Strony

środa, 20 lipca 2016

ENDLESS - The Truth, the chaos, The Insanity (2016)

Endless to jeden z tych zespołów, który idzie w ślady Sonata Arctica, Stratovarius, czy Symfonia. To band, który słodki i pogodny melodyjny metal z domieszką hard rocka i power metalu. Brazylijski Endless działa od 1995r i od tamtego czasu nagrał 3 albumy. Na ten najnowszy przyszło czekać fanom 10 lat. Może „The Truth, The Chaos, The Insanity” nie grzeszy oryginalnością i niczym specjalnym nas nie zaskakuje, to jednak fani gatunku powinni zwrócić uwagę na ten krążek. Album to przede wszystkim dobra rozrywka i wycieczka do starych płyt Stratovarius czy
Sonata Arctica. 10 lat to kawał czasu i może wiele się zmienić przez ten czas, ale w przypadku Endless nie wiele. Pozostali przy sprawdzonym stylu i nie kombinują w tej sferze aż tak bardzo. Pojawiają się elementy progresywne, wyjęte z hard rockowej formuły, ale to melodyjny metal i power metal przodują tutaj. Cristiano i Luciano to duet gitarowy, który nie zawodzi i często miło zaskakuje. Nie brakuje dynamiki, ikry i szybkości, a całość jest niezwykle spójna. Panowie pokazali się z dobrej strony, bo pełno jest ciekawych melodii, które potrafią poruszyć słuchacza. Dobrze potwierdza to już na samym wstępie energiczny „The Code of Light”. Niby odgrzewany kotlet, niby nic nowego, ale słucha się tego dobrze. Siła nowego krążka tkwi w formie wokalnie Vitora, który podszkolił się w śpiewaniu. Stawia na technikę, na czystość i emocje, a to przynosi sporą korzyść kompozycjom. Z płyty warto wyróżnić przebojowy „Black Veil of madness”, rozpędzony „Save me from myself” czy progresywny „Under the sun”. Najciekawiej prezentuje się ostrzejszy „Puppets on a stage”, który ma coś z starego Helloween czy Gamma Ray. Szkoda, że tak mało jest właśnie tego typu utworów, ponieważ płyta jest nierówna. Pojawiają się wypełniacze i momenty które nic nie wnoszą, a potrafią zanudzić nas swoją formą. Panowie grać potrafią, pomysły też są, tylko jakoś tego nie zebrano w całość i nie dopracowano na tyle, by płyta rzuciła na kolana. Dobre rzemiosło, które daje nadzieją na lepszą przyszłość, ale póki co jest to trochę za mało by zapaść na dłużej w pamięci. Co nie zmienia faktu, że warto posłuchać co oferuje brazylijski Endless.

Ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz