10
lat wystarczyło Striker by wydać aż 5 albumów i trzeba
przyznać, że nie zwalniają tempa ani na chwilę. Szybko osiągnęli
status kapeli grającej na wysokim poziomie, która nie wydaje
byle czego. Panowie obrali sobie za cel granie heavy/speed metalu
osadzone w latach 80. Nie brakuje odwołań do Grim Reaper, Iron
Maiden, starego Agent Steel czy Judas Priest. Stworzyli swój
styl, który opiera się na świetnym głosie Dana Cleary'ego
oraz talencie gitarzysty Timothiego. Striker gra szybko, melodyjne i
z pazurem i każdy album to uczta dla maniaków tego gatunku.
Tak więc najnowsze dzieło „Striker” było na samym starcie
skazane na sukces.
Płyta podtrzymuje styl i jakość z poprzednich wydawnictw. Jest szybko, prosto i do przodu. Nie ma nie potrzebnych zwolnień czy urozmaiceń, zamiast tego jest jazda bez trzymanki. Panowie postawili tym razem na bardzo skromną okładkę, która nie przyciąga uwagi. Nawet logo na niej jest mało czytelne. Na płycie znajdziemy 8 kawałków, co daje nam 33 minuty muzyki czyli taki standard lat 80. Wokal Dana jest po prostu fenomenalny i potrafi wciągnąć słuchacza. Wysokie rejestry przychodzą mu z taką łatwością. „Former glory” jest lekki, chwytliwy i taki przyjemny zwłaszcza kiedy wkracza taki hard rockowy refren. Jeszcze ostrzejszy i bardziej dynamiczny jest „Pass me by” i to nie jedyna petarda na płycie. Jednym z mocniejszych utworów na płycie jest rozpędzony i przebojowy „Born to lose”, który pokazuje jak zespół dobrze się bawi i jak łatwo im przychodzi tworzenie takich hitów. Sporo ciekawych przejść gitarowych i finezyjnych solówek uświadczymy w chwytliwym „Shadows in the light”, który również przemyca trochę hard rockowego feelingu. Kolejnym hitem na płycie jest rytmiczny „Rock the night” i to muszą zagrać na koncertach, bo kawałek potrafi rozgrzać. Zaskakuje wejście do „Over the top”, które jest bardziej nowoczesne, bardziej zagrane z pazurem i tutaj zespół jakby ociera się o power metal. W takim obliczu Striker też się odnajduje i potrafi zaskoczyć słuchacza. „Freedom's call” też szybki, prosty i bardzo przebojowy w swojej konwencji. Słychać to co najlepsze było w latach 80. Całość zamyka znów ostrzejszy utwór czyli „Curse of the Dead” i jest to kolejny ostry utwór, w którym zespół ociera się o speed/power metal.
Rezultat może być tylko jeden. W przypadku Striker to nie jest żadna niespodzianka, bowiem oni nas przyzwyczaili do takiego wysokiego poziomu i do tego że znają się an tym co grają. Specjaliści od heavy/speed metalu w stylu lat 80 znów nagrali świetny album i „Striker” to taka ich wizytówka. Kandydat do płyty roku? Oczywiście, że tak.
Ocena: 9/10
Płyta podtrzymuje styl i jakość z poprzednich wydawnictw. Jest szybko, prosto i do przodu. Nie ma nie potrzebnych zwolnień czy urozmaiceń, zamiast tego jest jazda bez trzymanki. Panowie postawili tym razem na bardzo skromną okładkę, która nie przyciąga uwagi. Nawet logo na niej jest mało czytelne. Na płycie znajdziemy 8 kawałków, co daje nam 33 minuty muzyki czyli taki standard lat 80. Wokal Dana jest po prostu fenomenalny i potrafi wciągnąć słuchacza. Wysokie rejestry przychodzą mu z taką łatwością. „Former glory” jest lekki, chwytliwy i taki przyjemny zwłaszcza kiedy wkracza taki hard rockowy refren. Jeszcze ostrzejszy i bardziej dynamiczny jest „Pass me by” i to nie jedyna petarda na płycie. Jednym z mocniejszych utworów na płycie jest rozpędzony i przebojowy „Born to lose”, który pokazuje jak zespół dobrze się bawi i jak łatwo im przychodzi tworzenie takich hitów. Sporo ciekawych przejść gitarowych i finezyjnych solówek uświadczymy w chwytliwym „Shadows in the light”, który również przemyca trochę hard rockowego feelingu. Kolejnym hitem na płycie jest rytmiczny „Rock the night” i to muszą zagrać na koncertach, bo kawałek potrafi rozgrzać. Zaskakuje wejście do „Over the top”, które jest bardziej nowoczesne, bardziej zagrane z pazurem i tutaj zespół jakby ociera się o power metal. W takim obliczu Striker też się odnajduje i potrafi zaskoczyć słuchacza. „Freedom's call” też szybki, prosty i bardzo przebojowy w swojej konwencji. Słychać to co najlepsze było w latach 80. Całość zamyka znów ostrzejszy utwór czyli „Curse of the Dead” i jest to kolejny ostry utwór, w którym zespół ociera się o speed/power metal.
Rezultat może być tylko jeden. W przypadku Striker to nie jest żadna niespodzianka, bowiem oni nas przyzwyczaili do takiego wysokiego poziomu i do tego że znają się an tym co grają. Specjaliści od heavy/speed metalu w stylu lat 80 znów nagrali świetny album i „Striker” to taka ich wizytówka. Kandydat do płyty roku? Oczywiście, że tak.
Ocena: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz