Zdarza się, że poziom
danej muzyki nie zdobył takiego uznania na jaki zasłużył. Nie raz
słyszało się zespoły, których muzyka wybijała się na tle
innych, poziom ocierał się o geniusz, a mimo to kapela nie zdobyła
sławy pokroju Iron Maiden, czy Queensryche. Jedną z takich formacji
z pewnością jest niemiecki Centaur, który powstał w 1989r.
Znakomity przykład świetnej kapeli grającej ciekawy odłam
melodyjnego heavy/power metalu przesiąkniętego progresywnym stylem.
Choć najlepsze czasy dawno za nimi, to jednak jest to jedna z
ciekawszych kapel lat 90 i wstyd nie znać ich twórczości.
Już pierwszy album w postaci „Mob Rules The World” postawił
kapeli wysoko poprzeczkę.
Nie dajcie się zwieść
skromnej okładce i temu, że kapela nie odniosła komercyjnego
sukcesu. To nie liczba sprzedanych płyt i bogata promocja przesądza
o jakości danej płyty. To muzycy sami ją ustanawiają i to od nas
zależy czy sięgniemy po ten album. Centaur nie osiągnął sławy,
a to za sprawą kiepskiej promocji i lekceważenia ze strony
słuchaczy. To co zaprezentował niemiecki band nie dość, że nijak
ma się do niemieckiej stylizacji, to jeszcze pretenduje do miana
oryginalnego grania. Jasne ktoś wyłapie wpływy Dream Theater,
Queensryche, Axxis, czy Royal Hunt i trudno się z tym nie zgodzić,
tylko Centaur stara się tworzyć własną muzykę. Jest niesamowity
klimat, które przenosi nas jakby do innego wymiaru. Spora w
tym zasługa klawiszowca, który czyni ten album pełniejszym i
bardziej wyrafinowanym. Już otwieracz „Just a Man”
znakomicie uchwyca ten charakter. Może jest coś z Demon czy Yngwie
Malmsteen, ale jest to jednak coś innego. Bardziej progresywnego,
subtelniejszego i czarującego. Popisy gitarowe Christiana i Stefana
są pomysłowe i oryginalne. Jest to ambitne i bardziej wyszukane
granie, ale nie ma też ucieczki od grania chwytliwych melodii. Riffy
i przejścia momentami nasuwają twórczość Savatage i tutaj
dobrym przykładem jest tytułowy „Mob rules the World”.
Płyta ma niesamowity klimat i można poczuć dreszcze zwłaszcza
jeśli lubi się klimat fantasy i s-f. Dobitnie to potwierdza
„Looking for someone”. Jak trzeba to pojawia się
moc i wtedy nie ma żartów. Do tego zacnego grona trzeba bez
wątpienia zaliczyć chwytliwy „Got To Believe in love”.
Wolniejsze tempo też tutaj zdaje swój egzamin i jeśli ktoś
lubi Black Sabbath z ery „Headless Cross” to z pewnością z
łatwością wchłonie „No more Excuses”. Ta
niemiecka formacja jest wyjątkowa i ich warstwa instrumentalna
zabiera nas w zupełnie inne rejony muzyczne i świetnie to obrazuje
instrumentalny „Centaur”, który po prostu jest czymś
więcej niż tylko utworem. To inny świat. Oczywiście są i
przeboje, bo bez tego ani rusz. „Take Me This Way”
ma w sobie więcej power metalu, co potwierdza gatunki jakich trzyma
się Centaur. Jeśli ktoś nie jest przekonany do maniery wokalnej
Reinera, niech najpierw posłucha rozpędzonego„Never Too
late”, a potem niech ocenia.
Nawet brzmienie zostało
tutaj znakomicie przyrządzone. Całość brzmi soczyście i nieco
futurystycznie co znakomicie oddaje klimat okładki. Sam materiał
brzmi też dość oryginalnie i słychać pomysłowość jaką się
wykazał Centaur. Szkoda, że mimo takiego grania zespół nie
odniósł sukcesu i dla wielu to kapela nie znana. Czas to
zmienić.
Ocena: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz