Fani power/thrash metalu w wersji amerykańskiej na pewno kojarzą nazwę Resistance, a jeśli nie to jest czas by to zmienić.Jest to kapela stworzona przez dawnych muzyków Heathen i to jeszcze w roku 1987. Niestety nie mam tutaj na myśli kultowego Heathen, ale i tak słychać, że panowie mocno czerpią z thrash metalowych kapel z Bay area. Na swoim koncie mają tylko 3 albumy, a najnowsze dzieło ukazało się po upływie 11 latach. Zespół właśnie powrócił z albumem "Metal machine", który przypadnie do gustu fanom speed/thrash metalu, czy heavy/power metalu. Nie brakuje ostrych riffów i melodyjnych solówek w wykonaniu duetu Burke/Dan. Panowie stawiają na agresję, dynamikę i przebojowość i dzięki temu płyta zyskuje na atrakcyjności. Słucha się tego przyjemnie, bo muzyka prosto z serca. Jest szczerość i pomysłowość, a wtórność jest tutaj miłym dodatkiem. Motorem napędowym zespołu jest znakomity wokalista Robert Hett, który nie tylko ma ciekawą manierę, ale też dobre podłoże techniczne. Nadaje kompozycjom pazura i agresywności. Radzi sobie nawet z coverem Scorpionsów - "Blackout". Jest ostro, ale wciąż słychać, że to kawałek Scorpionsów. Płytę otwiera jednak tytułowy "Metal machine", czyli rozpędzona petarda, w której jest trochę heavy/power metalu i trochę thrash metalu. Ostry i niezwykle przebojowy kawałek. Więcej melodyjności uświadczymy w prostym i dynamicznym "Hail to the thorns". Fani Judas Priest na pewno ucieszy mocny i ostry "Rise and Defand", który mocno czerpie z twórczości Brytyjczyków. "Some gave all" jest stonowany i bardziej w klimacie Iced earth, co nieco urozmaica album.Płyta szybko leci i końcówka krążka jest równie ciekawa. Pojawia się heavy metalowy "Time machine", który zaskakuje energicznym riffem i chwytliwym refrenem. Kolejny mocny punkt tej jakże udanej płyty. Dalej mamy "Dirty Side down", czyli bardziej hard rockowy kawałek, a także zadziorny "Heroes". Każdy utwór to kawał solidnego heavy/power metalu, który zadowoli nawet tych najbardziej wybrednych fanów, którzy cenią sobie ciekawe melodie i ostre riffy. Płyta jest równa, urozmaicona i niezwykle przebojowa. Pozycja obowiązkowa jeśli chodzi o rok 2017.
Ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz