Strony

wtorek, 19 kwietnia 2016

DIVINER - Fallen Empires (2015)

Grecki Inner Wish to jeden z najbardziej rozpoznawalnych zespołów heavy/power metalowych w tamtym rejonie świata. Od 2010 r jednak ta kapela milczy i nie daje znaków życia. Nie ma powodów do zmartwień, bowiem z odsieczą nadchodzi Diviner. Kapela założona w 2011 r przez wokalistę Yiannis Papanikolaou i gitarzystę Thimios Krikos, którzy razem pracowali w Inner Wish. Dodatkowo udało im się ściągnąć perkusistę Inner Wish czyli Samoilisa. Panowie postanowili stworzyć alternatywę dla Inner Wish. Stworzyć prawdziwą heavy/power metalową bestię, która porwie i zaskoczy fanów heavy i power metalu. Kiedy słucha się ich debiutanckiego albumu w postaci „Fallen Empires” to można odnieść wrażenie, że cel został osiągnięty.

Ciekawe logo, dobra nazwa zespołu i mroczna okładka, to drobne detale, które jednak sprawiają, że chce się sięgnąć po „Fallen Empires”. Muzycznie to jest ostry, agresywny i melodyjny heavy/power metal osadzony w nowoczesnym i mięsistym brzmieniu. Można ich muzykę porównać do Inner Wish, choć nie brakuje wpływów Nightmare, Primal Fear czy nawet Iced earth. Diviner gra wysokiej klasy muzykę z pogranicza heavy/power metalu i chłopaki znają się na rzeczy. Każdy z nich jest doświadczony i wie jak zainteresować słuchacza. Wokal Yiannisa jest mroczny, drapieżny i nasuwa na myśl Dio czy Tima Rippera Owensa. Można odnieść wrażenie, że jako wokalista rozwinął się jeszcze bardziej i brzmi teraz fenomenalnie. Jednak debiut Deviner to przede wszystkim ostre riffy, spora dawka przebojowości i chwytliwości. Właśnie brakowało takiego soczystego heavy/power metalu, który przyprawi o dreszcze. Brakowało takich mocnych riffów i takich ciekawych solówek ostatnim czasy. Diviner wychodzi naprzeciw naszym oczekiwaniom. Wszystko zostało zapięty na ostatni guzik i nie ma tutaj niespodziewanych wpadek. Każdy utwór to prawdziwa frajda i kwintesencja gatunku heavy/power metal. Tytułowy „Fallen Empire” rozpoczyna tą ucztę. Jest to ostry, dynamiczny kawałek, który spokojnie mógłby zdobyć album Primal Fear. Nutka nowoczesności wybrzmiewa w „Kingdom Come”, zaś „Evilizer” to przykład że twórczość Judas Priest ma wpływ także na grecki band. Nie mogło zabraknąć na płycie szybszych kawałków i właśnie takim utworem jest „Riders from the east” który przypomina dokonania Nightmare. Marszowy i nieco podniosły „The Legend goes on” to taki hołd dla Manowar czy Hammefall. Wyszło znakomicie i słychać, że zespół potrafi być elastyczny. Zespół potrafi wykreować ciekawe motywy, które zapadają w pamięci. Tak właśnie jest z ostrzejszym „Come into My glory” czy mrocznym „The shadow and the dark”. Płytę zamyka nieco progresywny, ale bardziej rozbudowany „Out in the Abyss”. Jest to przykład, że można tworzyć mroczny heavy/power metal i to na wysokim poziomie.


Inner Wish milczy, ale Diviner to bardzo dobra alternatywa. Band brzmi świeżo, wie co to jest heavy/power metal, wie jak grać na wysokim poziomie i jak nagrać świetny album, który poruszy scenę metalową. Ta płyta nie ma wad, a zalet nie da się tak szybko zliczyć. Nikt nie czekał na ten album, nikt pewnie nie brał ich pod uwagę jeśli chodzi o top 2015. Teraz może się to zmienić. Polecam.

Ocena: 9.5/10

3 komentarze:

  1. www.encyklopediametalu.net16.net19 kwietnia 2016 01:13:00 CEST

    Chyba długo w kurzu leżała ta recka, bo InnerWish wydał płytkę 4 tygodnie temu...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet recenzja jest na blogu z 18-go marca. Motasz sie Łukasz:) Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  3. No i wyszło:) recenzja fakt dużo wcześniej napisana i tak leżała na publikację :P no cóż wybaczcie mój błąd

    OdpowiedzUsuń