Strony

poniedziałek, 15 stycznia 2018

VOODOO CIRCLE - Raised on Rock (2018)


Alex  Beyrodt to uzdolniony gitarzysta, który dał się poznać jako prawdziwy wizjoner, wioślarz który gra z pasją i pomysłem. Dzisiaj znamy go z grania w Primal Fear, Silent Force czy właśnie Voodoo Circle. Ten ostatni zespół, to jego wizytówka, jego band w którym ma możliwość pokazania prawdziwych swoich korzeni, zamiłowania do rocka. Alex rzeczywiście wychował się na rocku, na takim prawdziwym rocku spod znaku Led Zeppelin, Rainbow, Whitesnake czy Deep Purple. Właśnie to stara się pokazać wraz z Voodoo Circle. Działają od 2008 r i choć był to początkowo osobny projekt gitarzysty Silent Force, to szybko przerodził się w pełnoprawny zespół. Mają na swoim koncie 5 albumów i pierwsze 4 zostały nagrane z Davidem Readmenem, który nadał zespołowi prawdziwie magicznego klimatu. Można było poczuć klimat z płyt Whitesnake czy Rainbow. Zastanawiałem się jak na zespół wpłynie obecność Herbiego Langhansana, który imponuje w Sinbreed. To wokalista znany bardziej z heavy/power metalowej maniery. Ciężko sobie go wyobrazić w rockowej otoczce. Jednak nie ma się czego obawiać, bo odnajduje się w świecie Voodoo Circle. Na "Raised on Rock", którego premiera jest przewidziana na 9 lutego słychać więcej świeżości, agresji, ale nie brakuje bluesowych zagrywek czy też klasycznego hard rocka. Jest to typowy album  Voodoo Circle, tylko że podany w nowej odsłonie. Brakuje nieco obecność klawiszowca, ale Alex stara się to nadrabiać ciekawymi, finezyjnymi solówkami, a Herbie urozmaiconymi partiami wokalnymi. Brzmienie płyty jest perfekcyjne. Nutka bluesa, troszkę lat 70 czy 80, a także nowoczesność, która nadaje blasku całości. To wszystko składa się w spójną całość. Jednocześnie czyniąc ten album jednym z najlepszych w dorobku grupy.

Na start mamy "Running away from love", który atakuje nas mocnym riffem i słychać, że zespół rozpiera energia. Z Herbie mogą sobie pozwolić na takie ostrzejsze granie, bo jego wokal sprawdza się w takim klimatach. Można doszukać się wpływów Sinbreed. Chwytliwy refren i dobrze zgrana linia instrumentalna od razu daje sygnał, że ta płyta będzie ciekawsza od "Whisky fingers". Bluesowe, nieco jazzowe otwarcie w rytmicznym "Higher love" jest po prostu urocze, jednak szybko utwór nabiera mocniejszego charakteru. Bujający riff i pazur w gitarach sprawia, że słyszę w tym wszystkim kultowy "The Zoo" Scorpionsów. Podoba mi się takie oblicze Voodoo Circle. Też bardzo fajnie buja zadziorny "Walk on the line", który jest mieszanką heavy metalu i hard rocka. W końcu można odczuć wpływ Ritchiego Blackmore;a. Więcej przebojów jest na płycie i jednym  z takich bardzo łatwych w odbiorze jest "just take my heart".Herbie o dziwo idealnie sprawdza się w romantycznych kawałkach, w którym zespół nawiązuje do twórczości Whitesnake. Dobrym tego dowodem jest klimatyczny "Where is the world we love" czy ballada "Chase me away". Więcej energii zespół upchał w "Ultimate sin", który ma coś z Primal Fear. Moim faworytem szybko stał się szybki "Unknown stranger", który znakomicie oddaje klimat Rainbow. Alex pokazuje, że potrafi grać jak Ritchie w swoim najlepszym okresie. Atutem tego kawałka jest świetny refren i chwytliwy riff. Prawdziwa perełka. Ponad 6 minutowy "Dreamchaser" potrafi złapać za serce za sprawą emocji i rockowego feelingu. Znowu coś dla maniaków Rainbow czy Whitesnake. Całość zamyka utrzymany w klimatach country "Love is an ocean", który idealnie podsumowuje "Raised on rock".

Nowy wokalista, nowa świeżość i jakość, ale Voodoo Circle dalej jest sobą. To wciąż band, który czerpie garściami z Rainbow, Whitesnake czy Deep Purple. Mają teraz wokalistę heavy/power metalowego, który idealnie sprawdza się w rockowej otoczce. Jest magia, jest polot i energia do działania. Wyszedł w efekcie przemyślany album bez zbędnych wypełniaczy, z dawką mocnego hard rocka i to na najwyższym poziomie. Jednak nie było powodów do obaw. Mamy kandydata do płyty lutego.

Ocena: 9/10

1 komentarz:

  1. Moim zdaniem solidne 8,5/10 :) Nie jestem przekonany do nowego wokalisty, ale myślę, że "zaskoczy".

    OdpowiedzUsuń