11 lat przyszło czekać fanom amerykańskiego Legion, który
specjalizuje się w graniu heavy/speed metalu mocno zakorzenionego w
latach 80. W ich muzyce można doszukać się wpływów Judas
Priest, Accept, czy Warlock. Panowie stawiają na klasyczne
rozwiązania i patenty, które były już dawno temu wymyślone
i zaprezentowane. Nie ma w tym za grosza oryginalności, ale nie o to
przecież chodzi w tym. Co raz więcej jest kapel typu Legion i
trzeba się wykazać ciekawymi pomysłami na kompozycje. W tym
aspekcie amerykański band wypada całkiem dobrze, ale nie jest to ta
liga co Enforcer czy Skull Fist. Band już w 2005 r wydał
debiutancki album „Shadow of the king” i był to kawał solidnego
heavy metalu. Choć od tamtego wydawnictwa minęło sporo czasu, to
jednak zespół dalej idzie tą samą drogą. „War Beast”
jako nowe dzieło pokazuje przede wszystkim nie przeciętne
umiejętności wokalisty Ralpha Gibbonsa, który tchnął w
band więcej życia. „On the pale horse” to
dynamiczny otwieracz, który idealnie odzwierciedla speed
metalowe fascynacje Legion. Jest szybkość, jest klasyczne brzmienie
i ciekawe zagrywki gitarowe, a to przyczynia się do łatwiejszego
odbioru płyty. Jeszcze ciekawszym utworem jest żywiołowy „Gypsy
Dance”, który jest bardziej przebojowy. Mroczniejszy
„Bricks of Egypt” ma coś z Black Sabbath czy Dio.
Jest cięższy riff, marszowe tempo, a także rozbudowaną formą.
Energiczny „War beast” to jeden z najlepszych
utworów na płycie i prawdziwa petarda. Końcówka
płyty to toporniejszy „Future Passed” i ballada
„Luna”, które ukazują inne oblicze zespołu.
Płyta mimo wtórności potrafi zaskoczyć i dostarczyć sporo
frajdy, zwłaszcza fanom heavy metalu z lat 80.
Ocena: 7/10
Ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz