywanie do stylów wypracowanych przez Stu
Blocka, czy Tima Rippera Owensa. W przypadku albumów
zawierających muzykę z kręgu heavy/power metalu wręcz niezbędne
jest szybkie tempo sekcji rytmicznej, mocne uderzenie, a także
ułożona linia melodyjna. Tutaj wszystko tak zostało przemyślane,
że kompozycje są pełne energii, agresji i przebojowości. Już
otwieracz „Hellscream” ustawia nas w szeregach i
pokazuje prawdziwe oblicze tego zespołu. Jest potencjał, jest
czerpanie radości z grania heavy metalu, a to zawsze dobrze się
sprzedaje. Oczywiście zespół zakorzeniony jest w
macierzystych kapelach Davida i Normana. Tak więc nikogo nie powinno
zdziwić nawiązanie do twórczości Imagika w takim
nowocześniejszym „Mind Reapers” czy Cage w
melodyjnym „The Great Collector”. Co się może
podobać to duża liczba mocnych kawałków, które
zapadają w pamięci. I tak mamy żywiołowy „Last Charge Of
Bloody Brigade”, rytmiczny „Act Of God”
czy mroczniejszy „Worldwide Divide” które
obrazują urozmaicenie materiału oraz kunszt geniuszu Davida Garcia,
który nie jest jakimś tam gitarzystą, tylko muzykiem z
wyobraźnią i talentem.
Gdyby tak nakreślić
jakiś standard muzyki heavy/power metalowej jaki powinien być
przestrzegany, to debiutancki album Hellscream nadawałby się
idealnie. Bo właśnie tak powinny brzmieć albumy zawierające
muzykę określaną mianem heavy/ power metalu. Zespołowi udało się
oddać w pełni charakter amerykańskiego metalu i jest to najlepsze
wydawnictwo obok takiego Death Dealer czy Attacker. Wszyscy ci którzy
tak zachwalają nowy Iced Earth ciekawe co powiedzą na Hellscream?
Uważam że tak powinien brzmieć nowy album ekipy Jona Schaffera.
Ocena: 8.5/10
P.s Recenzja przeznaczona dla magazynu HMP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz