Strony

środa, 16 sierpnia 2017

VOLTAX - No retreat...no surender (2017)

Voltax to meksykański band, który idzie śladami Skull Fist czy White Wizzard. Działają od 2006 r i szybko dorobili się 4 płyt, a najnowsze dzieło w postaci „No retreat...no surender” jest tylko dowodem jak Voltex świetnie radzi sobie z heavy metalem w stylu lat 80.

Niby z jednej strony mamy oklepane motywy wypracowane kilkanaście lat temu przez Running Wild, Iron maiden czy Judas Priest, ale z drugiej strony Voltax gra swoje i przetwarza te znane patenty w nowe pomysły. Miło jest usłyszeć dawkę czadowego, prostego i melodyjnego heavy metalu z domieszką speed metalu, hard rocka i NWOBHM. Kiedy ma się w zespole charyzmatycznego wokalistę jak Jerry to można wiele zdziałać. To właśnie nadaje całości pazura i takiego klimatu lat 80. Ricardo i Diego to z kolei muzycy, którzy odpowiadają za dynamiczną i ostrą warstwę instrumentalną. Płyta kipi energią i potrafi zaskoczyć słuchacza. „Broken World” to utwór szybki, z nutką hard rocka, ale i też speed metalu. Idealny start i przykład, że można grać na wzór wielkich kapel, a przy tym być sobą. Bluesowe wejście w „This void we Ride” jest intrygujące i zaskakujące. Sam utwór szybko wkracza w rejony Iron Maiden z pierwszych płyt. Brzmienie gitar robi swoje. Szybszy i bardziej zadziorny „Deadly Games” ma coś z Judas Priest, Gravestone czy Angel Witch. Zespół nie zwalnia tempa i w „Go with Me” też nie brakuje energii i heavy metalowego pazura. Kolejny przykład rasowego przeboju, który buja od samego początku. Nie mogło zabraknąć wtym wszystkim ukłonu dla Deep Purple czy Dio co zresztą słychać w mroczniejszym i bardziej klimatycznym „Starless Night”. Fani wczesnego Iron Maiden czy NWOBHM na pewno pokochają zwariowany i dynamiczny „Explota”. Choć na płycie dominują krótkie i treściwie kompozycje to nie mogło zabraknąć jednego dłuższego kawałka i „The hero” to świetny hołd dla pierwszego krążka Iron Maiden. Całość zamyka cover Chicago w postaci „10 25, 6 to 4”.

Nie liczyłem, że Voltax wyda taki dynamiczny i dopracowany album. Każdy utwór to właściwie killer i prawdziwa uczta dla fanów heavy/speed metalu z lat 80. Wszystkie dźwięki są dopracowane i pomysłowe. Jedno z najlepszych albumów metalowych roku 2017!

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz