Strony

sobota, 23 września 2017

STORMHAMMER - Welcome to The End (2017)

Niemiecki band o nazwie Stormhammer jest rozpoznawalny i lubiany w dość sporej grupie słuchaczy. Zespół działa od 1993 r i nagrał 6 albumów, dając się poznać jako solidny i pracowity zespół, który wie jak grać heavy/ power metal. Nie grają niczego nadzwyczajnego i przypominają stylem wiele innych zespołów z tego kręgu. Wystarczy wspomnieć Blind Guardian, Gamma Ray, Majesty, Wizard, czy Stormwarrior. Stormhammer to spec od heavy/power metal w rycerskiej odmianie, ale jakoś nigdy nie można było ich zaliczyć do czołówki niemieckiej sceny. Wszystko było poprawne i bardziej rzemieślnicze do tej pory. Jednak coś się zmieniło bo najnowszy album tej grupy w postaci "Welcome to The End" to najlepsze co ten zespół wydał.

Niby dalej jesteśmy w power metalowym świecie, ale wszystko jest bardziej przejrzyste, bardziej trafione i przemyślane. Riffy są ostre, ale i pełne dynamiki. Nie ma grania na siłę i wałkowania jednego motywu. Melodie są chwytliwe i lekkie w odbiorze. wszystkie elementy składają się w spójną całość. Bernrd i Chris szaleją w wygrywaniu partii gitarowych i roi się od ciekawych pojedynków gitarowych. Z kolei wokalista Jurgen Dachl śpiewa jakoś tak bardziej naturalnie i z większą swobodą. Nie ma się do czego przyczepić, bo nawet okładka robi wrażenie. Brzmienie jest tutaj mocne i zadziornie, tak więc słychać że to niemiecka produkcja.

Kompozycje są bardzo dobrze wyważone i zagrane z polotem. Już "Northman" pokazuje, że Stormhammer jest w formie i wie jak zainteresować słuchacza. Jest w tym gdzieś coś Judas Priest, jest też coś z Majesty, tak więc mieszanka wybuchowa. Tytułowy "Welcome to the end" wyróżnia się mocnym riffem, klimatem amerykańskich zespołów i dużą dawką mroku. Jeszcze wolniej i ponuro jest w marszowym "The Heritage", który ma coś z Iced Earth czy metal Church. Jednym z mocniejszych punktów płyty jest true epicki "Secret", który przemyca wiele elementów Manowar. Szybki riff, melodie wyrwane z twórczości Gamma Ray, Helloween czy Iron maiden to cecha, która napędza przebojowy "The law". Jest to jeden z moich ulubionych utworów na płycie, bo jest taki inny w swojej naturze. W podobnej stylistyce jest utrzymany dynamiczny "Road to Heaven". Bardzo dobrze wypada też lekki i przyjemny "Into the Night", który sprawdził by się w stacji radiowej.Kolejną petardą na płycie jest przebój w postaci "Spirit of the night" i partie gitarowe same tutaj przemawiają. Co ciekawe mamy 14 utworów, a Stormhammer nie przynudza i nawet końcówka płyty jest ciekawa. Pojawia się złowieszczy "Soul Temptation" i bardziej złożony "Black Dragon".

Nie ma słabych punktów, a płyta jest po prostu dopracowana na maksa. Każdy szczegół jest dopieszczony i zagrany  z pomysłem. Jest lekkość, przebojowość, a riffy to prawdziwe kosy. Tej płycie nie brakuje mocy i polotu. Najlepsze dzieło Stormhammer!

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz