Andre
Liman to człowiek znany z hard rockowego zespołu Sturm und Drang i
troszkę brakuje jego obecności w rockowym światku. To był kawał
dobrej i odprężającej muzyki. Była energia i kilka stadionowych
hitów. Teraz Andre wraca z nowym zespołem, który zwie
się One Desire. W skład zespołu wchodzi Jimmy Westerlund, Ossi
Sivula i Jonas Kuhlberg z Cain;s Offering. Wytwórnia Frontiers
Music Srl zadbała o marketing dotyczący debiutanckiego albumu „One
Desire” i wiele osób mówiło nawet o kandydacie do
płyty roku. Może nie podniecałbym się aż tak bardzo, ale śmiało
można mówić o jednym z najciekawszych wydawnictw w kategorii
hard rocka i heavy metalu.
Muzyka One Desire jest przede wszystkim dynamiczna, zadziorna, przebojowa i taka lekka. Słucha się tego z przyjemnością, zwłaszcza że zespół czerpie garściami z Sturm und Drang, ale też Motley Crue, Def Leppard czy Kiss. Kiedy do sieci trafiały kolejne kompozycje z krążka, to już wiedziałem że jest do płyta która przypadnie mi do gustu. Brakowało mi takiego właśnie hard rocka o bardzo melodyjnym charakterze. Muzycy nie kryją swojego doświadczenia i preferencji gatunkowych. Wokal Andre jest idealny do tej muzyki. Taki czysty, taki nieskażony i taki naturalny. Potrafi nadać całości nieco komercyjnego charakteru oraz melodyjny wydźwięk. Ta płyta to przede wszystkim trafione melodie, ciekawe aranżacje i zgrane partie gitarowe. Każdy utwór to rasowy hit, który śmiało mógłby podpić stacje radiowe.
Na samym początku mamy „Hurt”, który promował album. Zadziorny riff, melodyjne klawisze i duża dawka melodyjności. To jest właśnie przykład jak stworzyć hit w kategorii melodyjnego metalu i hard rocka. Dalej mamy nieco bardziej komercyjny, ale równie chwytliwy „Apolagize”. Przypominają się największe przeboje Def Leppard i słychać inspiracje jakimi kieruje się One Desire. W podobnych klimatach utrzymany jest rytmiczny „Love injection” w którym nie brakuje ducha starego Scorpions. Dalej mamy energiczny i chwytliwy „Turn back Time”, który pokazuje jak zespół jest zgrany i przygotowany. Dużo emocji i klasyki zawarto w klimatycznym „Falling Apart”. Dla fanów nieco mocniejszych utworów zespół przygotował rozpędzony i dynamiczny „Straight through the heart” czy energiczny „Buried Alive” o nieco heavy/power metalowym charakterze. Całość zamyka klimatyczna i łapiąca za serce ballada w postaci „This is where heartbreak begins”.
Nie ma słabych utworów i mówimy o dziele kompletnym i dopracowanym pod każdym względem. Mam nadzieje, że One Desire będzie zespołem z prawdziwego zdarzenia i jeszcze trochę pogra. Brakowało takiego zespołu w hard rockowym światku i dobrze że powstał One Desire. Dla fanów heavy metalu i hard rocka pozycja obowiązkowa.
Ocena: 9/10
Muzyka One Desire jest przede wszystkim dynamiczna, zadziorna, przebojowa i taka lekka. Słucha się tego z przyjemnością, zwłaszcza że zespół czerpie garściami z Sturm und Drang, ale też Motley Crue, Def Leppard czy Kiss. Kiedy do sieci trafiały kolejne kompozycje z krążka, to już wiedziałem że jest do płyta która przypadnie mi do gustu. Brakowało mi takiego właśnie hard rocka o bardzo melodyjnym charakterze. Muzycy nie kryją swojego doświadczenia i preferencji gatunkowych. Wokal Andre jest idealny do tej muzyki. Taki czysty, taki nieskażony i taki naturalny. Potrafi nadać całości nieco komercyjnego charakteru oraz melodyjny wydźwięk. Ta płyta to przede wszystkim trafione melodie, ciekawe aranżacje i zgrane partie gitarowe. Każdy utwór to rasowy hit, który śmiało mógłby podpić stacje radiowe.
Na samym początku mamy „Hurt”, który promował album. Zadziorny riff, melodyjne klawisze i duża dawka melodyjności. To jest właśnie przykład jak stworzyć hit w kategorii melodyjnego metalu i hard rocka. Dalej mamy nieco bardziej komercyjny, ale równie chwytliwy „Apolagize”. Przypominają się największe przeboje Def Leppard i słychać inspiracje jakimi kieruje się One Desire. W podobnych klimatach utrzymany jest rytmiczny „Love injection” w którym nie brakuje ducha starego Scorpions. Dalej mamy energiczny i chwytliwy „Turn back Time”, który pokazuje jak zespół jest zgrany i przygotowany. Dużo emocji i klasyki zawarto w klimatycznym „Falling Apart”. Dla fanów nieco mocniejszych utworów zespół przygotował rozpędzony i dynamiczny „Straight through the heart” czy energiczny „Buried Alive” o nieco heavy/power metalowym charakterze. Całość zamyka klimatyczna i łapiąca za serce ballada w postaci „This is where heartbreak begins”.
Nie ma słabych utworów i mówimy o dziele kompletnym i dopracowanym pod każdym względem. Mam nadzieje, że One Desire będzie zespołem z prawdziwego zdarzenia i jeszcze trochę pogra. Brakowało takiego zespołu w hard rockowym światku i dobrze że powstał One Desire. Dla fanów heavy metalu i hard rocka pozycja obowiązkowa.
Ocena: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz