Strony

niedziela, 23 listopada 2014

AXENSTAR - Where dreams are Forgotten (2014)

Jednym z najważniejszych zespołów power metalowych na szwedzkim rynku muzycznym jest bez wątpienia Axenstar. O nich można napisać wiele, ale mimo pewnych trudności dalej tworzą i mają się całkiem dobrze co potwierdza wydanie kolejnego albumu tj „Where dreams Are forgotten”. Tym razem zespół potrzebował tylko 3 lat, aniżeli tak jak ostatnio 5 lat, żeby wydać nowy krążek. Kolejnym pozytywnym zaskoczeniem jest to, że zespół odzyskał swój dawny blask sprzed kilku lat. Nowy materiał cechuje energia, przebojowość i powiew świeżości. Zespół nawiązuje do swoich najlepszych dzieł tj „The Inquisition” i „The Final Requiem”, co mnie bardzo cieszy. Już otwieracz „Fear” śmiało można uznać za jeden z najlepszych utworów Axenstar jaki kiedykolwiek powstał. Szybki, zagrany z pasją i polotem kawałek, który oddaje piękno power metalu. Jakby cały album byłby taki to moglibyśmy okrzyknąć nowe dzieło najlepszym albumem w historii zespołu. Jednak tutaj znajdziemy nie tylko szybki power metal, bowiem zespół postanowił nas nieco zaskoczyć. Takim zaskoczeniem jest choćby bardziej stonowany, bardziej heavy metalowy „Curse The Tyrant”, który został wypakowany ostrym riffem i energicznymi solówkami. Ogólnie trzeba przyznać, że duet Joakim/ Jens starają się i naprawdę można dostrzec progres. Wszystko jest więcej i w lepszej jakości. Nawet kiedy utwór wydaję się smętny tak jak to jest w przypadku „The return” to panowie potrafią go rozkręcić i sprawić, że da się tego słuchać. Innym zaskoczeniem są takie cięższe motywy w Axenstar, które eksponuje „Demise” czy „Greed”. Ta płyta brzmi jak dawny Axenstar, który potrafił wykreować atrakcyjne melodie, który nie miał problemów z nagraniem hitów. „Inside The Maze” czy „My scrifice” to prawdziwe przeboje, które jeszcze bardziej podnoszą poziom tej płyty. Klawisze w „Anninhilation” klimatem dorównują twórczość Kinga Diamonda, sam utwór to czysty power metal. Zespół tutaj nie kryje swoich korzeni, nie kryje tego że pochodzą z północnej Europy. W ich muzyce można usłyszeć coś z Silent Force czy Stratovarius, ale to żadna skaza. To tylko pokazuje w jakiej formie jest obecnie Axenstar. Jeszcze więcej power metalu dostaje w „The Reaper” i żywiołowym „This False Imagery”. Całość zamyka najdłuższy z całej płyty kawałek czyli „Sweet Farewell”. Świetny, przemyślany materiał, który wypchany jest hitami, do tego świetne, soczyste brzmienie i klimatyczna okładka. No i mamy płytę godną marki Axenstar. Powrócili do glorii i chwały. Oby więcej takich płyt w ich wykonaniu. Brawo panowie.

Ocena: 8.5/10

P.s Recenzja przeznaczona dla magazynu HMP

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz