W roku 2012 do życia
powrócił amerykański zespół heavy/power metalowy o
nazwie Malice. Powrót kapeli został ciepło przyjęty przez
słuchaczy. W końcu solidnego heavy metalu wzorowanego na twórczości
Accept, Judas Priest czy WASP zawsze jest mile widziany. Jednak „New
breed of Godz” nie dorównuje klasykom tej formacji, które
ukazały się w latach 80. Jednym z tych najbardziej znanych albumów
jest bez wątpienia „Licence to Kill”.
Ten krążek to nie całe
40 minut soczyste rasowego heavy/speed/ power metalu. Choć
stylistycznie Malice nie wyróżnia się na tle innych
formacji, to jednak udało im się wykreować własny styl. Sporą
rolę w tym odegrał wokalista James Neal, który radził sobie
z śpiewaniem w wysokich rejestrach i sprawił, że Malice w tamtym
okresie miał w sobie to coś. Miał pazur, klimat i dynamit. Może i
słychać na płycie sporo nawiązań do takich kapel jak Accept czy
Judas Priest i zespół wcale się z tym nie kryje. Jednak
stara się dać coś od siebie. Mick zane i Jay Reynolds już o to
zadbali, żeby na płycie sporo się działo i nie zabrakło
emocjonujących riffów i wgniatających w fotel solówek.
Kawał dobrej roboty odwalają i najlepiej to słychać w takich
energicznych utworach jak „Againts The Empire”,
który zaliczam do jednych z największych hitów Malice.
Choć płyta zaczyna się od bardziej hard rockowego kawałka i tutaj
„Sinister Double” nie robi takiego spustoszenia.
„Licence To Kill” to takie puszczenia oczka w
kierunku niemieckiej sceny metalowej i jest to utwór dla fanów
Scorpions i Accept. Podobne uczucia mam jak słucham „Vigilante”
czy „Circle of Fire”. Słabiej wypada takie hard
rockowe granie jak te w „Christine” i już bardziej
przemawia do mnie rasowy heavy metal jaki słyszę w „Breathin
Down Your Neck”.
Można wytknąć błędy,
że płyta mogła być agresywniejsza, bardziej urozmaicona i mogło
być więcej perełek na miarę „Againts The Empire”. Zespół
jednak nadrabia za sprawą Jamesa Neala i Jay Reynoldsa, którzy
znają się na swojej pracy. Malice po tym albumie udał się w stan
spoczynku, ale teraz znów jest wśród nas i dopisuje
kolejny rozdział swojej historii. „Licence To Kill” warto znać,
w końcu to klasyka tej formacji.
Ocena: 6,5.10