Jedno spojrzenie na okładkę nowego albumu brytyjskiej formacji
Salem „Dark Days” i przed oczami mam wydawnictwa Warlord czy
Angel Witch. Właściwie nie wiele odbiega domysł, bowiem Salem to
brytyjska formacja która działała w latach 80, ale bez
większego skutku. Dopiero w 2013 r wydali swój debiutancki
album. „Forgotten dreams” to był udany powrót po latach i
wyjście z cienia. „Dark Days” to już drugi album tej formacji
po trzy letniej przerwie i z pewnością jest to dzieło na które
warto było czekać.
Muzycznie Salem nie jest taki banalny i tak łatwy do
zaszufladkowania. W ich muzyce można doszukać się wpływów
Krokus, choćby ze względu na Simona Saxby'ego. Choć jego głos
momentami przypomina Biffa z Saxon. Co jeszcze usłyszymy w muzyce
Salem? Bez wątpienia wpływy Rainbow, Thin Lizzy czy Ufo. Siła
Salem tkwi nie tylko w wokalu Simona, ale również w dobrze
rozegranych partiach gitarowych. Paul i Mark tworzą zgrany duet,
który zna się na swojej robocie. Mamy tutaj wszystko czego
dusza zapragnie. Od ostrych riffów, po klimatyczne, aż po
epickie czy bardziej hard rockowe. Cały materiał na nowym albumie
brzmi old schoolowy i można odnieść wrażenia, że to zaginiony
krążek z lat 80. Do grona tych najcięższych kawałków na
płycie zaliczymy bez wątpienia zadziorny „Second Sight”
czy ponury „Tormented”. Otwarcie świetnym „Not
Guilty” tylko potęguje napięcie na płycie i robi tylko smaka na
resztę materiału. W tym kawałku można doszukać się wpływów
Running Wild czy Thin Lizzy. Mamy również marszowy i
bardziej epicki „Complicated” czy żywiołowy „Lost
My Mind” z bardzo chwytliwym riffem. Tytułowy kawałek to
świetna mieszanka rasowego hard rocka spod znaku Krokus i heavy
metalu w stylu judas Priest. „Dark Days” to kolejny
hit na tej genialnej płycie. Rockowy „Toy story”
ukazuje łagodniejsze oblicze zespołu. Więcej emocji, więcej
romantycznego klimatu i wyszedł udany rockowy kawałek o komercyjnym
charakterze. Płytę zamyka mocny „Tank”, który
jest bardziej toporny w swojej konwencji. Główną atrakcją
jest „Nine Months”. 8 minutowa, melancholijna
kompozycja o epickim charakterze. Świetny refren i pomysłowy riff
czynią ten kawałek prawdziwą petardą.
Salem to jeden z tych zespołów, który nie mógł
odnaleźć się w latach 80 i nie wydał swojego albumu. Powrócili
po latach i to była dobra decyzja. Debiut przyciągnął spore
rzesze słuchaczy i fanów heavy metalu z lat 80. Jednak sukces
dopiero zespół odniesie z nowy krążkiem. „Dark Days” to
kwintesencja tego co było w latach 80. To ukłon w stronę
klasycznych albumów z kręgu NWOBHM, heavy metalu i hard
rocka. Jest to płyta dobrze wyważona i pozbawiona wad. Każdy utwór
to prawdziwa przygoda o której nie da się zapomnieć. Salem
jest w świetnej formie i dobrze że są wśród żywych.
Pozycja obowiązkowa dla maniaków płyt nagranych w latach 80.
Ocena: 9/10
many thanks for the review!!
OdpowiedzUsuń