Strony

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

HELLSHAKER - The Contract (2016)

Na szwedzkim rynku muzycznym co roku pojawiają się jakieś nowe kapele, które chcą zwojować heavy metalowy świat. W tym roku swoich sił próbuje Hellshaker, który działa od 2013 roku. Specjalizuje się w graniu mocnego, dość mrocznego heavy metalu w którym można doszukać się wpływów Judas Priest, Helstar, Accept, czy Innerwish. Stawiają w swojej muzyce na mocne riffy, na ostre zagrywki i wyrazisty wokal, który jest wstanie przyciągnąć uwagę swoim niezwykłym wokalem. Esa Englund jako frontman jest idealny i ciężko sobie wyobrazić kogoś innego. Dzięki niemu debiutancki album Hellshaker „The Contract” błyszczy na swój sposób. Wokalnie przypomina Ronniego Munroe czy James Dio. Trzeba przyznać, że odwala kawał dobrej roboty na tej płycie. Co ciekawe Esa to nie jedyny atut Hellshaker. W zespole kluczową również odgrywa zgrany duet gitarzystów i ta para naprawdę rozumie się. Mattias i Anders uzupełniają się i wygrywają naprawdę wciągające i pomysłowe solówki. Jedynie czego brakuje na tej płycie to jakiś takich wyrazistych hitów i większego urozmaicenia. Jednak te wady giną szybko w gąszczu mocnego heavy metalu. Sam materiał broni się. „Breaking Rocks Burning Fuel” to solidny otwieracz, który z pewnością który dobrze zwiastuje co tak naprawdę nas czeka na tym albumie. Dobrze wypadają takie kawałki jak „Eyes of Betrayl”w których zespół ociera się o thrash metal. Nie zabrakło na płycie prawdziwych petard i warto tutaj wspomnieć o „impaler” czy melodyjnym „To live Another day”. Najlepszym utworem na płycie jest bez wątpienia rozpędzony” heart of Lion”, który wieńczy ten krążek. Jasne takich płyt jak „The Contract” jest pełno na rynku i naprawdę jest w czym wybierać. Jednak Hellshaker zadbał o jakość swojej muzyki, o ciekawe kompozycji i pokazał, że stać ich na wiele. Niezły początek i czekam na więcej w ich wykonaniu, bo bez wątpienia drzemie w nich ogromny potencjał.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz